Metody na kaca. "Cudowna kroplówka" podawana przez chirurga

Metody na kaca. "Cudowna kroplówka" podawana przez chirurga

Dodano:   /  Zmieniono: 
Whisky (fot. photoniko/Fotolia.pl) 
Coraz więcej lekarzy zarabia na majętnych pijakach, którzy za wszelką cenę chcą uniknąć kaca. Obiecują, że "cudowna kroplówka" postawi ich na nogi w kilka godzin.
Tych, którzy korzystają z odtruwania alkoholowego w formie dożylnej, jest coraz więcej, mimo że ceny usługi rozpoczynają się od kilkuset złotych. Według tego, co deklarują lekarze i pielęgniarki podający kroplówkę, wkłuć i przetoczeń substancji odżywczych może być kilka tysięcy miesięcznie. O kroplówkach mówi nam chcący zachować anonimowość doktor L. z Krakowa. Wyjaśnia, że chodzi o dożylne podawanie składników odżywczych, takich jak witaminy z grupy B, glukoza, magnez, sód, potas oraz fosforany. Dostarczane są także leki przeciwwymiotne i przeciwbólowe, a nawet środki na obniżenie tętna i ciśnienia krwi.

Po takiej dawce – według zapewnień – niestraszne będzie żadne biznesowe spotkanie czy kilkanaście godzin pracy. Nawet po „urwanym filmie”, imprezie trwającej do białego rana. – Musi być szybko i dyskretnie. Niezależnie od pory dnia i nocy. Najlepiej z możliwością „zamówienia” specjalisty do biura, hotelu lub mieszkania – zdradza pomysł na biznes doktor L. Podaje charakterystykę osób, które najczęściej proszą o pomoc. – To politycy i miejscy radni, ale równie często młodzi gniewni z korporacji i wszelkiej maści artyści – wymienia. Więcej nie zdradzi. Podkreśla, że „dyskrecja” to w przypadku leczenia kroplówkami słowo kluczowe. Poddanie się detoksowi to temat tabu. Nikt nie chce, by ktokolwiek dowiedział się o takiej pomocy. Podsuwa jednak sugestię: – Niech pan zadzwoni do Warszawy. To tam kręci się największy biznes na kroplówkach. I uprzedza: – Tylko proszę nie liczyć, że ktoś oficjalnie opowie o swojej pracy.

"AAA, chirurg kroplówkę poda"

Większość lekarzy, pielęgniarek i osób postronnych, które proponują szybki detoks, rzeczywiście jest z Warszawy. Pijący mogą też liczyć na natychmiastową pomoc w Krakowie, Poznaniu, Łodzi czy we Wrocławiu. Oficjalnie niemal nikt nie zamierza opowiadać o specyficznym pomyśle na biznes. Dlatego podaję się za potencjalnego pacjenta. Jedną z osób oferujących kroplówkę jest chirurg J. ze stolicy. Przez telefon pytam, czy możliwy jest dojazd do domu. Odpowiada: – Oczywiście, że dojeżdżam. W końcu w biznesie obowiązuje dewiza klient nasz pan.

Mówi o sobie bez skrępowania. Jest doświadczonym lekarzem. Profesjonalnie odtruwa od dawna, a pacjentów może liczyć już w setkach. Na swojej stronie internetowej chwali się tym, że pracuje w jednym z większych warszawskich szpitali. – Mam jedynie nadzieję, że nie mieszka pan w Gdańsku. Wtedy musiałbym doliczyć koszt zużytej benzyny – żartuje. Mówi, że „kroplówka” w granicach stolicy to ok. 500 zł za trzygodzinny zabieg. Daje gwarancję, że po nim klient będzie „jak nowo narodzony”.


Chirurg w sieci reklamuje się hasłem „Uderz w kaca kroplówką!”. Podobne stawki jak on mają też pozostali. Ceny wahają się od kilkuset do około 3 tys. zł (za kurację dwu- lub trzydniową). Terapeutka R., która jednocześnie jest współwłaścicielką jednego z poznańskich ośrodków, na pytanie o „krótki detoks alkoholowy” sugestywnie dała do zrozumienia, że wie, o co chodzi. – Postawimy pana na nogi. Nie ma problemu – mówi. I pociesza, że nie jestem jedyny.

"Niech się pan nie wstydzi"

 – Tydzień temu dzwoniła do nas osoba, której głos wskazywał, że nie ma więcej niż 30 lat. Młody mężczyzna mówił otwarcie, że w sobotni wieczór przesadził z alkoholem i prosi o… zarezerwowanie „kroplówki” na niedzielne popołudnie, bo następnego dnia ma ważne spotkanie biznesowe i musi być w pełni sił – opowiada terapeutka R. z Poznania. I zaraz przytacza drugi przykład: – Pewien muzyk na kilka godzin przed koncertem w momencie, kiedy pił alkohol, zadzwonił do nas i spytał, czy możemy podłączyć go na dwie godzinki pod kroplówkę, bo za kilka godzin ma występ.

Kolejny lekarz chętny wyleczyć kroplówką – sądząc, że rozmawia z klientem – jest bezpośredni. Od razu pyta o adres i podaje cenę. – Jeśli dojazd będzie w obrębie Warszawy, to będzie kosztowało 550 zł. Dojedziemy do pana do domu. Bez problemu – zapewnia, opisując kilkugodzinną „terapię”. Następny gabinet reklamuje się sloganem: „Odtrucie VIP: najwyższej jakości usługa przeznaczona dla zamożnych klientów. Zabiegi wykonuje zespół lekarzy medycyny. Czas trwania zabiegu to nawet cztery godziny”.

Dzwoniąc do jednej z „sieciówek”, która swoje oddziały ma w czterech miastach wojewódzkich, dowiaduję się, że tygodniowo z pomocy korzysta kilkadziesiąt osób. Recepcjonistka na prośbę o rozmowę z lekarzem odpowiada: – Z żadnym z lekarzy nie może pan rozmawiać, bo wszyscy są… w rozjazdach. Jest tak dużo chętnych. Potencjalni klienci, którzy potrzebują kroplówki, to niemal 12 proc. dorosłych Polaków. Jak wynika z danych przedstawionych w raporcie rządowych agencji sprawdzających, jak to jest z trzeźwością rodaków, właśnie tyle osób regularnie nadużywa alkoholu. Liczby nie kłamią. W tej grupie spożycie czystego alkoholu na osobę to rocznie ponad 10 l. Według Ministerstwa Zdrowia w kraju żyje od 600 do 700 tys. osób nadużywających alkoholu.

"Można wmówić i obiecywać wiele"

Piotr Burda, konsultant krajowy w dziedzinie toksykologii klinicznej i kierownik Biura Informacji Toksykologicznej w Szpitalu Praskim w Warszawie, sceptycznie wypowiada się i o „superszybkich kroplówkach”, i o tych, którzy je proponują. Wyjaśnia, skąd bierze się niechęć do opowiadania o swojej pracy: – Ci, którzy oferują „cuda” po dwóch lub trzech godzinach, najzwyczajniej w świecie nie mogą mieć racji.

Potwierdzają to ci, którzy „kroplówkę na kaca” stosowali. Jeden z klientów, który nie chce chwalić się detoksem, mówi otwarcie: – Wcale nie jest tak kolorowo, jak obiecują. Po takim zabiegu swoje i tak trzeba odchorować. Może podanie kroplówki to przyspiesza, ale rewelacji nie ma i na pewno nie jest tak, że po dwóch godzinach jesteś całkiem zdrowy. Wiem, bo byłem podłączony. Doktor Burda nie kwestionuje tego, że dzięki kroplówce skrajnie odwodniony i zatruty człowiek po kilkudziesięciu godzinach wróci do poprawnego stanu zdrowia. – Ale powiedzmy sobie wprost: część lekarzy wykorzystuje to, że niektórym można wmówić i obiecywać wiele, a przy tym są w stanie zapłacić za leczenie spore pieniądze – mówi i ostrzega przed tymi, którzy gwarantują szybkie i „cudowne” odtrucie. W szczególnościtę kroplówkę, która jest podawana w domu, bez kontroli personelu szpitalnego.

Zdaniem doktora Burdy porównywalnie skutecznym sposobem na zniwelowanie konsekwencji pijaństwa jest wypicie znacznej ilości wody i soków. – Na przykład pomidorowego i grejpfrutowego, a także... odespanie – mówi. I podkreśla, że jest doskonały sposób na uniknięcie kaca: – To metoda stara jak świat: wystarczy pić z umiarem.

Psycholog: Lekarska »otoczka« daje poczucie bezpieczeństwa

Zapotrzebowanie na prywatne odtrucia nie dziwi Konrada Maja, psychologa społecznego z Uniwersytetu SWPS. – Ci, którzy częściej zatruwają się alkoholem, szukają nowych sposobów ratunku. Są niezadowoleni z działania „energetyków” czy tabletek na kaca. Po pierwsze, muszą zawsze mieć chłonny umysł, prezentować się korzystnie i… uważać na konkurentów. Po drugie, częste nadużywanie alkoholu to dla nich najwyraźniej popularna rozrywka – tłumaczy. Jak twierdzi, nowe zjawisko dopiero zaczyna się rozwijać. Nie bez znaczenia jest lekarska „otoczka”. – Rozmowa z lekarzem, wizyta w przychodni lub przyjazd do domu medyków dysponujących specjalistycznym sprzętem buduje poczucie bezpieczeństwa i przekonanie, że jeśli lekarz – za niemałe pieniądze – leczy, to musi to być skuteczne – wyjaśnia.

(32/2015)

Cały tekst przeczytać można w najnowszym numerze "Wprost”, który  trafi do kiosków w poniedziałek, 19 października 2015 r. E-wydanie tygodnika będzie dostępne w niedzielę od godziny 20.00. "Wprost" można zakupić także  w wersji do słuchania oraz na  AppleStoreGooglePlay.