Uchodźcy z Ukrainy roznoszą szkarlatynę? Lekarz odpowiada

Uchodźcy z Ukrainy roznoszą szkarlatynę? Lekarz odpowiada

Dodano: 
Szkarlatyna
Szkarlatyna Źródło: Shutterstock
Nie ma żadnych dowodów na to, że uchodźcy, w tym ci z Ukrainy, roznoszą szkarlatynę, czyli płonicę. Prawdopodobną przyczyną wzrostu zachorowań na tę bakteryjną zakaźną chorobę jest osłabienie układu odporności wskutek izolacji w trakcie pandemii czy przechorowania COVID-19 i/lub naturalny wzrost związany z falami występowania chorób zakaźnych.

– Po pierwsze, wzrost zachorowań na szkarlatynę i ciężkie zakażenia paciorkowcami jest obserwowany od Kanady i USA po Europę, więc już samo to obala mit o Ukraińcach rozprzestrzeniających tę chorobę – mówi dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej, Dyrektor Centrum Medycyny Zapobiegawczej i Rehabilitacji w Warszawie.

– Po drugie, ostatnio ukazał się raport holenderski, z którego wynika, że jest tam dwukrotny wzrost ciężkich zachorowań w stosunku do okresu sprzed pandemii, a nie ma to żadnego związku z wojną w Ukrainie. Po trzecie, w Polsce w roku 2019 było więcej zachorowań na szkarlatynę niż w 2022, co oznacza, że argument o Ukraińcach upada. Owszem, notujemy wzrost zachorowań na tę chorobę w stosunku do roku 2020 i 2021, ale wiele chorób zakaźnych w czasie pandemii uległo ograniczeniu z powodu izolacji i maseczek. Ponadto, ciężkie przypadki szkarlatyny nie przenoszą się przez przypadkowe kontakty na ulicy, musi być bliski kontakt z osobą chorą. Ilu Polaków ma w tym momencie bliski kontakt z uchodźcami z Ukrainy? – tłumaczy dr Grzesiowski.

Przybywa chorych nie tylko na szkarlatynę

Zdaniem lekarza istnieje jeszcze jedna hipoteza wyjaśniająca większą zachorowalność na ciężkie zakażenia w tym sezonie – po miesiącach izolacji, kwarantanny i stosowania maseczek, które chroniły obywateli przed wirusem COVID-19, większość ludzi jednak przechorowała COVID-19. To mogło u niektórych osób, szczególnie z objawami pocovidowymi, spowodować osłabienie układu odpornościowego, co w konsekwencji doprowadziło do wzrostu infekcji innymi patogenami. Powstała pułapka immunologiczna. Chorujemy, bo w czasie pandemii było mniej kontaktów z patogenami, dominował COVID-19, który osłabia funkcję układu odpornościowego, co sprzyja innym chorobom zakaźnym. Atakują nas nie tylko wirusy, ale i bakterie.

Obecnie płonica, czyli szkarlatyna atakuje, podobnie jak grypa i infekcje wywołane przez wirusy RSV. W roku 2022 w Polsce na tę chorobę zachorowało 12 628 osób, ale ponad połowa przypadków wystąpiła w ostatnim kwartale. W ciągu zaledwie dwóch tygodni w grudniu 2022 na szkarlatynę w Polsce zachorowało ponad 1200 osób, a szczyt zachorowań jeszcze przed nami. Rok wcześniej było zaledwie 2649 przypadków.

Najnowsze dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny pokazują, że w ostatnim kwartale 2022 roku przybyło chorych nie tylko na szkarlatynę, ale także na ospę wietrzną i choroby przenoszone drogą płciową. Do zwiększenia przypadków zachorowań na ospę przyczynia się aktywna działalność grup antyszczepionkowych.

– Równie dobrze można powiedzieć, że szkarlatyna zaatakowała po rozpoczęciu roku szkolnego, bo dzieci spotkały się po dłuższej przerwie, a sytuacji nie poprawili rodacy, którzy tłumnie wyjechali na święta do swoich najbliższych. Nie można winy zrzucać na Ukraińców. Wiele chorób zakaźnych zwiększa swoją aktywność sezonowo albo co kilka lat, jak np. krztusiec (koklusz) – tłumaczy dr Paweł Grzesiowski.

Jak można zarazić się szkarlatyną i jakie są objawy choroby?

Na szkarlatynę najczęściej chorują dzieci. Wywołują ją paciorkowce – te same bakterie, które są odpowiedzialne za rozwój anginy. Zarazić się można drogą kropelkową od osoby chorej na anginę lub szkarlatynę lub dotykając powierzchni czy przedmiotów z zakaźnymi bakteriami. Choroba ma nagły początek, przebiegający z gorączką i bólem gardła. Nazwa "szkarlatyna" bierze się z charakterystycznej, szkarłatnej barwy gardła. Zmianom ulega też język – na początku jest pokryty białym nalotem, który ustępuje począwszy od krawędzi języka. Po kilku dniach język staje się „malinowy”. Inną charakterystyczną cechą szkarlatyny jest wysypka, która pojawia się na skórze zazwyczaj w drugiej dobie.

Leczenie szkarlatyny wymaga przyjmowania antybiotyków. Warto wiedzieć, że śmiertelność w przypadku nieleczonej płonicy jest wysoka – waha się w przedziale 15-20 proc. Co prawda infekcje paciorkowcowe mają tendencję do samoistnego ustępowania, ale antybiotyki podawane w płonicy pełnią szczególną rolę – nie tylko skracają czas choroby, ale i chronią przez groźnymi powikłaniami (np. gorączką reumatyczną czy ropnym zapaleniem migdałków).

Antybiotyki należy przyjmować dokładnie według wskazań lekarza – samowolne ich odstawienie, kiedy objawy nie są już dolegliwe, grozi zarówno powikłaniami, jak i wytworzeniem oporności na dany antybiotyk (w przyszłości możemy już na niego nie odpowiadać, czyli leczenie nie będzie skuteczne i konieczne będzie przyjmowanie silniejszych antybiotyków). Konieczne jest picie sporych ilości płynów i odpoczywanie w łóżku.

Należy zwracać uwagę na możliwe powikłania szkarlatyny. Jeśli dziecko po spadku gorączki zaczyna ponownie gorączkować, gorączka pomimo leczenia nie spada, powiększą się węzły chłonne, chory pomimo leczenia jest coraz słabszy, nie należy zwlekać z ponowną wizytą u lekarza.

Trzykrotne przechorowanie szkarlatyny daje nam odporność na kolejne zachorowanie. Nie istnieje szczepionka przeciwko tej chorobie.

Czytaj też:
Chorobowe na słowo i bez wizyty u lekarza? Grypa szaleje, specjaliści chcą zmian
Czytaj też:
Jest nowy lek na COVID-19. Chroni przed ciężkim przebiegiem choroby

Źródło: Serwis Zdrowie PAP / Beata Igielska