Epidemia w Niemczech znowu przybiera na sile? Zaapelowano o pozostanie w domach

Epidemia w Niemczech znowu przybiera na sile? Zaapelowano o pozostanie w domach

Berlin w trakcie epidemii koronawirusa
Berlin w trakcie epidemii koronawirusa Źródło: Newspix.pl / ABACA
Jednym z kluczowych wskaźników analizowanych przez niemieckie służby i polityków jest ten dotyczący „reprodukcji” zakażeń. Ostatnie doniesienia wskazują na to, że wspomniana wartość zaczęła wzrastać, co może oznaczać przybieranie epidemii na sile. Szef Instytutu im. Roberta Kocha zaapelował już w tej sprawie do swoich rodaków prosząc ich o zachowanie środków ostrożności.

Podstawowy wskaźnik reprodukcji (R) wskazuje na to, ile średnio nowych przypadków generuje osoba już zakażona. Angela Merkel podkreślała niejednokrotnie, że wskaźnik powinien być stale utrzymywany na poziomie mniejszym niż 1 – przypomina The Guardian. Zainteresowanie mediów tą wartością nie jest przypadkowe – niemieckie władze od wskaźnika reprodukcji uzależniły podejmowanie dalszych decyzji dotyczących ewentualnego łagodzenia obostrzeń.

Problem z dokładnymi obliczeniami

Najnowsze doniesienia wskazują na niepokojący trend. We wtorek Instytut im. Roberta Kocha przekazał, że wskaźnik wzrósł do 1, chociaż w połowie kwietnia wynosił już 0,7. Szef instytucji Lothar Wieler zaapelował do swoich rodaków o to, by pomogli w „podtrzymaniu sukcesu” polegającego na zapobieganiu obciążenia systemu ochrony zdrowia. Wymienił takie działania jak dalsze stosowanie dystansu fizycznego czy pozostawanie w domach tak często, jak to tylko możliwe. Wieler ostrzegł zarazem przed przywiązywaniem zbyt wielkiej wagi do wskaźnika reprodukcji twierdząc, że jest on jedynie jednym z wielu wytycznych.

Inne instytucje naukowe zajmujące się badaniem epidemii w Niemczech poddają jednak w wątpliwość wnioski przekazywane przez Instytut im. Roberta Kocha. Teoretycznie wspomniany wskaźnik oblicza się dzieląc liczbę nowych zakażeń przez ważoną liczbę osób z COVID-19. Tyle teorii, ponieważ w praktyce niemożliwe jest ustalenie precyzyjnych danych w przypadku obu tych wartości, przez co wskaźnik reprodukcji staje się wartością szacunkową. Instytut kierowany przez Wielera próbuje więc uwzględniać opóźnienie czasowe, nie biorąc pod uwagę danych z trzech ostatnich dni, a potwierdzonym przypadkom zakażeń przypisuje datę zakażenia odejmując siedem dni od dnia, kiedy uzyskano pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. Tym samym wskaźnik wynoszący 1 może dotyczyć stanu epidemii sprzed 1,5 tygodnia, kiedy to Angela Merkel ogłosiła plan łagodzenia obostrzeń.

Czytaj też:
Duda do liderów Europy: Trzeba się zastanowić, jak będzie wyglądał świat po pandemii