Minister Szumowski złożył sprawozdanie z zakupów sprzętu. Wyjaśnił, co z unijnym przetargiem

Minister Szumowski złożył sprawozdanie z zakupów sprzętu. Wyjaśnił, co z unijnym przetargiem

Łukasz Szumowski
Łukasz Szumowski Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
Podczas piątkowego posiedzenia Sejmu politycy opozycji kilka razy skrytykowali rząd za nieprzystąpienie do wspólnego unijnego przetargu na zakup sprzętu ochronnego dla pracowników służby zdrowia. Wielokrotnie podnosili też problem niedoposażenia szpitali. Na głosy krytyki postanowił odpowiedzieć minister zdrowia Łukasz Szumowski.

W swoim krótkim wystąpieniu Szumowski zaczął od niesławnego przetargu, za który rząd krytykowany jest od tygodni. - 28 lutego został ogłoszony unijny przetarg na sprzęt: maseczki, rękawiczki, kombinezony, gogle. 12 marca częściowo ten przetarg został anulowany. 24 marca ogłoszony został sukces, natomiast nadal nie są podpisane nawet umowy na ten sprzęt. Termin dostaw niestety nadal jest nieznany - relacjonował, dowodząc opieszałości UE. Mimo wszystko po chwili zapewnił, że Polska wzięła udział w kolejnym przetargu Unii na respiratory.

Minister zdrowia zapewniał, że zdaje sobie sprawę z braków w sprzęcie w „bardzo wielu miejscach”. - Dlatego na całym świecie szukamy tego sprzętu, kupujemy go i przywozimy do Polski. Do dziś przekazaliśmy do szpitali 7 mln maseczek, 2 mln rękawiczek, 407 tys. litrów płynu do dezynfekcji, 500 tys. maseczek HEPA, przyjęliśmy na stan kilkaset respiratorów, a tysiąc jest zakontraktowane - wyliczał. Zaznaczył przy tym, że wciąż jest to „ogromnie mało w stosunku do potrzeb”.

Jak zapewnia, Polska zakontraktowała 31 mln masek, 28 mln masek HEPA, 14 mln rękawiczek, 855 tys. kombinezonów i 1,25 mln gogli. - Mamy 150 tys. testów fizycznie w laboratoriach. Robi się około 6 tys. na dobę. Możliwości laboratoriów to 8 tys. na dobę. Sukcesywnie one wzrastają. Kolejne 150 tys. testów jest na terenie Polski, a 500 tys. jest zakontraktowane - mówił.

Na końcu mówił o wskaźniku zakaźności. - Mamy redukcję zakaźności na poziomie 24,5 proc. Żeby zatrzymać epidemię, musimy mieć tę statystykę na poziomie 50, a nawet 60 proc. - przekazał. - Gdybyśmy nic nie zrobili, mielibyśmy dziś ponad 8,5 tys. pacjentów zdiagnozowanych i zakażonych. To pokazuje skalę redukcji, ale musimy robić jeszcze więcej - podkreślał.

Jak dotąd w Polsce odnotowano 3 266 zakażeń, z czego 65 pacjentów zmarło.

Czytaj też:
Sejm przyjął jedyny dziś projekt ustawy. Opozycja zniesmaczona kłótniami w koalicji
Czytaj też:
Budka: W poniedziałek w Sejmie informacja premiera na temat walki z epidemią koronawirusa
Czytaj też:
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej do polityków: Nie wysyłajcie lekarzy z szablami na czołgi