Europa bez porozumienia w sprawie koronaobligacji

Europa bez porozumienia w sprawie koronaobligacji

Flaga UE przed siedzibą KE
Flaga UE przed siedzibą KE Źródło: Fotolia / fot. Andrey Kuzmin
Europa zaczyna dzień od wygaszania apetytu na ryzyko, jaki narósł przez ostatnie dwa dni. Jakkolwiek wątpliwości popytu pojawiły się jeszcze wczoraj pod koniec sesji na Wall Street, dziś rano kubeł zimnej wody na głowy inwestorów wylewa Eurogrupa, która po wielogodzinnych rozmowach nie doszła do porozumienia w sprawie strategii łagodzenia wpływu pandemii na gospodarkę.

Szesnaście godzin spędzonych na rozmowach nie wystarczyło ministrom finansów , aby znaleźć konsensus dla planu odpowiedzi na wyzwania stawiane przez pandemię . Kością niezgody stały się „corona bonds”, tj. wspólne obligacje państw UE. Takiego rozwiązania dla złagodzenia obciążeń fiskalnych życzą sobie Francja i państwa z południa Europy, które najmocniej ucierpiały na wybuchu epidemii. Przeciwne są Niemcy oraz inne kraje z bogatszej północy, które obawiają się, że emisja wspólnego długu pozostanie docelowym środkiem stwarzającym furtkę dla niżej ocenianych państw do taniego zadłużania się w przyszłości.

EUR/USD został zrzucony pod 1,0850, a awersja do ryzyka przetoczyła się przez inne klasy aktywów. Wstępny szok jest zrozumiały, nawet jeśli w końcowym rozrachunku spór między członkami UE nie oznacza jeszcze fiaska w tworzeniu planu. Eurogrupa wróci do rozmów jutro. Jakkolwiek „corona bonds” mogą pozostać nieuzgodnionym elementem, można dalej liczyć, że kompromis zostanie osiągnięty w kwestii funduszu na pożyczki mitygujące ryzyko wzrostu bezrobocia, gwarancji rządowych pod inwestycje przedsiębiorstw (gry przyjdzie czas na odbudowę ożywienia), a także linie kredytowe z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego. Mimo to dzisiejszy brak porozumienia podnosi ryzyko, że UE będzie marnować czas na kłótnie, przez co jednak koszty walki z koronawirusem będą wyższe. Dla EUR potwierdzenie europejskiej solidarności jest kluczowe, gdyż brak skoordynowanych działań fiskalnych będzie szkodliwy zarówno dla waluty, jak i też dla oceny wiarygodności kredytowej biedniejszych krajów. Ostatnie czego strefa euro potrzebuje, to dodatkowego kryzysu zaufania do instrumentów dłużnych państw członkowskich.

Kwietniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej dla jej członków powinno być jednym z przyjemniejszych w najbliższym czasie. Oczekujemy, że po dzisiejszym spotkaniu nie dojdzie do zmian w polityce monetarnej. Od 17 marca, kiedy RPP dokonała obniżki stopy referencyjnej o 50 pb do 1 proc., a dodatkowo bank wprowadził inne narzędzia dla wsparcia gospodarki, nie otrzymaliśmy wiele twardych danych z gospodarki, które pomogłyby Radzie ocenić skalę szkód wywołanych epidemią koronawirusa i paraliżem aktywności gospodarczej.

Jakkolwiek przedstawianie w połowie marca przez prezesa Adama Glapińskiego prognozy gospodarcze można obecnie uznać za wyjątkowo optymistyczne, wprowadzonymi narzędziami Rada zyskała czas, aby zebrać jak najwięcej danych przed kolejną decyzją. Rozwój epidemii w kraju i na świecie jest sprawą dynamiczną, tak samo, jak rodząca się dyskusja o momencie poluzowania zakazów dotyczących działalności gospodarczej i wychodzenia z domu. Za miesiąc (lub później) Rada być może będzie miała większe przekonanie, czy wprowadzone narzędzia są wystarczające dla wsparcia gospodarki, czy potrzeba czegoś więcej.

Osobiście nie uważam, aby dalsze obniżki stóp procentowych są najlepszą drogą. Choć niezaprzeczalnie złagodziłoby to obciążenia kredytowe, ryzykiem jest pogorszenie sytuacji krajowych banków, co osłabi ich skłonność do udzielania kredytów, co będzie negatywnie rzutować na akcję kredytową w przyszłości. RPP ma do dyspozycji inne narzędzia (np. pożyczki dla banków nakierowane na kredyty dla firm), które teraz skuteczniej poprawią sytuację finansową przedsiębiorstw. Nie sądzę, aby Polska, jako bądź co bądź gospodarka wschodząca, może sobie pozwolić na sprowadzenie głównej stopy procentowej do zera (lub do 0,50 proc.). Choć słabszy złoty może okazać się korzystnym czynnikiem dla polskich eksporterów (o ile odbudują się rynki zbytu), zbyt niskie stopy procentowe rodzą ryzyko podwyższonej zmienności kursu złotego, co dla nikogo nie będzie dobre. Rada musi mieć to na wadze przy przyszłych decyzjach.

Czytaj też:
„Koronaobligacje”. Unia Europejska rozważa strategie łagodzenia kryzysu