Mumia, czyli jak i dlaczego używano kiedyś... sproszkowanych ludzkich szczątków jako leku?

Mumia, czyli jak i dlaczego używano kiedyś... sproszkowanych ludzkich szczątków jako leku?

Dodano: 
mumia
mumiaŹródło:Unsplash / Narciso Arellano
Mumia to nie tylko termin, którym określa się zabalsamowane zwłoki, ale i sposób „leczenia” za pomocą sproszkowanych ludzkich szczątków. Skąd wziął się ten pomysł?

Mumia to tylko jeden z ludzkich pomysłów na wykorzystywanie do leczenia bardzo nietypowych środków – wystarczy wspomnieć o wykonanych z jadeitu jajkach Yoni, które miałyby być przydatne we wzmacnianiu mięśni dna miednicy (eksperci zdecydowanie odradzają ich stosowanie) czy o „leku na wszystko”, który kiedyś chcieli wprowadzić do użytku Amerykanie. Mumia, jak można się domyślić, ma coś wspólnego ze zwłokami, a konkretnie tymi zabalsamowanymi. Pobierana z nich substancja miałaby wspomagać ludzkie zdrowie. Skąd taki pomysł? Wyniknął on z pomyłki pewnego tłumacza dzieł z języka arabskiego. Ale zacznijmy historię o mumii od początku.

Mumia: zwłoki dobre na wszystko

Zanim mumia jako sposób leczenia zdobył europejskie salony w wiekach XVII, XVIII, a nawet XIX, już niektórzy z najświetniejszych prekursorów medycyny, jak Galen i Paracelsus zalecali stosowanie ludzkich szczątków jako medykamentu. Paraceslus, który żył na przełomie XV i XVI wieku zauważał, że „najszlachetniejszym lekarstwem dla człowieka jest ludzkie ciało”, dlatego zalecał nie tylko stosowanie mumii, ale i ludzkiej krwi, szpiku kostnego (w tych przypadkach nie można odmówić mu słuszności), a także tłuszczu, a nawet stolca w medycynie. Co więcej, od XII do XVIII wieku mumię stosowano w Europie także jako narkotyk.

Mumia: od narkotyku po lekarstwo

Jak to się jednak stało, że mumia przestała być traktowana jako ciekawostka, a zaczęto ją stosować w medycynie? Wszystko przez pomyłkę Gerarda z Cremony, tłumacza z języka arabskiego, który pomylił mumię z mummiją, czyli bituminem. Ta druga substancja to ropopochodna ciecz, otrzymywana w procesie jednej ze specyficznych odmian destylacji ropy naftowej. Bitumin może też występować naturalnie w niektórych skałach osadowych, być otrzymywany z łupków bitumicznych i węgli kopalnianych.

To właśnie stosowanie bituminu na dolegliwości żołądkowe, zatrucia, mdłości, bóle gardła zalecał starożytny filozof Awicenna. Z kolei pisarz Abd el-Latif dodał, że substancję tę można stosować zarówno doustnie, jak i wdychając ją. Tłumacząc te i inne dzieła wspomniany wcześniej tłumacz wysnuł wniosek, że dawnym medykom nie chodziło o bitumin, a o sczerniałe mumie. Nie mummija a mumia. Ten błąd przyczynił się nie tylko do przyjmowania sproszkowanych szczątków ludzkich przez wieki (wiadomo, że otrzymywała je m. in. królowa Wiktoria), ale i do bezczeszczenia w tym celu grobów Egipcjan.

Mumia: właściwości (pseudo)lecznicze

XVIII-wieczny farmaceuta Robert James przypisywał już mumii takie właściwości jak:

  • rozcieńczanie krwi
  • działanie przeciwbólowe
  • działanie przeciwkaszlowe
  • działanie przeciwzapalne
  • środek wspomagający gojenie ran
  • środek regulujący częstotliwość występowania menstruacji

To jednak nie wszystko. Dr James zalecał stosowanie nie tylko sproszkowanej mumii, ale i ludzkiej skóry, skutecznej ponoć w łagodzeniu bólu przy porodzie, ludzkiego tłuszczu na łagodzenie intensywności blizn, a także kości, które miały pomóc w leczeniu kataru oraz „przypływu miesięcznego”, a także biegunki.

Jednak, jak zaznacza dr Richard Sugg z Uniwersytetu w Durham w Wielkiej Brytanii, nie każdy dał się nabrać na lecznicze właściwości mumii, nawet w okresie rozkwitu jej popularności. Jak wyjaśnia on w artykule w czasopiśmie „The Lancet”, wielu lekarzy w XVI i XVII wieku było zaniepokojonych, że nie tylko wierzy się w moc leczenia za pomocą sproszkowanych zwłok, ale i pozyskuje się ten proszek nie tylko z egipskich mumii, a z ciał angielskich przestępców. XVI-wieczny chirurg królewski na dworze władców Francji Ambroise Paré narzekał z kolei, że jest zmuszany do pożerania zniekształconych zgniłych cząstek zwłok „przedstawicieli najpodlejszego ludu Egiptu lub ludzi, którzy zostali powieszeni”.

Dr Sugg dodaje również, że choć Europejczycy nie mieli problemu z wytykaniem kanibalizmu pierwotnym mieszkańcom obu Ameryk i Eurazji, przez stulecia nie mieli też skrupułów, by spożywać ludzkie szczątki – zwłaszcza te pochodzące ze starożytnych grobowców na Bliskim Wschodzie. Praktyka ta zaczęła stopniowo wymierać w XVIII wieku, jednak zdarzały się i przypadki konsumowania mumii w wieku XIX. Angielski naukowiec sugeruje, że stało się tak, ponieważ mięso i pozostałości ludzkie stały się dla samych ludzi bardziej odstręczające niż zwłoki zwierząt.

Czytaj też:
Tysiące ludzi oddaje ją za darmo, choć jest cenniejsza od ropy i złota. Czego nie wiesz o krwi?

Opracowała:
Źródło: Medical News Today