Wiceminister Gadomski: Zmieniamy onkologię - mimo pandemii

Wiceminister Gadomski: Zmieniamy onkologię - mimo pandemii

Dodano: 
Wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski
Wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski Źródło:Jan BIELECKI/East News
Od początku staraliśmy się uchronić onkologię przed zagrożeniami epidemii COVID-19: dbaliśmy, żeby jednostki onkologiczne nie były przekształcane w covidowe, były dla nich przeznaczane dodatkowe środki ochrony - mówi wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski. Zdradza też plany dotyczące krajowej sieci onkologicznej, profilaktyki i cancer unitsów.

Z raportu Narodowego Instytutu Onkologii „Wpływ pandemii COVID-19 na system opieki onkologicznej” wynika, że w 2020 r. mogło zostać zdiagnozowanych nawet o 20 proc. nowotworów mniej niż w 2019 r. Czy ta sytuacja nie powtórzy się podczas czwartej fali?

W raporcie pokazano, że faktycznie największy problem był z wczesną diagnostyką nowotworów. Wynikał on m.in. z obaw personelu medycznego, z tego, że placówki ochrony zdrowia początkowo działały głównie w sposób zdalny, wstrzymane zostały akcje i badania profilaktyczne. W mniejszym stopniu ucierpieli pacjenci, którzy już wcześniej byli zdiagnozowani: oni trafiali do leczenia i było ono kontynuowane podczas epidemii.

Cały rok 2020 był trudny, jednak dużą poprawę przyniosły szczepienia przeciw COVID-19. Dziś otrzymujemy sygnały z ośrodków onkologicznych, że zaszczepiło się nawet 95–100 proc. personelu, również znakomita większość pacjentów jest zaszczepiona. Mamy możliwość testowania, maseczki, sprzęt ochronny. Wydaje się więc, że nie ma ryzyka powtórzenia sytuacji z 2020 r. Pokazują to zresztą wstępne dane z 2021 r. – liczba rozpoznawanych nowotworów jest podobna jak w 2019 r. Mimo że trzecia fala COVID-19 była wysoka, to jednak zabezpieczenie szpitali i personelu zdało egzamin. Nie ma też tego lęku, który był na początku pandemii.

Nie grozi nam więc powtórne „zamrożenie” badań profilaktycznych?

Gdyby czwarta fala była wysoka, to faktycznie nie byłby to dobry czas np. na wysyłanie mammobusów w Polskę, mogłyby też pojawić się problemy na poziomie diagnostyki, szczególnie w szpitalach nieonkologicznych. W szczycie poprzedniej fali około jednej piątej łóżek szpitalnych było zarezerwowanych dla pacjentów covidowych. To bardzo dużo, system był ogromnie obciążony. To oczywiście odbija się na wszystkich pacjentach, w tym onkologicznych.

Od początku staraliśmy się uchronić onkologię: dbaliśmy, żeby jednostki onkologiczne nie były przekształcane w covidowe, były dla nich przeznaczane dodatkowe środki ochrony. Wiadomo jednak, że chorzy na nowotwory nie są leczeni wyłącznie w jednostkach onkologicznych. Dużą rolę w opiece nad nimi odgrywają lekarze POZ, specjaliści, a także np. oddziały chirurgiczne czy pulmonologiczne – zwłaszcza w tych ostatnich przebywali chorzy na COVID-19.

Ze zgłaszalnością na badania profilaktyczne był problem jeszcze przed pandemią, szczególnie po wycofaniu się z wysyłania zaproszeń. Czy jest plan, jak zachęcić Polaków do badań?

Plany są, większość została zawarta w Narodowej Strategii Onkologicznej (NSO); te działania sukcesywnie realizujemy. Już na przełomie lata i jesieni 2020 r. inicjowaliśmy i wspieraliśmy kampanie społeczne, medialne. Staraliśmy się komunikować, że hasło „Zostań w domu” nie dotyczy pacjentów, szczególnie onkologicznych. Podobne przekazy szykujemy też na czwartą falę, chcemy zachęcać i przypominać o profilaktyce. Jednym z działań postcovidowych jest program Profilaktyka 40 Plus. Nie jest to co prawda program ściśle onkologiczny, zawiera jednak m.in. badanie PSA, tak ważne w przypadku nowotworów urologicznych, czy też krwi utajonej w kale dot. raka jelita grubego. Ważne jest też to, że promuje profilaktykę i myślenie o własnym zdrowiu.

Jeśli chodzi o system zaproszeń na badania, to nie był on efektywny. Dziś mamy nowe narzędzia, m.in. Internetowe Konto Pacjenta (IKP); obecnie jest już założonych kilkanaście milionów IKP. To jedna z niewielu „dobrych stron” epidemii, stwarza nowe możliwości dotarcia do pacjentów. Pracujemy nad wykorzystaniem IKP do przypominania o badaniach profilaktycznych.

W Narodowej Strategii Onkologicznej (NSO) znalazł się program szczepień przeciw wirusowi HPV. Kiedy wejdzie w życie?

Według harmonogramu powinno się to stać już w 2021 r., jednak pandemia COVID-19 spowodowała, że musieliśmy nieco spowolnić prace. W ustawie o Funduszu Kompensacyjnym prowadziliśmy zmianę, która umożliwi ministrowi zdrowia kupowanie tych szczepionek. Do tej pory nie było to możliwe, ponieważ szczepienie przeciw HPV nie będzie w założeniu szczepieniem obowiązkowym, a obecnie minister zdrowia może kupować wyłącznie szczepionki znajdujące się w kalendarzu szczepień obowiązkowych. Szczepienie będzie zalecane, ale co najważniejsze – dla pewnych grup wiekowych – bezpłatne. W czwartym kwartale chcemy ogłosić przetarg na szczepionki. Liczę na to, że w 2022 r. ruszymy z procesem szczepień. Procedujemy również wnioski refundacyjne szczepionek przeciw HPV. Chcielibyśmy, żeby dla pewnych określonych roczników szczepienia były bezpłatne i finansowane w ramach NSO; ale dla innych roczników (np. starszych dziewczynek) przewidujemy częściową refundację. Planujemy też kampanię propagującą szczepienia, pokazującą płynące z nich korzyści, a te dla ekspertów w dziedzinie onkologii są oczywiste.

Od wielu lat eksperci podkreślają, że poprawę wyników leczenia onkologicznego spowodowałoby utworzenie cancer units: ośrodków kompleksowego leczenia np. raka jelita grubego, płuca, jajnika, prostaty. Co stoi na przeszkodzie, żeby takie ośrodki powstawały?

Właściwie nic; rzecz w tym, że nadrabiamy wieloletnie zaległości w onkologii. Ruszyliśmy z Krajową Siecią Onkologiczną (w formie pilotażu), z Narodową Strategią Onkologiczną, w której zapisane jest powołanie ośrodków kompleksowej diagnostyki i leczenia. Wszyscy eksperci podkreślają, że najlepsze efekty przynosi objęcie pacjenta kompleksową opieką: poczynając od diagnostyki, poprzez leczenie i psychoterapię, a kończąc na rehabilitacji oraz opiece po leczeniu onkologicznym. Cancer units muszą jednak dysponować odpowiednią kadrą, mieć duże doświadczenie, nowoczesną infrastrukturę. Pracujemy, żeby mogły powstawać. Udało się uruchomić pierwsze Breast Cancer Units, jest już rozporządzenie powołujące do życia ośrodki leczenia raka jelita grubego, skierowaliśmy do konsultacji projekt Lung Cancer Units. Pracujemy nad kolejnymi. Jak wspominałem, nadrabiamy wieloletnie zapóźnienia: trudno wdrożyć równocześnie krajową sieć onkologiczną, ośrodki kompleksowego leczenia, gdy wciąż nie mamy dobrych wytycznych odnośnie do postępowania diagnostyczno-terapeutycznego. Pracujemy nad nimi; sądzę, że to również pomoże w tworzeniu cancer units.

Będziemy starać się je uruchamiać stopniowo, co – mam nadzieję – będzie motywować kolejne ośrodki, by chciały stawać się takimi unitsami. Od początku chcieliśmy postawić pewne wymogi, także po to, by pokazać, jaka jest ścieżka dojścia do stania się takim ośrodkiem. Pojawiały się zarzuty, że w Polsce powinno być co najmniej ok. 40 Breast Cancer Units; wolę, żeby początkowo było ich mniej, a za pół roku czy rok pojawiły się kolejne, jednak faktycznie spełniające wszystkie kryteria. Określając wysokie wymagania, dajemy jasny sygnał ośrodkom onkologicznym, do jakiego standardu powinny dążyć!

Od przyszłego roku w całej Polsce ma wejść w życie Krajowa Sieć Onkologiczna (KSO). W jaki sposób będzie mierzona jakość leczenia i czy poprawi jego wyniki?

Mierzenie jakości to jeden z najważniejszych celów KSO. Po pierwsze – w KSO mają być wyodrębnione ośrodki spełniające określone kryteria: wejścia do sieci, bycia na określonych jej poziomach. Po drugie – ośrodki będą musiały przestrzegać określonych rygorów jakościowych. Będziemy je oceniać za pomocą mierników jakości – podobnie jak w pilotażu KSO. Dzięki temu uzyskamy rzetelną wiedzę o osiąganych wynikach, efektywności, liczbie powikłań, powtórnych hospitalizacji. Na podstawie tych danych wyciągniemy wnioski: jeśli ośrodki nie będą przestrzegały mierników jakości, zostaną zobligowane do przygotowania planu naprawczego – klinicznego, jakościowego. Jeśli to się nie uda, mogą przestać być finansowane ze środków publicznych. Wiem, że to może być kontrowersyjne, jednak chcemy promować najwyższą jakość, szczególnie w onkologii, w której tak ważne są czas, właściwa diagnoza, prawidłowe leczenie.

Niezależnie od tego, do jakiego pacjent trafi ośrodka, będzie miał tak samo dobrą diagnostykę i leczenie?

Chcemy, żeby tak się stało. Ośrodki o najwyższym poziomie referencyjnym będą sprawowały pewnego rodzaju opiekę nad ośrodkami niższego poziomu, np. będą uczestniczyć w konsyliach decydujących o diagnostyce i wyborze terapii dla pacjenta. Wiem, że dla niektórych ośrodków może to być trudne do zaakceptowania, jednak leczenie onkologiczne jest leczeniem systemowym, całościowym; w ośrodku, który ma świetną radioterapię, lekarze nie zawsze mają pełną wiedzę o leczeniu chirurgicznym czy o nowoczesnych programach lekowych. To powinny być rzeczywiste konsylia, złożone z przedstawicieli ośrodków najwyższego poziomu referencyjnego, gdzie jest największa wiedza, największy potencjał. Traktowałbym to jako pomoc w określeniu ścieżki terapeutycznej dla pacjentów i jednocześnie pomoc dla mniejszych ośrodków, które będą mogły korzystać z wiedzy ekspertów ośrodka o wyższej referencyjności.

Podsekretarz stanu Sławomir Gadomski w Ministerstwie Zdrowia m.in. nadzoruje i koordynuje wszystkie działania ministerstwa w zakresie kompleksowej reformy polskiej onkologii