Polski chirurg zapowiada, że pozwie rząd jeśli wybory odbędą się 10 maja

Polski chirurg zapowiada, że pozwie rząd jeśli wybory odbędą się 10 maja

Dr Marek Karczewski
Dr Marek Karczewski Źródło: Facebook / Chirurg Marek Karczewski
Coraz więcej samorządowców zwraca uwagę na niemożność zorganizowania głosowania 10 maja. Włodarze miast głośno mówią o problemach technicznych i logistycznych, ale przede wszystkim o narażaniu zdrowia wyborców oraz osób zasiadających w komisjach wyborczych. Głos w tej sprawie zabrał także lekarz - dr Marek Karczewski.

- Jestem lekarzem chirurgiem, jest godzina 23:00, a w dniu dzisiejszym pracę rozpocząłem o godzinie 7:00 rano wykonując 5 trudnych operacji. Tak jest przez całe moje życie zawodowe, które od blisko 30 już lat poświęcone było i jest, dbaniu o zdrowie i życie ludzi, walce z chorobą w każdej postaci. Takich osób jak ja, lekarzy, pielęgniarek, ratowników i innych jest dużo, choć ciągle za mało – powiedział dr Marek Karczewski. Lekarz jest od 2012 roku związany z Szpitalem Klinicznym UM w Poznaniu. Jest twórcą i kierownikiem Oddziału Transplantologii, Chirurgii Ogólnej, Naczyniowej i Plastycznej. W krótkim nagraniu zamieszczonym na swoim profilu na Facebooku odniósł się do kwestii organizacji wyborów prezydenckich, które są zaplanowane na 10 maja.

– Z dnia na dzień wzrasta ilość zarażonych, zwiększa się liczba zgonów wśród obywateli oraz coraz bardziej sparaliżowana staje się służba zdrowia. Należy przyjąć, że szczyt zachorowań jest jeszcze przed nami. W takim obrazie kataklizmu pojawił się głos, że wybory prezydenckie są możliwe do przeprowadzenia. Nikt przy zdrowych zmysłach nie pójdzie w takiej sytuacji na wybory, bo masowe uczestnictwo, to zagrożenie dla głosujących, ich rodzin i ich najbliższych oraz członków komisji wyborczych – ocenił specjalista.

facebook

„Chorzy ludzie, realizujący chorą wizję, chorego człowieka”

Zdaniem dr Karczewskiego podejmujący decyzję o wyborach w takiej sytuacji i takim terminie, staje się sprawcą zagrożenia dla zdrowia i życia obywateli, udowadniając tym samym, że nie są one dla niego żadną wartością. – W kraju objętym epidemią wszyscy poza jednym kandydaci, świadomie zrezygnowali z prowadzenia kampanii wyborczej, za co należy im się szacunek. Jeden kandydat, pod pozorem „walki na froncie”, kampanię uprawia, nie dbając o to, że sam stał się sporym zagrożeniem biologicznym poprzez spotykania z wieloma ludźmi, w wielu miejscach kraju. A minister zdrowia mówiąc o wprowadzeniu ograniczeń w swobodach obywatelskich celem zmniejszenia rozprzestrzeniania się epidemii, stoi ramię w ramię z premierem, mówiącym, o braku przeciwwskazań do przeprowadzenia wyborów. To są niestety chorzy ludzie, realizujący chorą wizję, chorego człowieka – powiedział.

W dalszej części nagrania lekarz stwierdził, że w obecnej sytuacji zwycięzcą może być tylko jedna osoba. – Jeśli wybory się odbędą, powinny uświadomić ludziom, że ta władza nie liczy się z nimi, że nie jest ważne ich zdrowie i życie. Ja na wybory nie pójdę w tym terminie, nikogo nie będę namawiał, choć i tak codziennie pracując w szpitalu narażam się zapewne bardziej niż w potencjalnym lokalu wyborczym. Nie chcę też, by rządzili nami ludzie, którzy nie szanują najważniejszej wartości jaką jest ludzkie życie i zdrowie – podkreślił – Jako lekarz na pewno skieruję pozew wobec decydentów, o bezpośrednie narażenie na utratę zdrowia i życia ludzkiego, choć główny decydent i tak pozostanie ze względów formalnych bezkarny – zapowiedział chirurg.

Czytaj też:
Wybory już za kilka tygodni. Coraz więcej samorządowców protestuje