Połknięcie środka do dezynfekcji rąk na bazie alkoholu może zabić

Połknięcie środka do dezynfekcji rąk na bazie alkoholu może zabić

Dodano: 
Śmierć przy biurku (zdj. ilustracyjne)
Śmierć przy biurku (zdj. ilustracyjne) Źródło: Fotolia / pressmaster
Analiza raportów koronerów rzuciła nowe światło na zagrożenia, jakie płyną z niewłaściwego użycia płynu do dezynfekcji rąk na bazie alkoholu. Jego połknięcie może zabić, wynika z artykułu, opublikowanego na łamach BMJ Evidence Based Medicine.

Wraz z nadejściem , płyny do dezynfekcji rąk stały się produktem pierwszej potrzeby na całym świecie. Ze świecą szukać osoby, która nie kupiła choć jednego opakowania. Niestety okazuje się, że niekiedy dochodzi do zatrucia (przypadkowego lub świadomego) się płynem na bazie alkoholu, a to może doprowadzić nawet do śmierci.

Środki do dezynfekcji rąk na bazie alkoholu są dostępne w postaci płynnej, żelowej lub piankowej. Zawierają 60-95% alkoholu etylowego (etanol) lub 70-95% alkoholu izopropylowego (izopropanol).

Tylko w Wielkiej Brytanii liczba zatruć rąk na bazie alkoholu zgłoszonych do National Poisons Information Service (NPIS) wzrosła o 61% w latach 2019-2020, ze 155 (1 stycznia do 16 września) do 398 (1 stycznia do 14 września).

Przypadki dwóch śmiertelnych zatruć opisano na łamach BMJ Evidence Based Medicine.

Śmiertelne zatrucie płynem do dezynfekcji

W jednym przypadku młoda kobieta, przetrzymywana na oddziale psychiatrycznym i otrzymująca antydepresyjny lek – wenlafaksynę, została znaleziona martwa w łóżku szpitalnym, a obok niej znajdował się pojemnik z żelem do dezynfekcji rąk.

Żel był łatwo dostępny dla pacjentów na oddziale ze wspólnego dozownika, a pacjenci mogli napełniać nim kubki lub inne pojemniki i przechowywać go w swoich pokojach.

W jej krwi stwierdzono wysoki poziom alkoholu, a jej śmierć przypisywano „spożyciu alkoholu i wenlafaksyny”. Koroner doszedł do wniosku, że połączenie tych substancji śmiertelnie stłumiło jej oddech.

Drugi przypadek dotyczył 76-letniego mężczyzny, który nieumyślnie połknął nieznaną ilość , która została przymocowana do stóp jego łóżka szpitalnego.

Miał historię pobudzenia i depresji, którą leczył lekami przeciwdepresyjnymi. W ciągu ostatnich 9 miesięcy stawał się coraz bardziej zdezorientowany, prawdopodobnie w wyniku demencji naczyniowej.

Został przyjęty na intensywną terapię z zamiarem umożliwienia naturalnego metabolizowania wysokiego poziomu alkoholu we krwi. Ale doszło do komplikacji i zmarł 6 dni później.

Czytaj też:
Naukowcy: COVID-19 powoduje długotrwałe uszkodzenia płuc

Opracowała i tłumaczyła:
Źródło: Medical Xpress