Dusza europy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z JAVIEREM SOLANĄ, wysokim przedstawicielem Unii Europejskiej ds. wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, sekretarzem generalnym Unii Zachodnioeuropejskiej

"Wprost": - Czy odwołał pan wakacje zimowe w Austrii?
Javier Solana: - W ogóle nie myślę teraz o wakacjach. Nie mam czasu na wypoczynek.
- Do napiętnowania ojczyzny Haidera między innymi przez omijanie kurortów tego kraju nawołują niektórzy politycy europejscy.
- Czternastu członków unii jasno określiło, jakimi wartościami kieruje się Europa u progu XXI w. Nasza reakcja na rozwój sytuacji w Austrii spowodowana była głębokim przekonaniem, że musimy być bardzo czujni, by te wartości były respektowane w każdym państwie Unii Europejskiej. Dla nas Europa jest czymś więcej niż obszarem współpracy gospodarczej. To nasz wspólny dorobek, zasady i zbiór wspólnych wartości. Jednym słowem, Europa ma duszę.
- Czy Austrię obowiązują inne zasady niż na przykład Rosję? Wobec Moskwy Bruksela jest o wiele ostrożniejsza. Mimo wojny w Czeczenii nie nawołuje się do odwoływania wyjazdów czy bojkotowania rosyjskich towarów.
- To można bardzo łatwo uzasadnić. Austria jest członkiem Unii Europejskiej, a Rosja nie. Czy nie powinno się być bardziej wymagającym w stosunku do członków własnej rodziny? Według mnie, tak. Członkowie rodziny są zobowiązani do pielęgnowania wzajemnych związków i starania się, aby nie została naruszona delikatna konstrukcja oparta na wspólnych wartościach. Trzeba przy tym pamiętać, że przynależność do Unii Europejskiej jest dobrowolna. Nikt nikogo nie zmusza do członkostwa i nikt nikogo nie trzyma na siłę. Jeżeli jednak przystąpiło się do wspólnoty, trzeba przestrzegać obowiązujących w niej reguł.
- Czy Unia Europejska będzie w stanie wypracować wspólną politykę zagraniczną?
- Staramy się do tego doprowadzić. Wkrótce podejmiemy kilka ważnych decyzji w tej sprawie. Do naszej koncepcji postaramy się włączyć takie elementy, jak utrzymywanie bezpieczeństwa i rozwiązywanie sytuacji kryzysowych na naszym kontynencie. Ważną rolę będzie odgrywać pomoc humanitarna, dyplomacja, rozmieszczenie sił pokojowych i odbudowa krajów ze zniszczeń wojennych. Ten ostatni aspekt ma dotyczyć nie tylko odbudowy materialnej, lecz także społeczeństwa obywatelskiego.
- Kto w tej chwili odpowiada za politykę zagraniczną unii? Gdy w ubiegłym roku powołano pana na stanowisko wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, pojawiły się obawy, że będzie dochodzić do sporów kompetencyjnych w tej dziedzinie.
- W Unii Europejskiej polityka zagraniczna i bezpieczeństwa pozostaje w gestii piętnastu państw członkowskich. Piętnastka powołała mnie na swojego wysokiego przedstawiciela w tej dziedzinie. Czy to nie jest jasne?
- Jest pan jednocześnie sekretarzem generalnym Unii Zachodnioeuropejskiej - zbrojnego ramienia UE. Czy warto utrzymywać organizację, która od początku swojego istnienia znajduje się w stanie hibernacji?
- Po powołaniu europejskich sił szybkiego reagowania: organizacja ta zostanie wchłonięta przez Unię Europejską. Ja jestem ostatnim sekretarzem generalnym UZE.
- Czy nie obawia się pan, że budowanie polityki obronnej UE odbędzie się kosztem NATO?
- Nie. Nikt nie myśli o europejskiej armii, która działałaby bez porozumienia z Paktem Północnoatlantyckim. Wręcz przeciwnie - członkowie Unii Europejskiej uważają, że podstawą wspólnej polityki obronnej w Europie jest NATO. Nikt w to nie wątpi. Tworzenie europejskich sił szybkiego reagowania wzmacnia pośrednio sojusz, gdyż te jednostki pozostaną do jego dyspozycji. Ponadto większość członków unii należy do NATO.
- Współdecydował pan o użyciu siły przeciwko Serbii w obronie ludności Kosowa. Jak ocenia pan teraz rezultaty tej akcji? Czy zakończenie walk oznacza zawarcie pokoju?
- Pokój to coś więcej niż zakończenie walki. To osiągnięcie zgody narodowej, odzyskanie wzajemnego zaufania przez zwaśnione strony i odbudowa ze zniszczeń. Nie można momentalnie zagoić ran, które jątrzyły się przez dziesiątki, a nawet przez setki lat. To wszystko wymaga czasu. Aby ułatwić ten proces, utrzymujemy w Kosowie siły pokojowe, mające zapobiec agresji między zwaśnionymi stronami. Zdajemy sobie sprawę, że wysyłając żołnierzy, nie sprawimy, iż ludzie zaczną się kochać, lecz na pewno ułatwimy nawiązanie dialogu i stopniową odbudowę kraju.
- Ostatnio wiele się mówi o pakcie stabilizacyjnym dla Bałkanów. Na razie przypomina on rejestr deklaracji i kosztownych przedsięwzięć. Czy znajdą się na nie pieniądze?
- W marcu odbędzie się konferencja, na której przedstawiony zostanie pełny kosztorys paktu stabilizacyjnego. Pakt koncentruje się na trzech głównych zadaniach. Pierwsze, to pomoc w odbudowie instytucji demokratycznych. Drugie zadanie to odbudowa gospodarcza, gdyż region ten bardzo ucierpiał podczas zbrojnego konfliktu. Trzecim jest praca nad stworzeniem systemu utrzymania pokoju na świecie. Przygotowano już wiele bardzo dobrych projektów, które będziemy chcieli jak najszybciej wcielić w życie. Mam nadzieję, że podczas marcowej konferencji przyznamy pieniądze na poszczególne projekty.
- Porównywanie paktu stabilizacyjnego z planem Marshalla jest chyba jednak przesadą.
- Tych dwóch przedsięwzięć nie można porównywać. Plan Marshalla miał pomóc w odbudowie naszego kontynentu po zniszczeniach II wojny światowej. Miał przez to większy zasięg. Pakt stabilizacyjny przeznaczony jest dla jednego regionu w Europie - dla Bałkanów. - Co chciałby pan osiągnąć do końca kadencji na stanowisku szefa unijnej dyplomacji? - Postawiłem sobie dwa najważniejsze cele. Po pierwsze, chcę dołożyć wszelkich starań, aby głos Europy bardziej się liczył na arenie międzynarodowej. Po drugie, musimy sobie zacząć lepiej radzić z rozwiązywaniem sytuacji kryzysowych na naszym kontynencie i tym samym przejąć odpowiedzialność za utrzymanie pokoju w Europie. Jestem pewny, że do momentu zakończenia mojej kadencji Unia Europejska się powiększy i wzrośnie jej znaczenie na świecie.

Więcej możesz przeczytać w 9/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.