Czy tarcza antykryzysowa ochroni samozatrudnionych? Na pewno nie wszystkich

Czy tarcza antykryzysowa ochroni samozatrudnionych? Na pewno nie wszystkich

Czy to koniec z przymusem samozatrudnienia, wynikającym z restrukturyzacji dużych przedsiębiorstw, czy powrót do szarej strefy?, fot. sxc
Z powodu epidemii koronawirusa Sejm przyjął pakiet pomocowy dla przedsiębiorców i pracowników, zwany tarczą antykryzysową. Samozatrudnieni mają wątpliwości, czy pomoc dla nich jest wystarczająca.

Tarcza antykryzysowa ma ochronić wszystkich, a przynajmniej wszystkim w jakiś sposób pomóc. Dla samozatrudnionych przewidziano specjalne zapisy tarczy. Zgodnie z prawem, które już weszło w życie, osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą zostaną zwolnione ze składek na ZUS, a także dostaną świadczenie postojowe w wysokości 2080 zł, w przypadku braku dochodów.

Niestety, o czym mówi już teraz wielu samozatrudnionych, zwolnienie z ZUS nie będzie bezwarunkowe. Żeby otrzymać pieniądze, osoba pracująca na własny rachunek nie może mieć dochodu większego niż 300 proc. średniej krajowej brutto (w gospodarce narodowej w 2020 roku). To dokładnie rzecz biorąc kwota 15 681 zł. Zwolnienie z ZUS ma dotyczyć marca, kwietnia i maja.

Z kolei, żeby otrzymać postojowe, dochód musiałby spaść o co najmniej 15 proc. w porównaniu do poprzedniego miesiąca.

Wielu ekspertów uważa, że istniejące w ustawie zastrzeżenia wykluczają całą rzeszę zatrudnionych, których przychód jest wysoki, ale dochód niski. Należą do nich, chociażby handlowcy.

Czytaj też:
Oszuści żerują na koronawirusie. Co robią? Jak się strzec?
Czytaj też:
Kolejne przypadki koronawirusa w Polsce. Dwie nowe ofiary śmiertelne