Terlecki: Niech samorządowcy, którzy nie chcą zorganizować wyborów, liczą się ze stratą stanowisk

Terlecki: Niech samorządowcy, którzy nie chcą zorganizować wyborów, liczą się ze stratą stanowisk

Ryszard Terlecki
Ryszard Terlecki Źródło: Newspix.pl / Nikoff
– Są takie przykłady w krajach europejskich, gdzie wybory odbywały się bez udziału opozycji i też nic się nie stanie. Wolelibyśmy, ja osobiście bym wolał, żeby takich głupich decyzji nie podejmować. Ale zobaczymy co się stanie. Tu niestety na decyzjach opozycji ciążą wyniki sondaży – powiedział w Radiu Kraków Ryszard Terlecki.

Coraz więcej samorządowców zwraca uwagę na niemożność zorganizowania głosowania 10 maja. Włodarze miast głośno mówią o problemach technicznych i logistycznych, ale przede wszystkim o narażaniu zdrowia wyborców oraz osób zasiadających w komisjach wyborczych. Uwagi zgłaszali m.in. prezydent Wrocławia Jacek Sutryk; rządzący stolicą Rafał Trzaskowski; Krzysztof Matyjaszczyk, prezydent Częstochowy; prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński. Przeprowadzenia wyborów w terminie nie wyobrażają sobie także m.in. burmistrzowie Będzina, Józefowa i Białogardu oraz wójt gminy Jaworze. Prezydent Ciechanowa Krzysztof Kosiński poinformował PKW, że nie przeprowadzi wyborów 10 maja.

Wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Wojciech Maksymowicz stwierdził na antenie TVN24, że dobrze byłoby przeprowadzić wybory 10 maja i rozumie kolegów, którzy starają się umożliwić przeprowadzenie tych wyborów. – Tyle tylko, że przyroda rządzi. Nie mam żadnych wątpliwości, że kłótnie dotyczą czegoś, co nie będzie miało miejsca – powiedział. – Jestem przekonany, że tych wyborów nie będzie 10 maja, bo nie będzie możliwości, żeby te wybory były. Mamy zupełnie inne troski niż przygotowywanie się do wyborów – dodał.

Innego zdania jest Ryszard Terlecki. Wicemarszałek Sejmu powiedział w Radiu Kraków, że uważa za „idiotyzm i działanie antydemokratyczne deklaracje wzywające do bojkotu wyborów”. Zaznaczył, że rozwój skali epidemii może wymusić zmianę decyzji odnośnie daty wyborów. – Wybory będą możliwe wtedy, gdy sprawdzą się optymistyczne prognozy i epidemia zacznie słabnąć, a nie skala zachorowań będzie nadal rosła. Wtedy oczywiście będzie trzeba podjąć odpowiednie decyzje, ale to nie są decyzje na dziś – dodał.

„Są przykłady, gdzie wybory odbywały się bez udziału opozycji i też nic się nie stanie”

– Są takie przykłady w krajach europejskich, gdzie wybory odbywały się bez udziału opozycji i też nic się nie stanie. Wolelibyśmy, ja osobiście bym wolał, żeby takich głupich decyzji nie podejmować. Ale zobaczymy co się stanie. Tu niestety na decyzjach opozycji ciążą wyniki sondaży. Z tych sondaży wynika, że przedstawiciele opozycji nie mają praktycznie żadnych szans. Stąd ta histeria, żeby wybory za wszelką cenę odwołać, nawet za cenę wprowadzenia stanu wyjątkowego, który przecież znacznie ograniczy prawa obywatelskie, a także skomplikuje życie publiczne – stwierdził wicemarszałek Sejmu.

Pytany o deklaracje samorządowców, którzy w obawie o zdrowie mieszkańców nie chcą organizować wyborów, Ryszard Terlecki stwierdził że samorządy są częścią władzy państwowej i nie mogą działać poza prawem. – Oczywiście są przepisy, które umożliwiają postępowanie wobec takich osób, które chcą się ustawić ponad prawem. Można wyznaczyć komisarzy. Niech ci samorządowcy, którzy teraz buńczucznie zapowiadają, że złamią prawo, liczą się ze stratą stanowisk – zapowiedział polityk.

Czytaj też:
Wybory już za kilka tygodni. Coraz więcej samorządowców protestuje