Lekarz pediatra o nauczaniu zdalnym: „Rodzaj mimowolnego eksperymentu”

Lekarz pediatra o nauczaniu zdalnym: „Rodzaj mimowolnego eksperymentu”

Dodano: 
Izolacja domowa, zdjęcie ilustracyjne
Izolacja domowa, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / Great Pics - Ben Heine
Odizolowanie dzieci od kontaktów z rówieśnikami to coś, czego skutków nie jesteśmy w stanie przewidzieć, uważa dr Magdalena Okarska-Napierała z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Dr Magdalena Okarska-Napierała w rozmowie z PAP wskazała, że w jej ocenie utrzymywanie edukacji w szkołach pomimo trwającej epidemii jest niezwykle ważne i konieczne dla najmłodszych.

Konieczność powszechnych szczepień dzieci jest kluczowa

Jak podkreśliła, ważnym argumentem dla niej jest stanowisko CDC (Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom w USA).

W czasie bezprecedensowego, notowanego ostatnio, wzrostu liczby zakażeń wirusem SARS-CoV-2 (wariantem Omikron) CDC zaleca utrzymanie nauczania stacjonarnego w szkołach. Spodziewam się, że decyzja ta była poprzedzona gruntowną analizą bilansu korzyści i strat – powiedziała ekspertka z WUM.

Dodała, że CDC w swoim stanowisku podkreśla konieczność powszechnych szczepień, jako najlepszej formy walki z nadmierną liczbą przypadków ciężkiego przebiegu choroby.

– Szczepienie jest dostępne w USA, tak jak i w Polsce, dla wszystkich dzieci w wieku szkolnym. CDC zaleca także stosowanie pozostałych środków ochrony m.in. maseczek czy higieny rąk. Rzecz w tym, aby stosować wszelkie środki, które umożliwią dzieciom uczęszczanie do placówek edukacyjnych w trybie stacjonarnym. Nie da się oczywiście w sposób bezpośredni i bardzo prosty udowodnić, jakie negatywne skutki dla dzieci i młodzieży miał lockdown i zamknięcie szkół. Warto przy tej okazji wspomnieć, że w pierwszym roku pandemii liczba epizodów depresyjnych i lękowych wśród dzieci na całym świecie radykalnie wzrosła. Dyskutując o zamknięciu szkół, należy brać pod uwagę wielorakie niekorzystne skutki takiej decyzji – dodała.

Lockdown oznacza niekorzystne skutki dla dzieci

Wyjaśniła, że chodzi o ograniczony i nierówny (uwarunkowany m.in. ekonomicznie) dostęp do edukacji, o kontakty socjalne w grupie rówieśników, udział w zajęciach sportowych, a także – w przypadki niektórych dzieci – dostęp do ciepłego posiłku.

Lockdown oznacza też dla niektórych np. zwiększoną ekspozycję na przemoc domową. Liczba niekorzystnych skutków dla dzieci jest bardzo duża – wskazała.

Powiedziała także, że dzieci są bardziej „delikatne” psychicznie niż dorośli, bo są w trakcie rozwoju. – Trudno jest ocenić w tym momencie, jakie dalekosiężne skutki dla dzieci będzie miał rok izolacji od grupy rówieśniczej. To rodzaj mimowolnego eksperymentu, jakiego wcześniej nie przeprowadzano – oceniła. Dodała, że warto zwrócić uwagę na brak dowodów na to, iż zamykanie placówek edukacyjnych w poprzednich falach miało znaczący wpływ na ograniczenie szerzenia zakażeń.

– To inna sytuacja niż np. w czasie pandemii grypy hiszpanki, kiedy zamykanie szkół ewidentnie poprawiało sytuację całego społeczeństwa – redukowało liczbę zakażeń. Tymczasem w przypadku COVID dotychczas większość analiz przemawiała za nieznacznym wpływem zamykania szkół, a tym bardziej – przedszkoli i żłobków, na dynamikę pandemii. To oczywiście może się zmienić w każdej kolejnej fali, ale teraz mamy szczepienia i możemy wyjść naprzeciw problemowi większej zakaźności – podkreśliła Okarska-Napierała.

Czytaj też:
„Są przytłoczeni, zmęczeni, czują się niepotrzebni”. Coraz więcej polskich nastolatków chce odebrać sobie życie