Schizofrenia oszczędności

Schizofrenia oszczędności

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rolą społeczeństwa jest bronić chorych na schizofrenię przed wykluczeniem, ale w Polsce nie zdajemy tego egzaminu – mówi prof. Bartosz Łoza, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.
Zuzanna Matyjek: Na schizofrenię choruje w Polsce jedna osoba na sto. Choroba najczęściej ujawnia się między 18. a 28. rokiem życia. Schizofrenicy często nie pracują, są izolowani społecznie, dotyka ich bezdomność, uzależnienia. Czy tak musi być?

Zwykle schizofrenia jest opisywana poprzez omamy, urojenia, zachowania agresywne. To jednak funkcjonowanie społeczne rozstrzyga o losach pacjenta. W Polsce nie ma systemu pomocy we wczesnej schizofrenii, dlatego pacjenci są niemal automatycznie „przerzucani” do fazy choroby chronicznej. W tym czasie zdolności poznawcze są już tak zredukowane, że pacjent wymaga rehabilitacji – musi nauczyć się żyć na nowo. Ale dobrych ośrodków rehabilitacji w Polsce nie ma.

Schizofrenia jest ciężką chorobą i pacjenci sami sobie z nią nie poradzą. Rolą społeczeństwa jest bronić ich przed wykluczeniem, ale w Polsce nie zdajemy tego egzaminu. Chociaż na świecie opracowano skuteczne metody leczenia schizofrenii, my ich nie stosujemy. Oszczędności w psychiatrii spowodowały, że jesteśmy w UE krajem o najmniejszej liczbie psychiatrów i pielęgniarek psychiatrycznych.

Czy osoby chorujące na schizofrenię mogłyby prowadzić normalne życie?

Aby osoba chora na schizofrenię miała szansę na poprawę kliniczną i wszechstronny rozwój, konieczny jest nieograniczony dostęp zarówno do metod leczenia, jak i form wsparcia społecznego. Specyfiką leczenia schizofrenii jest to, że każdy element terapii jest konieczny, chociaż sam w sobie niewystarczający. Niezbędny jest więc zarówno dostęp do psychiatrów, jak i do miejsc pracy chronionej. Potrzebne są wsparcie dla rodzin osób chorych, a także mieszkania chronione dla pacjentów, którzy żyją samodzielnie.

Zagraniczne źródła podają, że koszt leczenia chorego na schizofrenię wynosi około 100 tys. euro rocznie oraz że jedynie 1 proc. tej kwoty to koszt leków. Jak to wygląda w Polsce?

To cyfry z kosmosu. W Polsce jedynie połowa chorych na schizofrenię jest zdiagnozowana i uzyskuje należne świadczenia. Zsumowane wydatki na leczonego chorego na schizofrenię w Polsce nie przekraczają 20 tys. zł rocznie. To żenująco mało. W kalkulacjach nie uwzględnia się ogromnych kosztów opieki nad pacjentami czy ich bierności na rynku pracy, a także losu pacjentów niezidentyfikowanych. Z tej perspektywy koszty samych leków są znikome. Wszyscy chorzy na schizofrenię powinni być objęci jednolitym programem terapii i opieki. Liczba pacjentów jest stała, co ułatwiłoby wdrożenie programu. Planowana ustawa o zdrowiu publicznym niczego ta-kiego nie zaoferuje.

Jakie nowe metody leczenia można zaoferować chorym?

W 2003 r. weszły na rynek leki nowej generacji w formie długo działających iniekcji podawanych średnio co miesiąc. Pacjenci, którym są podawane te leki, mają dwukrotnie mniej nawrotów choroby w porównaniu z chorymi, którzy przyjmują te same leki w formie doustnej. To przełom, ponieważ ponad połowa pacjentów rezygnuje z przyjmowania doustnych leków w ciągu 30 dni od wypisania ze szpitala i tym samym skazuje się na nawrót choroby. Leki długo działające pozwalają na odbudowę zaufania środowiska do pacjenta, podjęcie nauki czy utrzymanie pracy. Niestety, mimo że te leki są opłacalne dla wszystkich, z powodu inercji systemu ochrony zdrowia tylko dwa z nich są refundowane. Refundacja kolejnych leków jest wstrzymywana. Trudno reformować psychiatrię, jeżeli nawet proste, opłacalne metody leczenia nie budzą zainteresowania decydentów.
Schizofrenia to jedna z najczęstszych ciężkich chorób psychicznych, dotykająca ok. 24 mln ludzi na świecie. Uważa się, że jej przyczyną są zaburzenia równowagi między substancjami chemicz­nymi w mózgu (neuroprzekaźnikami). Charakterystyczną cechą schizofrenii jest występowanie epizodów psychotycznych (urojeń, omamów, zaburzeń zachowania) oraz okresów zubożenia emocjonalnego – apatii i wycofania. Choć objawy te można w znacznym stopniu leczyć, choroba pozostaje stanem bardzo złożonym i słabo zrozumianym, a słowo „schizofrenia” wiąże się ze znaczną stygmatyzacją.