Oszczędnością i pracą

Oszczędnością i pracą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier zgodnie ze starą tradycją polskiej lewicy obiecuje dodatkowe pieniądze na służbę zdrowia, czyli gruszki na wierzbie. Szkoda, że nie mówi o oszczędzaniu tych pieniędzy, które dziś często są marnotrawione.
Trudno nie przyklasnąć inicjatywie Polskiej Unii Onkologii - Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych powinien w Polsce działać już od dawna, tak jak to ma miejsce w krajach zachodnich. Mimo licznych ośrodków onkologicznych na światowym poziomie i dostępu do najnowszych technologii, rocznie aż 30 tys. Polaków umiera z powodu zbyt późnego wykrycia raka.

Otwarte pozostaje jednak pytanie, skąd rząd zamierza wziąć dodatkowe 200 mln zł rocznie? Narodowy Fundusz Zdrowia co roku wydaje na onkologię 1,2 mld zł, a jego budżet trzeszczy w szwach wskutek nieustannych poprawek nanoszonych przez sam NFZ, ministerstwa i komisje. Program powinien być finansowany z budżetu, co oznacza, że znów trzeba będzie komuś zabrać (w ostatecznym rozrachunku - wszystkim podatnikom), żeby komuś dać. Wielokrotnie już przekonaliśmy się, że w ostatniej chwili pieniędzy brakuje i skądinąd potrzebne inwestycje (np. w zintegrowany system ratownictwa) nie dochodzą do skutku.

Tymczasem istnieje wiele sposobów na sensowniejsze gospodarowanie istniejącym budżetem. Przykładem może być metoda diagnostyczna zwana pozytonową tomografią emisyjną (PET). Z badań amerykańskich wynika, że dolar zainwestowany w PET daje 1,9 dolara zysku, w pierwszej kolejności polegającego na wczesnym wykryciu procesu nowotworowego i uniknięciu kosztownej terapii. Jednak Centrum Onkologii w Bydgoszczy - jedyny polski ośrodek dysponujący takim sprzętem - długo nie mógł się doprosić NFZ o zawarcie kontraktu, dzięki któremu potrzebujący badania pacjenci nie musieliby płacić za nie z własnej kieszeni. Inny przykład to zamieszanie wokół leku na białaczkę o nazwie imatinib (glivec) - producent ponad rok temu ostrzegał ministerstwo przed podwyżką, a mimo to nikt nie zareagował, dopóki nie okazało się, że szpitali nie stać na leczenie pacjentów.

Najlepszym lekarstwem dla polskiej onkologii - tak jak i dla całej służby zdrowia - byłoby konsekwentne zwalczanie patologii takich jak zmowy cenowe producentów leków czy marnotrawstwo pieniędzy w państwowych placówkach, a także wprowadzenie prywatnych ubezpieczeń medycznych z prawdziwego zdarzenia. Bez tego nawet najszlachetniejsze intencje będą istniały głównie na papierze.

Jan Stradowski

Czytaj też: Wykrywacz raka