Polka mieszkająca w Hiszpanii o walce z koronawirusem: Jesteśmy oburzeni

Polka mieszkająca w Hiszpanii o walce z koronawirusem: Jesteśmy oburzeni

Przechodnie na La Rambla w Barcelonie
Przechodnie na La Rambla w Barcelonie Źródło: Newspix.pl
Hiszpania stanęła przed wyzwaniem jakim jest rozprzestrzeniająca się epidemia koronawirusa. Nie wszyscy jednak stosują odpowiednie środki ostrożności, o czym w rozmowie z Onetem opowiedziała Polka mieszkająca w Barcelonie. – W mojej firmie nadal nie ma możliwości pracy zdalnej, więc codziennie gromadzi się prawie tysiąc osób w jednym budynku – relacjonowała kobieta.

Z danych na wtorek 17 marca wynika, że na terenie Hiszpanii odnotowano już 11 279 zakażeń koronawirusem. 497 przypadków okazało się śmiertelnymi, a stan 563 pacjentów jest określany jako poważny lub ciężki. Te statystyki stawiają kraj ze stolicą w Madrycie na czwartym miejscu jeśli chodzi o liczbę zakażonych oraz zmarłych. Więcej przypadków odnotowano jedynie w Iranie, Włoszech i Chinach. – O pierwszych przypadkach usłyszeliśmy pod koniec lutego. Oczywiście mało kto się tym przejmował i życie toczyło się jak zwykle. Temat przejawiał się głównie w odniesieniu do Włoch, Hiszpanii to przecież jeszcze nie dotyczyło i chyba nikt nie wierzył, że tutaj też tak będzie – powiedziała w rozmowie z Onetem Dominika, która na co dzień mieszka w Barcelonie.

„Nie jest łatwo”

Polka przyznała, że po tym, jak zaczęto odnotowywać coraz większą liczbę zakażeń, rząd wprowadził restrykcje w zakresie handlu. Mieszkańcy kraju ruszyli do sklepów po zapasy, przez co opustoszały półki z mięsem, warzywami czy mięsem, chociaż władze zapewniały, że „niczego nie zabraknie”. Kobieta wyjaśniła, że Hiszpanie krytykują rząd, ponieważ dopiero w piątek premier Pedro Sanchez wprowadził stan alarmowy, a kolejne regiony podejmowały decyzję o zamknięciu szkół. – Z domu możemy wyjść po zakupy do supermarketu (jedna osoba z rodziny i metrowe odstępy w kolejkach), do apteki i do pracy. Hiszpanom, narodowi bardzo towarzyskiemu, który większość czasu przebywa poza domem, nie jest łatwo dostosować się do tych reguł – dodała Dominika.

Rozmówczyni Onetu wyjaśniła, że w Hiszpanii obecnie większość firm pracuje zdalnie, chociaż nie wszystkie przedsiębiorstwa mają taką możliwość. – W mojej firmie nadal nie ma możliwości pracy zdalnej, więc codziennie gromadzi się prawie tysiąc osób w jednym budynku. Wczoraj poinformowano nas, że jest pierwszy potwierdzony przypadek zakażenia wirusem wśród naszych kolegów – powiedziała dodając, że władze firmy wiedziały o tym od kilku dni, ale ukrywały informację przed podwładnymi. – Środkiem, który podejmują, jest dziś przeprowadzana dezynfekcja budynku, tak aby w środę wszyscy mogli wrócić do pracy jak gdyby nigdy nic – podkreśliła. Z jej relacji wynika, że zakażony pracownik miał w ubiegłym tygodniu kontakt z setkami osób, przez co  może rozprzestrzenić się na inne zatrudnione osoby, „ale dla firmy nie wydaje się to być problemem”. – Jesteśmy oburzeni i podejmujemy legalne kroki, aby walczyć z tym – podsumowała.

Czytaj też:
Koronawirus we Włoszech. Poruszająca relacja pielęgniarki z Polski: Cmentarze są przepełnione