Wycieczkowiec MSC Magnifica 5 stycznia wypłynął z Genui we Włoszech. 1760 pasażerów statku, wśród których są głównie Włosi, Francuzi i Niemcy, nie mieli jeszcze pojęcia o istnieniu koronawirusa. W tamtym czasie mówiło się o „nieznanym zapaleniu płuc”, a Światowa Organizacja Zdrowia podawała, że w Wuhan wykryto 59 zakażeń oraz zero zgonów z jego powodu – przypomina BBC. Po opuszczeniu Europy statek zatrzymał się przy Wyspach Zielonego Przylądka, a 19 stycznia dokował już w Brazylii. Wtedy pierwsze przypadki koronawirusa zaczęto potwierdzać poza Chinami, a informacja o tym dotarła do kapitana statku, Roberto Leotty. – Po Ameryce Południowej sytuacja stała się bardzo niepokojąca – wyjaśnił. Wówczas kolejne porty zawieszały działalność, a na innych wycieczkowcach – chociażby na Diamond Princess – potwierdzano zakażenia oraz zgony z powodu koronawirusa.
Koniec rejsu w Marsylii
Rejs zaczął się komplikować, ponieważ pasażerowie otrzymali zakaz wychodzenia na ląd. Tak było już 14 marca, kiedy statek dokował u wybrzeży Tasmanii. Po dopłynięciu do Sydney uczestnicy rejsu otrzymali możliwość opuszczeniu wycieczkowca i zorganizowania sobie powrotu do domu, ale pod warunkiem zachowania szczególnych środków ostrożności.
Dalej kapitan popłynął do Fremantle, gdzie został przywitany przez policję oraz służby graniczne. Powód? Premier Australii Zachodniej Mark McGowan ogłosił na konferencji prasowej, że ponad 250 pasażerów MSC Magnifica zgłosiło choroby górnych dróg oddechowych. Innego zdania był kapitan, który nie raportował o żadnych problemach zdrowotnych – na pokładzie uczestnicy rejsu przechodzili badania i żaden z nich nie wykazywał objawów COVID-19. Wycieczkowiec ruszył w dalszą podróż, a jego rejsem zaczęły interesować się media.
Statek zakończy swój rejs 20 kwietnia w Marsylii i jest jednym z trzech ostatnich wycieczkowców pływających jeszcze na wodach międzynarodowych. Pozostałe Pacific Princess i Costa Deliziosa również przycumują do brzegu w poniedziałek. Pasażerowie pierwszego z nich wyjdą na ląd w Los Angeles, a drugiego w Barcelonie.
Czytaj też:
Luksusowe „statki widmo” w rejsie donikąd. Tysiące pasażerów spędziło święta na wycieczkowcach