Mieszkaniec Głogowa nie doczekał się testu, zmarł w kwarantannie. „Nie możemy pochować wujka”

Mieszkaniec Głogowa nie doczekał się testu, zmarł w kwarantannie. „Nie możemy pochować wujka”

Głogów (zdj. z roku 2008)
Głogów (zdj. z roku 2008)Źródło:Wikimedia Commons / Martaglogow
Kilka dni temu w Głogowie zmarł kierowca ciężarówki, który po przekroczeniu niemieckiej granicy miał mieć przeprowadzony test na obecność koronawirusa. 45-latek nie doczekał badań, a rodzina wciąż nie może zorganizować pogrzebu. – Nie wiemy, czy będzie sekcja zwłok, a jeżeli będzie, to kiedy i czy będą pobrane te próbki – powiedziała w rozmowie z dziennikarzami Polsatu krewna zmarłego.

Dziennikarze „Interwencji” rozmawiali z Joanną Poleską, której wujek 14 marca wrócił z Niemiec. Jeszcze po drodze mężczyzna informował swoją partnerkę o tym, że źle się czuje. – Na granicy miał zmierzoną temperaturę, miał stan podgorączkowy, ale przepuścili go dalej – powiedziała siostrzenica kierowcy ciężarówki. Mężczyzna był poddany obowiązkowej kwarantannie i codziennie kontaktował się z nim sanepid. – Ostatni raz w czwartek, w piątek nie było już z nim żadnego kontaktu. Do kiedy policja miała z nim kontakt – tego dowiedzieć się nie możemy do dnia dzisiejszego, czy w piątek policja była, czy sprawdzała, czy nie – powiedziała Poleska.

„Nie ma żadnej karty zgonu”

W sobotę 21 marca policja przyjechała do mieszkania 45-latka by sprawdzić, czy ten zachowuje zasady kwarantanny. Niestety, mężczyzna już nie żył. Poleska podkreśliła, że od godziny przyjazdu policji, czyli od około 16 do 1 w nocy ciało wujka leżało w mieszkaniu, ponieważ „nie chciał przyjechać żaden lekarz, żeby stwierdzić zgon i wstawić kartę zgonu”. – Do dnia dzisiejszego nie ma żadnej karty zgonu. Najprawdopodobniej w ogóle prokuratora nie było na miejscu. Tak naprawdę nie wiadomo, co się stało, czy on był zarażony tym . Niby w niedzielę mieli przyjechać pobrać od niego próbki, ale niestety nie zdążyli – dodała.

Siostrzenica zmarłego powiedziała, że wciąż nie wiadomo, kiedy jego ciało będzie wydane rodzinie i czy planowana jest sekcja zwłok. Rodzina 45-latka nie wie także, czy zostaną pobrane próbki do badań pod kątem obecności koronawirusa. – Nie możemy pochować wujka – dodała wyjaśniając, że ciało jest przechowywane w zakładzie pogrzebowym. – Nie zostało też przewiezione do medycyny sądowej i na obecną chwilę nikt nam żadnych informacji nie chce udzielić – ani z pogotowia, ani sanepidu, ani policji – podkreśliła.

Poleska przyznała w rozmowie z reporterami, że jej wujek miał tzw. choroby współistniejące, ale krewni zmarłego chcieliby się dowiedzieć, co było bezpośrednią przyczyną śmierci.

Co mówił starosta?

Po ujawnieniu informacji o śmierci 45-latka głos w sprawie zabrał starosta głogowski Jarosław Dudkowiak, który poinformował na konferencji transmitowanej m.in. przez „Gazetę Wrocławską”, że nie jest znana przyczyna śmierci 45-latka, jednak podkreślił, że czekał on na w kwarantannie wykonanie testów na koronawirus. – Najsmutniejsze jest to, że ta osoba czekała na testy i się ich nie doczekała. Mówią o tym samorządowcy i ja to też często powtarzam. Wzywam rządzących i ministra zdrowia, aby te testy były, żeby nie okłamywać społeczeństwa – mówił Dudkowiak. Zaznaczył, że osoby w kwarantannie „mają problem z wykonywaniem testów”. – Jeżeli osobiście osoby, które podejrzewają u siebie koronawirusa, bądź czują się źle, nie pojadą do szpitala zakaźnego, czas oczekiwania na testy jest kilkudniowy – wskazał.

Czytaj też:
Koronawirus w Polsce. Gdzie jest najwięcej zakażonych? Najnowsze dane