Szwecja przyjęła inny model walki z koronawirusem. Naukowcy ocenili skuteczność

Szwecja przyjęła inny model walki z koronawirusem. Naukowcy ocenili skuteczność

Sztokholm
Sztokholm Źródło: Pixabay / Giraffew
Dopiero po roku lub dwóch będzie można ostatecznie ocenić, jaka strategia walki z epidemią koronawirusa była słuszna – twierdzą brytyjscy naukowcy. Na razie oceniają jednak, że środki podjęte przez Szwecję – brak lockdownu i kontrolowane rozprzestrzenianie się SARS-CoV-2 nie przyniosły oczekiwanego rezultatu – nie doprowadziły do wytworzenia zbiorowej odporności.

Szwecja przyjęła odmienny model walki z pandemią, rezygnując z lockdownu. Władze postanowiły polegać na zdrowym rozsądku i odpowiedzialności mieszkańców. Autorzy pracy opublikowanej na łamach „Journal of the Royal Society of Medicine” piszą, że Szwecję dotyka więcej zakażeń, hospitalizacji i zgonów w porównaniu do krajów ościennych, co może mieć skutki nie tylko dla samej Szwecji.

Eksperci spodziewali się, że taka strategia spowoduje uodpornienie się znacznej części populacji. Według przewidywań, np. 40 proc. mieszkańców Sztokholmu miało do maja przejść chorobę i wytworzyć przeciwciała. Niestety, okazało się, że przeciwciała wytworzyło tylko 15 proc. mieszkańców miasta.

Jak pokazują badania, osoby, które przeszły ciężką postać choroby nabywają przeciwciała w środkowej fazie infekcji i na początku etapu zdrowienia. Niestety, przeciwciała znajduje się dużo rzadziej u osób z łagodną postacią choroby oraz z przebiegiem bezobjawowym. To oznacza, że prawdopodobnie nie będą one odporne i nie będą chronić populacji przed wirusem.

Inny przebieg epidemii

– Jasne jest, że nie tylko odsetki zainfekowanych, hospitalizacji i zgonów (na milion osób) są dużo wyższe niż w sąsiednich skandynawskich państwach, ale także przebieg epidemii w czasie jest w Szwecji inny. Charakteryzuje go ciągłe utrzymywanie się wysokiej liczby zakażeń i śmiertelności, daleko wykraczające poza krytyczne kilka tygodni, jakie widziano w Danii, Finlandii i Norwegii – podkreśla główny autor opracowania, prof. David Goldsmith.

Według eksperta, w tych krajach szybki lockdown wprowadzony na początku marca, wydaje się być przynajmniej początkowo bardziej skuteczny w ograniczeniu epidemii i jej skutków.

– My, w Wielkiej Brytanii dobrze zrobimy, pamiętając, że niemal poszliśmy tą samą ścieżką, co Szwecja, ponieważ w marcu często dyskutowano postawienie na odporność stadną – dodaje specjalista.

Na ostateczne wnioski trzeba poczekać

Autorzy publikacji podkreślają jednak, że jest zbyt wcześnie na ostateczne wnioski. Według badaczy, dopiero po roku – dwóch latach możliwe będzie całkowite zrozumienie pandemii i jej skutków. Dopiero wtedy można będzie też z dużą pewnością określić, w którym momencie postępowano prawidłowo.







Czytaj też:
Czerwone i żółte strefy w Polsce. Nowa lista MZ w odpowiedzi na epidemię koronawirusa