„Czyżby najgorsze za nami? Wygląda na to, że tak”. Lekarz przestrzega przed huraoptymizmem

„Czyżby najgorsze za nami? Wygląda na to, że tak”. Lekarz przestrzega przed huraoptymizmem

Szpital
Szpital Źródło: Shutterstock / hxdbzxy
W Polsce dotychczas potwierdzono ponad 10,7 tys. przypadków zakażenia koronawirusem, a bilans ofiar śmiertelnych przekroczył 460. Doktor Jan Czarnecki w mediach społecznościowych zarysował optymistyczną wizję. Podkreślał także znaczenie m.in. dystansowania się społecznego w walce z koronawirusem.

„Czyżby najgorsze za nami? Wygląda na to, że tak! W 50 dniu od pierwszego zachorowania Włochy liczyły ok. 47 tysięcy chorych, w Polsce jest 8 tysięcy. Tam liczba szybowała w górę, u nas jest ustabilizowana od 4 dni!” – analizował dr Jan Czarnecki na .

Lekarz ocenił także, czy na podstawie jego obserwacji można mówić o „poświątecznej zwyżce liczby zachorowań”. „Po ogłoszeniu stanu epidemicznego udałem się do szpitala Biegańskiego w Łodzi i poprosiłem o możliwość pracy na zakaźnej izbie przyjęć. Zostałem ciepło przyjęty, rozpocząłem pracę i widzę na własne oczy, że nie ma miejsca »poświąteczna« zwyżka ilości zachorowań. Zgłoszenia chorych na izbie są wręcz z niewielką tendencją spadkową” – napisał Czarnecki, zaznaczając jednocześnie, że „czym innym natomiast są wybuchy lokalnych ognisk”.

facebook

Lekarz przestrzega

W dalszej części wpisu lekarz przestrzegł także przed huraoptymizmem i podkreślił wagę kilku podstawowych działań podejmowanych w odpowiedzi na pandemię . „Wygląda na to więc, że tak, że najgorsze za nami. Będzie natomiast jeszcze gorzej, jeżeli odstąpimy od tego co okazało się skuteczne. Dlatego: maski, ograniczenie kontaktów i miejmy nadzieję, że to paskudztwo zniknie i więcej nie wróci” – napisał dr Czarnecki.

Czytaj też:
„Kolejny dzienny rekord wyzdrowień”. Włochy zaczynają wygrywać z koronawirusem?