Artykuł sponsorowany

Dom dla dzieci

Dodano: 
Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i  Młodzieży Niepełnosprawnej Intelektualnie w Elblągu
Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Intelektualnie w ElbląguŹródło:Materiały prasowe
Jest ogród, w którym stoją ławeczki, buja się chuśtawka i rosną krzewy malin. Jest zespół oddanych ludzi, którzy z dziećmi pracują codziennie – dzień i noc. Jest taki dom, w którym pomaga się dzieciom mimo wszystko. O miejscu swojej pracy – Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci i  Młodzieży Niepełnosprawnej Intelektualnie w Elblągu opowiada siostra Elwira.

Jak się nazywa zgromadzenie, do którego siostra należy?

Dom Pomocy Społecznej jest prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr św. Jadwigi Śląskiej – jesteśmy tutaj od 1966 roku. Zostałyśmy powołane do tego, żeby pomagać dzieciom niepełnosprawnym. Służymy tam, gdzie jest potrzebna pomoc ludziom niepełnosprawnym.

I tak trafiła siostra trafiła akurat do Elbląga.

Siostry są posyłane w każdym zakonie tam, gdzie zaistnieje potrzeba pomocy – przełożeni delegują nas w konkretne miejsca i tak też znalazłam się właśnie tutaj – dość daleko od Opola, gdzie zaczęła się moja droga życiowa.

Proszę opowiedzieć o codzienności w ośrodku.

W naszym domu jest 45 podopiecznych od noworodków do 30. roku życia – chłopcy i dziewczynki. Opiekujemy się tymi dziećmi – począwszy od obudzenia ich, przebrania, nakarmienia, aż po przewijanie – bo przecież to są dzieci często bardzo ciężko chore, z porażeniem mózgowym i wieloma innymi zespołami chorobowymi. To praca tak naprawdę przez 24 godziny. Oprócz nas są tutaj osoby przygotowane specjalistycznie do tej pracy – pracy w domach pomocy społecznej.

Siostra Elwira ze Zgromadzenia Sióstr św. Jadwigi Śląskiej

Jak trafiają tutaj dzieci?

Wszystko zaczyna się od odebrania dziecka ze szpitala, z oddziału patologii noworodka. Potem zaczyna się obsługa dziecka i konsultacje u specjalistów. Dzieci są często leżące, bezkontaktowe, wymagające całodobowej opieki i nieustannego wspomagania, stąd praca dyżurowa. Niepełnosprawność intelektualna wiąże się u maluszków często z niepełnosprawnością fizyczną – mają wady serca, porażenie mózgowe czterokończynowe, rozszczep kręgopsłupa, wodogłowie, małogłowie, zespół FAS, zespół Downa i inne schorzenia. Dzieci są oczywiście pod stałą opieką lekarską. W wielu przypadkach dziecko jest poddawana na wstępie bardzo skomplikowanym operacjom – serca, mózgu czy innych narządów. Dzięki temu może się stać bardziej samodzielne.

Rozumiem, że to często osoby, które nie mają szansy na samodzielne funkcjonowanie.

Często tak, ale staramy się, żeby – jeśli tylko jest cień szansy na samodzielność, nawet w ograniczonym zakresie, zapewnić dzieciom wszystko, co w naszej mocy, tak żeby były jak najbardziej samodzielne. Dzieci są rehabilitowane, mają zajęcia rewalidacyjne na terenie domu, noworodki i niemowlęta są poddawane wczesnemu wspomaganiu. Wtedy widać, czy dziecko ma potecjał, czy potrzebuje, niestety, tylko i wyłącznie stałej opieki.

Każde dziecko musi być zgłoszone do ośrodka adopcyjnego – dostarczamy takim ośrodkom wszystkie dokumenty dotyczące stanu zdrowia fizycznego i psychicznego. Wówczas ośrodek adopcyjny kwalifikuje dzieci do adopcji lub nie. Tak się dzieje w przypadku dzieci wymagających całodobowej opieki – nie zawsze przecież rodzina jest w stanie dzień i noc czuwać przy dziecku, unieść taki ciężar. Dzieci z dużymi niepełnosprawnościami zostają wtedy z nami.

Jeśli dziecko kwalifikuje się do adopcji, otrzymuje od nas niezbędną pomoc na tej drodze. Jeżeli przejdzie badania psychologiczne, następuje etap szukania rodziców. 17 maja wyjdzie od nas do swojej kochającej rodziny już jedenaste dziecko.

Dwoje dzieci jest za granicą – na Sycylii. Dziewczynka po bardzo bolesnych i skomplikowanych operacjach główki. W jej przypadku po operacji lekarz powiedział, pamiętam jak dziś: Albo stanie, albo pójdzie jak burza. I... poszła jak burza! Cudownie się rozwija, chodzi już do pierwszej klasy. Mamy nawet zaproszenia, żeby ją odwiedzić, ale to oczywiście kawał drogi, nie wiem, czy kiedyś w natłoku obowiązków to się uda. Drugi chłopczyk też mieszka na Sycylii – w Katanii. Również wspaniale się rozwija. Pozostała dziewiątka jest tutaj, w Polsce. Od czasu do czau jeżdżę do nich, odwiedzam, bo przecież muszę zobaczyć, jak dzieci się czują czy są szczęśliwe, czy wszystko jest w porządku. Wiadomo, człowiek wychowywał je od maleńkiego, więc trudno się rozstać, stracić kontakt. Bywam także na różnych uroczystościach – urodzinach, komuniach.

Czasem dzieci oczywiście odchodzą... Mimo że robimy, wraz z lekarzami, naprawdę wszystko, dziecko dochodzi do swoich granic. Współpracujemy z wieloma szpitalami w całej Polsce, z najlepszymi specjalistami, ale czasem po prostu nic więcej nie da się zrobić.

Mimo to, tak czuję, ta praca daje dużo nadziei...

Ja, muszę pani powiedzieć, korzystam więcej na tej pracy, niż sama daję. Nie potrafię dać tyle, ile dają mi dzieci, nie umiem się odwdzięczyć w odpowiedni sposób. Ale tak właściwie czują wszyscy pracownicy.

Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Intelektualnie w Elblągu

Siostro, a jakie są największe wyzwania w takiej pracy? Z czym na co dzień boryka się ośrodek?

Na pewno na pierwszym miejscu jest walka z chorobami i dolegliwościami dzieci – dziecko jest dla nas priorytetem. Przecież gdyby nie było dzieci, nie byłoby domu. Dla dziecka tu jesteśmy, dla niego pracujemy, dla niego jest nasze zmęczenie – wszystko, absolutnie wszystko. Drugą rzeczą, z którą się borykamy, jest zapewnienie dzieciom odpowiednich leków, odpowiedniego klimatu do rozwoju – nie chodzi tu tylko o opiekę, ale pochylanie się nad dzieckiem z miłością i troską. Ale chodzi też oczywiście o prozaiczne rzeczy – o to, żeby było ładnie, żeby były kolorowe ładne ściany, miła, przyjemna pościel. Żeby dziecko nie czuło się smutno. Puszczamy tu muzykę, bajki – to też przecież rozwija dzieci. I te sprzęty, jak to elektronika, nam się z czasem psują. Finansowo nie jesteśmy w stanie zapewnić wszystkiego, ale staramy się myśleć o każdym detalu – nie tylko o łóżeczkach, wózkach i tym podobnych rzeczach potrzebnych na co dzień, ale też o otoczeniu. Mamy na szczęście duży ogród, który powolutku rozwijamy. Wstawiamy chuśtawki, zabawki, ławeczki, urządzamy grządki. Chodzi o to, żeby dzieciom choć trochę ulżyć, żeby zapomniały o cierpieniu.

Teraz w ogrodzie będziemy sadzić warzywa, kupiłam sadzonki jagody kamczackiej, bo mają owoce, które są smaczne i bogate w witaminy, mamy swoje jabłonie i maliny – dzieciaki nawet niektóre same potrafią sobie zerwać owoc. Wie pani, to jest naprawdę radość widzieć taką umazaną buzię!

Ze względu na dzieci musimy mieć i coś dobrego, i coś ładnego.

Jakiego wsparcia siostra potrzebuje dla ośrodka?

Dla nas bardzo ważne jest to, że ktoś o nas pamięta, właściwie liczy się każda pomoc – i naprawdę otaczają nas cudowni ludzie, którzy czasem nawet mnie zaskakują swoją pomocą. Są ludzie z wielkim sercem, którzy przywożą nam owoce albo warzywa z działki. Ktoś dzwoni do drzwi, otwieram, patrzę, nikogo nie ma, a pod drzwiami wszystko dla dzieci – proszki, płyny do prania... Są osoby, które dają nam wózki czy łóżeczka. Poza tym – wiadomo – potrzebujemy pieniędzy, żeby wszystko zgrać, chociażby opłacić media. Pomagają nam też wojewoda czy prezydent miasta, którzy pochylają się nad nami, kiedy jest taka możliwość. Oczywiście są suche miesiące, kiedy jest ciężko, ale jakoś dajemy radę dzięki wsparciu dobrych ludzi. Jednym z naszych darczyńców jest Pan Paweł Kurek, właściciel firmy DPK Lombard, który pomaga nam od 2017 roku. W ostatnim roku, który był dla nas wyjątkowo trudny, takie wsparcie otrzymaliśmy również od Pana Igora Łukasika, właściciela firmy IŁ Capital, który dzięki aktywności Pana Pawła zainteresował się naszą działalnością, i udzielił nam ogromnego wsparcia finansowego. Pan Paweł przedstawił nas panu Igorowi i poprosił o zwrócenie uwagi na nasz dom. Uważam, że powinnam podziękować w imieniu dzieci obu panom za wsparcie, wrażliwość i dobroć.

Bo na końcu tak naprawdę najważniejsza jest radość – najistotniejsze jest to, żeby słyszeć śmiech dzieci. Nie mogę znieść, kiedy dziecko płacze – no chyba że płacze ze śmiechu.

logotypy DPK i IŁ Capital