Rodziła w środku nocy, na promie, 50 km od brzegu. Dziecko było szybsze niż załoga SAR z Gdyni

Rodziła w środku nocy, na promie, 50 km od brzegu. Dziecko było szybsze niż załoga SAR z Gdyni

Polski okręt SAR (tu w Świnoujściu)
Polski okręt SAR (tu w Świnoujściu) Źródło:Flickr / Gunnar Ries zwo
W nocy z piątku na sobotę 25 lipca na promie z Litwy do Niemiec zaczęła rodzić jedna z pasażerek. Mimo natychmiastowego wezwania służb medycznych z Gdyni, dziecko nie zamierzało czekać. O 3:40 poród był już zakończony.

Do tej wyjątkowej sytuacji doszło na pokładzie promu Regina Seaways. Płynąca statkiem obywatelka Litwy około 2:30 w nocy zaczęła rodzić. Wszystko działo się w odległości 26 mil morskich (około 50 km) od leżącej najbliżej Białogóry w powiecie puckim. Podjęto więc decyzję o wysłaniu ratowników i medyków.

Do akcji ruszył statek ratowniczy Huragan z Łeby oraz helikopter z 43. Bazy Lotnictwa Morskiego w Gdyni-Babich Dołach. Pierwsi ratownicy na pokładzie promu Regina Seaways pojawili się około 3:40. Ku ich zdziwieniu, było już po wszystkim.

– Polecieliśmy po jedną osobę, wróciliśmy z dwiema – komentował uradowany rozwojem wydarzeń Rafał Goeck z Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. Zapewniał, że matka i dziecko byli w dobrym stanie. Na lotnisko w Oksywiu dostarczono ich śmigłowcem o 4:30. Następnie trafili do jednego ze szpitali na terenie Trójmiasta.

Rafał Goeck podkreślał, że nie pamięta podobnej sytuacji podczas swojej 12-letniej pracy ratownika. Zaznaczał, że interwencja była nie tylko wyjątkowa, ale i budująca, ponieważ zakończona pozytywnie.

Czytaj też:
Po ciąży bliźniaczej jej ciało diametralnie się zmieniło. „Tak wygląda rzeczywistość, bez koloryzowania”
Czytaj też:
Arkadiusz Myrcha pochwalił się szczęśliwą nowiną. „Córeczka już jest z nami”
Czytaj też:
Niektóre kobiety nie potrzebują znieczulenia podczas porodu. Dlaczego? Wyjaśniają naukowcy