„Czy ja umrę?” – zapytała 7-latka. Para lekarzy i ich troje małych dzieci przeszli COVID-19

„Czy ja umrę?” – zapytała 7-latka. Para lekarzy i ich troje małych dzieci przeszli COVID-19

Dorosły i dziecko
Dorosły i dzieckoŹródło:Pexels / Juan Pablo Serrano Arenas
Raj i Michelle Dasgupta z USA są lekarzami, którzy wraz ze swoimi dziećmi zachorowali na COVID-19. Z perspektywy czasu opisują swoje zmagania i walkę ze śmiertelnym wirusem.

Dr Raj Dasgupta jest specjalistą chorób płuc i intensywnej terapii z USA, a jego żona Michelle jest reumatologiem. Oboje zachorowali na COVID-19. Pomimo zawodów wysokiego ryzyka, czekali na wyniki testów aż cztery dni. Małżeństwo uzyskało pozytywny wynik na obecność nowego koronawirusa w połowie lipca. Oboje byli w szoku. Podczas gdy Dr Raj jest również medycznym współpracownikiem lokalnych wiadomości KABC w południowej Kalifornii i stale udziela porad na temat zaraźliwych wirusów, takich jak nowy koronawirus, wiadomość, że ma COVID-19, było „jak coś ze strefy mroku”.

Zakażenie całej rodziny

Okazało się, że zakażone są także ich dzieci: 7-letnia Mina i 5-letni Aiden i 9-miesięczna Sadie. Sadie w tym czasie była trochę cieplejsza niż zwykle – i też trochę bardziej wybredna. Dziewięciomiesięczne dziecko nie potrafi powiedzieć dlaczego, ale matka wiedziała, że coś jest nie tak. Starsze dzieci: Mina i Aiden zachowywały się dziwnie. Podobnie jak ich młodsza siostra, były ciepłe w dotyku. Pierwszą rzeczą, jaką zrobili rodzice, było wezwanie przyjaciela – lekarza chorób zakaźnych. Ten radził rodzinie zachować spokój. „Teraz naprawdę rozumiem, dlaczego mówimy to w telewizji i dlaczego mówię to pacjentom, ponieważ pierwszą rzeczą, którą robisz, jest nerwowe myślenie: Z kim rozmawiałem? Co ja zrobiłem? Co dzieje się z moim dzieckiem, jeśli ma duszność? ” – wyznał mężczyzna.

Reakcja dzieci

Michelle zarazili się wirusem w pracy, ale ponieważ mała Sadie była pierwszą, która wykazywała objawy, podejrzewają, że mogła złapać go podczas jednego z rodzinnych spacerów po okolicy. Następnie przyszło im powiedzieć dzieciom o zakażeniu całej rodziny. „Czy umrę?” – zapytała Mina tatę przez łzy. „Zrozumiała, że nowy koronawirus był czymś, przez co przechodził cały kraj” – mówi Raj – „ale nigdy jej nie wyjaśniłem, co robi COVID-19 z organizmem ani co to znaczy przebywać w szpitalu lub na OIOM-ie. Powiedziałem, co powinni usłyszeć, czyli że wszystko będzie dobrze” – wyznał ojciec dziewczynki.

Małżeństwo po przekazaniu informacji dzieciom zdało sobie faktycznie sprawę, że nie ma kontroli nad koronawirusem i jedyne co mogą, to dostosować się do wytycznych. Dzieci również ucierpiały społecznie w wyniku pandemii. „Uwielbiają rozmawiać z ludźmi, a są rzeczy, których naprawdę nie można osiągnąć za pomocą internetu” – wyznali rodzice. Lekarz wyznał, że drugą najtrudniejszą częścią posiadania COVID-19 były złowrogie myśli, napadające go o różnych porach. Każdego ranka budził się i po prostu modlił w duchu, aby nie bolało go gardło.

Koronawirus rozwija się w USA

Dr Dasgupta mówi teraz, że Amerykanie dzielą się na tych, którzy zachorowali na COVID-19 i tych, którzy to zrobią. „Na tym etapie nikt nie jest bezpieczny i niestety musimy zachować czujność, ponieważ pandemia się rozwija” – mówi. Bez względu na twój obecny status, wszyscy rodzice mogą wyjaśnić dzieciom zasady dystansu społecznego – zwłaszcza jeśli mają specjalne potrzeby. Ochrona 5-letniego Aidena, który ma autyzm, była trudna. Zanim on i jego rodzina zachorowali, zaprosił swoich rodziców, do odwiedzenia wnuków z zachowaniem dystansu społecznego. Oboje w wieku 70 lat, seniorzy wjechali na teren samochodem i opuścili okna, rozmawiając z wnukami przez maski.

Moment wyleczenia

Dziś cała rodzina jest zdrowa. Na szczęście niczyje objawy nie wyszły poza ból gardła, lekką gorączkę i zmęczenie, z których ostatecznie ustąpiły rodzicom 8 sierpnia, poprzedzając 10-dniową kwarantannę. Mina i Aiden wrócili do zdrowia i „grają, jakby nic się nie stało” – mówi Michelle. Również mała Sadie czuje się już dobrze. Dasguptowie mówią, że są wdzięczni, że ich doświadczenia z koronawirusem były łagodne, „ponieważ dla wielu ludzi jest zupełnie odwrotnie” – mówi Michelle. „Nie mogę sobie wyobrazić, czy któreś z naszych dzieci zachorowało do tego stopnia, że trafiło do szpitala. To niewyobrażalne”.

Czytaj też:
5 nieobowiązkowych szczepień, które warto rozważyć jeszcze w tym roku