Prof. Banach: Mit dobrego cholesterolu upadł już dawno w kardiologii

Prof. Banach: Mit dobrego cholesterolu upadł już dawno w kardiologii

Dodano: 
Zdrowie serca
Zdrowie serca Źródło: Shutterstock
Cholesterol HDL nie pełni już żadnej roli, jeśli chodzi o monitorowanie, leczenie i prognozowanie u pacjentów z chorobami sercowo-naczyniowymi – powiedział prof. Maciej Banach, prezes Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego.

PAP: Badania specjalistów z Madrytu sugerują, że wysoki poziom tzw. dobrego cholesterolu HDL zmniejsza ryzyko zgonu z powodu COVID-19 u osób w wieku powyżej 75 lat. Objęto nimi dużą grupę aż 37 tys. seniorów. Czy stężenie HDL może być nowym czynnikiem prognostycznym w tej chorobie?

Prof. Maciej Banach: Zajmuję się badaniem cholesterolu HDL od prawie 15 lat i byłbym bardzo ostrożny w wysuwaniu takich wniosków. Jest to jedynie badanie obserwacyjne przeprowadzone na bardzo zróżnicowanej populacji, z wieloma czynnikami ryzyka, chorobami współistniejącymi i innymi zmiennymi, które mogły wpłynąć na ostateczne wyniki. A w takiej sytuacji trudno potwierdzić związek przyczynowo skutkowy, a nawet istotną relację, że wysoki poziom dobrego cholesterolu HDL może wskazywać na lepsze rokowania u chorych na COVID-19.

PAP: Na czym polega działanie dobrego cholesterolu HDL?

Prof. M.B.: To jedna z najbardziej skomplikowanych cząsteczek, jeśli chodzi o profil lipidowy. Przez wiele lat nazywaliśmy ją dobrym cholesterolem i w zasadzie jest to wciąż prawda, ale jedynie w odniesieniu do osób zdrowych. Czyli tych, u których nie występują takie niekorzystne procesy jak stan zapalny, stres oksydacyjny czy glikacja, która m.in. osłabia strukturę jednego z najważniejszych białek w organizmie – kolagenu. Wystarczy jednak, że ktoś pali papierosy, jest otyły, cierpi na przewlekłą chorobę nerek czy chorobę sercowo-naczyniową, a czynniki zapalne wywodzące się z makrofagów czy komórek tucznych powodują, że dobry cholesterol HDL, która ma działać przeciwmiażdżycowo i przeciwzapalnie, zaczyna być dysfunkcjonalnym cholesterolem; oczywiście w dużym uproszczeniu.

PAP: Wysokie stężenie HDL, częściej występujące u kobiet, miało chronić przed zawałem serca. Nie chroni?

Prof. M.B.: W 2012 r. opublikowaliśmy przełomową pracę pokazującą mechanizmy jak dochodzi do dysfunkcji cholesterolu HDL. W kolejnych publikacjach wykazaliśmy, że nie tylko niskie stężenie, ale i bardzo wysokie stężenia HDL wcale nie rokuje dobrze w takich schorzeniach jak choroby sercowo-naczyniowe czy nawet nowotwory. Mając właśnie te wyniki rozpoczęliśmy badania nad rolą cholesterolu HDL jako biomarkera nowotworów i ich progresji – czyli powstawania przerzutów.

PAP: Cholesterol HDL nie ma zatem żadnego znaczenia w profilaktyce chorób sercowo-naczyniowych?

Prof. M.B.: Obecnie nie ma. Prowadzono badania nad lekami podwyższającymi stężenie HDL, takimi jak niacyna czy inhibitory CETP, ale wszystkie, niestety, wypadły negatywnie. Nie wiązało się to ze zmniejszeniem ryzyka incydentów sercowo-naczyniowych ani wydłużeniem życia.

PAP: W przypadku zachorowania na COVID-19 atakowane są nie tylko płuca, ale i śródbłonek naczyń krwionośnych, a seniorzy mają zwykle też choroby współistniejące, takie jak cukrzyca, miażdżyca i choroba wieńcowa.

Prof. M.B.: Podejrzewam, że większość cholesterolu HDL u seniorów, chociażby ze względu na występującą burze cytokinową w przebiegu zakażenia, ale także wspomniane wcześniej choroby współistniejące, jest właśnie dysfunkcjonalna, czyli nie pełni swojej roli ochronnej. Moim zdaniem nie jest zatem on predyktywny, jeśli chodzi o dobre jak i złe rokowanie.

PAP: A poziom LDL, czyli tzw. złego cholesterolu, zwiększającego ryzyko zawału serca i udaru mózgu, może coś sugerować?

Prof. M.B.: Nie w przypadku chorych na COVID-19, u nich zaobserwowano nawet zmniejszenie stężenia w przebiegu choroby.

PAP: Jak to możliwe?

Prof. M.B.: SARS-CoV-2 wykorzystuje lipidy do budowania swojej cząsteczki, bo jest to tzw. wirus otoczkowy, w którym jest duża ilość lipidów, a także do procesu wchodzenia do komórki gospodarza i replikacji.

PAP: Sądziłem, że cholesterol HDL może być dobrym prognostykiem w przypadku zakażenia wirusem SARS-CoV-2, bo chroni śródbłonek naczyń, przynajmniej tak się wydawało. A koronawirus może go uszkodzić.

Prof. M.B.: To wszystko prawda, cholesterol HDL poprawia funkcje śródbłonka, wykazuje też działanie przeciwzapalne i przeciwmiażdżycowe oraz hamuje stres oksydacyjny. Jeśli chodzi o seniorów po 75. roku życia, jest to dość zróżnicowana grypa pod względem stanu zdrowia, wiele jest wśród nich osób zdrowych, oczywiście jak na swój wiek, ale inni są bardzo schorowani. Poza tym zażywają wiele leków, które mogą wchodzić ze sobą w niekorzystne interakcje. Trudno w takiej sytuacji oszacować, który czynnik jest mniej lub bardziej miarodajny, jeśli chodzi o rokowania. W każdym razie w tej starszej populacji cholesterol HDL raczej nie pełni już tak korzystnej roli i na jego podstawie trudno prognozować ciężki przebieg i ryzyko zgonu z powodu COVID-19.

PAP: Mit dobrego cholesterolu HDL ostatecznie upadł w kardiologii?

Prof. M.B.: W zasadzie to on upadł już dawno, może tylko za mało o tym mówiliśmy. Nota bene nawet obecnie prowadzimy badania z najnowszym inhibitorem CETP – obicetrapibem, mając nadzieję, że w jakiejś grupie chorych ten lek będzie skuteczny. Na razie jednak cholesterol HDL nie pełni już żadnej roli, jeśli chodzi o monitorowanie, leczenie i prognozowanie u pacjentów z chorobami sercowo-naczyniowymi. Obecnie służy jedynie do wyliczenia tzw. nie-HDL cholesterolu w nowej skali SCORE-2/SCORE-OP zaproponowanej przez Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne (ESC). Jednak nie ma on już żadnego większego znaczenia. W kardiologii w zasadzie możemy o nim zapomnieć. Szukamy innych jego zastosowań, np. jaką rolę może pełnić dysfunkcjonalne HDL w ocenie ryzyka wystąpienia chorób nowotworowych.

Czytaj też:
Te ziarna obniżają poziom cholesterolu i cukru. Dodawaj je do owsianki