Tomasz Grodzki o swojej wizycie we Włoszech: Posypuję głowę popiołem

Tomasz Grodzki o swojej wizycie we Włoszech: Posypuję głowę popiołem

Tomasz Grodzki
Tomasz Grodzki Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
Wyjazd Tomasza Grodzkiego do Włoch wzbudził duże zainteresowanie tym bardziej, że na Półwyspie Apenińskim odnotowuje się drastyczne wzrosty liczby zarażeń koronawirusem. Marszałek Senatu tłumaczył się ze swojego wyjazdu w programie „Kropka nad i” w sposób, który oburzył część komentatorów i internautów. Teraz polityk postanowił przyznać się do winy w jednej kwestii, broniąc jednocześnie swojego zachowania „z punktu widzenia medycznego”.

Tomasz Grodzki został zapytany przez dziennikarza „Rzeczpospolitej” o to, czy jako osoba publiczna nie powinien kierować się innymi kryteriami niż osoba prywatna. Pytanie padło w kontekście wyjazdu marszałka Senatu do Włoch, gdzie rośnie liczba przypadków COVID-19. – Ma pan rację i tutaj posypię sobie trochę głowę popiołem i wezmę to pod uwagę przy następnych wyborach. Aczkolwiek z punktu widzenia medycznego będę bronił tezy, że dochowałem absolutnie należytej staranności, żeby wybrać miejsce, gdzie nie było w momencie, kiedy przyjechałem i jak wyjeżdżałem – stwierdził polityk.

Testy skuteczniejsze niż kwarantanna?

Marszałek zgodził się także z Łukasz Szumowskim stwierdzając, że „walka o to, by powstrzymać epidemię, i te złudne teorie, że Polska będzie znowu zieloną wyspą, były od początku nierealne”. – Ta epidemia przetoczy się przez świat i powinniśmy skoncentrować nasze wysiłki na tym, aby wykrywać jak najszybciej osoby zarażone – stwierdził Grodzki. Dodał, że w Polsce powinno być wykonywanych więcej testów ponieważ to „skuteczniejsza metoda wychwytywania osób zarażonych niż kwarantanna, która w skali masowej może mieć dzisiaj negatywne skutki gospodarcze”.

Polityk podkreślił również, że w Polsce odnotowano w lutym 820 tys. przypadków grypy oraz schorzeń grypopodobnych. Od początku roku na grypę zmarło ponad 30 osób. – Na koronawirusa szczęśliwie nikt, więc szansa, że będziemy zarażeni koronawirusem, a nie grypą, jest jak 1 do niemalże 100 000 – dodał podkreślając, że istnieje większa szansa zachorowania na zwykłą grypę.

Wizyta u Moniki Olejnik

Adam Bielan stwierdził w poniedziałek, że Tomasz Grodzki jako trzecia osoba w państwie powinien wytłumaczyć opinii publicznej, czy po powrocie z prywatnego pobytu we Włoszech postępuje tak, jak zalecają służby. Marszałek Senatu był o to pytany w programie „Kropka nad i” gdzie wyjaśnił, że udał się na izbę przyjęć do szpitala zakaźnego w Warszawie. Monika Olejnik była zaskoczona taką odpowiedzią polityka dopytując, czy „normalnie” poszedł na izbę i poprosił o wykonanie testu. Przypomnijmy, takie badania nie są wykonywane „od ręki” szczególnie wówczas, gdy pacjent nie wykazuje żadnych niepokojących objawów. Gdy dziennikarka ripostowała, że „tak nie można”, Grodzki odparł, iż „trzeba”. – Nie każdy mógł pójść sobie na izbę przyjęć i wykonać test. Tym bardziej, jeśli coś podejrzewał nie powinien iść na izbę przyjąć, żeby nie narażać innych – stwierdziła prowadząca rozmowę.

Grodzki wyjaśnił również, co zrobił w obliczu faktu, że we Włoszech odnotowano tak wiele przypadków koronawirusa. – Jako człowiek roztropny sprawdziłem w służbach sanitarnych, że w promieniu 30 kilometrów od miejsca, w którym byłem nie było żadnego przypadku koronawirusa – przekonywał marszałek Senatu. Dodał, że w czasie, gdy wracał z Trydentu-Górnej Adygi na posiedzenie Senatu w Polsce, na terenie regionu stwierdzono jeden przypadek zarażenia.

Gdy Olejnik zasugerowała, że polityk powinien poddać się kwarantannie ten stwierdził, że „jeśli wszyscy pójdziemy na kwarantannę, gospodarka stanie”. Zdaniem marszałka Senatu tak samo powinna postąpić Elżbieta Witek, która przebywała ostatnio w Waszyngtonie, czy polscy europosłowie. – Nie było ani jednego przypadku koronawirusa w miejscu, w którym byłem, w odróżnieniu do Brukseli czy Waszyngtonu – zaznaczył. Dodał, że w Polsce planowane jest zwiększenie możliwości wykonania testów. – W Polsce wykonaliśmy ich nieco ponad 1200, a w Niemczech – 200 tysięcy – argumentował zaznaczając, że do kraju sprowadzono już kilkadziesiąt tysięcy testów, dzięki temu wielu ludzi nie będzie musiało być poddanych kwarantannie. – Jeżeli tysiące ludzi pójdą na kwarantannę, a taka obawa istnieje, to dla gospodarki będzie to miało wymierny negatywy wpływ – zaznaczył.

Czytaj też:
Szumowski: Za tydzień będzie w Polsce nawet 1000 potwierdzonych przypadków koronawirusa