WHO: Dzieci nie są poważnym wektorem przenoszenia koronawirusa

WHO: Dzieci nie są poważnym wektorem przenoszenia koronawirusa

Kobieta i dziecko w maseczkach
Kobieta i dziecko w maseczkach Źródło: Shutterstock / FamVeld
– Dzieci ulegają infekcji rzadziej, niż dorośli i dotychczasowe dane wskazują na to, że nie odgrywają poważnej roli w rozprzestrzenianiu się koronawirusa na poziomie społeczności – stwierdziła w czwartek 7 maja ekspertka Światowej Organizacji Zdrowia Catherine Smallwood.

Zapytana przez PAP podczas czwartkowej konferencji prasowej europejskiego oddziału WHO o stan wiedzy na temat transmisji wirusa przez dzieci, Smallwood odparła, że dotychczasowe badania WHO oraz państw członkowskich wskazują na stosunkowo niewielką rolę w rozprzestrzenianiu się wirusa.

W ubiegłym tygodniu czołowy niemiecki epidemiolog Christian Drosten informował o niemieckim badaniu, którego wyniki sugerują, że dzieci są w stanie zakażać innych, ale same rzadziej ulegają infekcjom.

– Znamy to badanie, prowadziliśmy też własne badania na ten temat. Nadal zbieramy dane, ale to co już wiemy, to to, że dzieci zdają się chorować rzadziej, przechodzić chorobę łagodniej i bardzo rzadko kończy się ona śmiercią – powiedziała ekspertka. Zaznaczyła, że choć udział dzieci w rozprzestrzenianiu się wirusa na poziomie społeczności – np. w szkołach – zdaje się ograniczony, dzieci mogą mieć bardziej znaczący wpływ na przenoszenie wirusa w domu.

Podczas czwartkowej konferencji przedstawiciele WHO przestrzegli jednak państwa członkowskie, by nie otwierali szkół zbyt pochopnie.

– Kiedy kraje powinny to zrobić? Kiedy będą miały bardzo dobre pojęcie o wirusie: będą wiedziały gdzie wirus jest, jak się rozprzestrzenia i będą w stanie to śledzić – tłumaczyła Smallwood.

Regionalny dyrektor WHO Henri Kluge zapowiedział, że organizacja opublikuje szczegółowe wytyczne w sprawie otwierania szkół w ciągu najbliższych dni.

Według ekspertów oenzetowskiej agendy, szerokie badania serologiczne przeprowadzone dotychczas w dziewięciu krajach Europy pokazują, że wirus wciąż dotknął niewielką część populacji – ok. 2-3 proc. – co oznacza, że są narażone na „drugą falę” Covid-19.

Kluge poruszył również temat wzrostu przemocy domowej spowodowanej restrykcjami związanymi z pandemią. Zwrócił uwagę na „głęboko przejmujące” doniesienia z krajów takich jak Belgia, Bułgaria, Rosja, Hiszpania i Wielka Brytania o alarmującym wzroście liczby incydentów.

Jak stwierdził, w niektórych krajach odpowiednie służby zanotowały nawet 60-procentowy wzrost interwencji związanych z przemocą w domu, a infolinie poświęcone pomocy ofiarom przemocy notują pięciokrotnie wyższe zainteresowanie. Jak zaznaczył Kluge, to jednak tylko ułamek przypadków. Szef WHO Europe zaapelował do państw o wzmocnienie pomocy ofiarom.


Czytaj też:
Otworzyła salon fryzjerski mimo zakazu. „Nie jestem samolubna, gdy chcę wykarmić dzieci”
Czytaj też:
Szumowski liderem rankingu zaufania. Kim jest człowiek, który stał się twarzą walki z koronawirusem?
Czytaj też:
Niezwykły przypadek w Hiszpanii. Chora na COVID-19 matka bliźniąt nie pamięta ciąży ani porodu