Pielęgniarka z Sosnowca opowiedziała o chaosie w swoim szpitalu: Zwabiono nas podstępem

Pielęgniarka z Sosnowca opowiedziała o chaosie w swoim szpitalu: Zwabiono nas podstępem

Jedno z osiedli w Sosnowcu
Jedno z osiedli w Sosnowcu Źródło:Wikimedia Commons / Aragorn25x
Ze Szpitala Miejskiego w Sosnowcu napływają niepokojące głosy od tamtejszych pielęgniarek. W rozmowie z „Super Expressem” jedna z nich przekazała, że załogę podstępem sprowadzono do pracy i odseparowano od rodzin.

– Wszystkie jesteśmy na granicy wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Od soboty nie przestajemy pracować. Czujemy się jakbyśmy zostały tu podstępnie zwabione i uwięzione razem z pacjentami. Śpimy zaledwie po kilka godzin dziennie, bo jest nas tu tyle, ile byłoby na normalnym dyżurze – opowiadała kobieta dziennikarzom.

– Nie bardzo wiadomo według jakiego klucza nas tu zamknięto. Nikt nie wykonał ani na nas, ani na pacjentach, żadnego testu na obecność koronawirusa. Nikt nas nie poinformował, dlaczego tu jesteśmy i dlaczego właśnie my. Cześć z nas została tu wcześniej oddelegowana z innego oddziału i innego szpitala. Nikt też nie poinformował nas, co będzie, gdy kolejne z nas będą wykazywać objawy zakażenia albo jeśli zaczniemy słabnąć z wyczerpania – zwracała uwagę.

Magdalena Kot z Działu Organizacji Szpitala Miejskiego w Sosnowcu w rozmowie z „SE” zapewniała, że personel szpitala zamknięto na oddziale na czas kwarantanny ze względu na kontakt tych osób ze sobą. Podkreślała, że stan zdrowia pracowników jest „na bieżąco monitorowany, organizowane jest wsparcie psychologiczne, zapewniony catering.

– To nieprawda. Nie mamy żadnego wsparcia psychologicznego. Zostałyśmy zwabione podstępem do szpitala w sobotę. Musiałyśmy zostawić rodziny, dzieci. Dopiero we wtorek odbyła się telekonferencja, podczas której nie dowiedziałyśmy się niczego – odpowiadała na te argumenty jedna z pielęgniarek pielęgniarka.

Po wykonaniu badań stwierdzono, że wśród osób przebywających na terenie Szpitala Miejskiego w Sosnowcu znajduje się 14 zakażonych, z czego czwórka to członkowie personelu. Z reportażu „Super Expressu” wynika, że pielęgniarki są wykończone, a pacjenci zniecierpliwieni. Rozmówca związany z pielęgniarkami przekazał dziennikarzom, że część z pracownic szpitala czuje się źle i nie potrafi stwierdzić, czy to wirus, zmęczenie czy stres. Wspominał o chaosie, dezinformacji i braku środków ochronnych.

Przedstawicielka szpitala przyznał, że zabezpieczeń brakuje. – Jak chyba wszystkie szpitale – nie dysponujemy zapasami wystarczającymi na dłuższe działanie – dlatego bardzo prosimy o każde wsparcie i pomoc. Najbardziej potrzebny sprzęt to obecnie: maseczki fp2 i fp3, przyłbice, kombinezony i rękawiczki – mówiła, dziękując przy okazji darczyńcom.

Czytaj też:
Darmowe wakacje dla pracowników szpitali? Taki pomysł ma burmistrz Helu
Czytaj też:
GIS: 461 członków personelu medycznego jest zakażonych koronawirusem