Szczepionka to lek

Dodano: 
Szczepienie dziecka, zdjęcie ilustracyjne
Szczepienie dziecka, zdjęcie ilustracyjne Źródło: 123RF
Rozmowa z JAKUBEM SZULCEM, ekspertem sektora ochrony zdrowia.

Jak system szczepień ochronnych w Polsce wygląda na tle krajów Unii Europejskiej? Czym się różni od systemów europejskich?

Nie wygląda źle, zwłaszcza że jest istotnie rozwijany, przede wszystkim w obszarze szczepień obowiązkowych. Jeżeli popatrzeć na kraje UE, główny wyróżnik polega na filozofii podejścia do szczepień obowiązkowych – Polska należy do grupy krajów ze stosunkowo długą listą szczepień objętych obowiązkiem. W niektórych państwach europejskich obowiązkowość szczepień zastąpiona jest różnego rodzaju zachętami i sankcjami, np. w zakresie ograniczenia dostępu do edukacji przedszkolnej, możliwości korzystania z usług publicznych etc. Duży nacisk położony jest wtedy także na edukację i budowanie świadomości znaczenia profilaktyki pierwotnej w zdrowiu populacyjnym. Sama lista szczepień obowiązkowych jest w takiej sytuacji bardzo krótka bądź nie ma jej wcale.

Jakie są mocne i słabe strony systemu szczepień?

Słabą stroną szczepień obowiązkowych jest bardzo mała elastyczność w wyborze metod działania. Mamy zestaw szczepionek obowiązkowych, które są dostępne dla pacjentów bezpłatnie, ale jeżeli chcemy skorzystać z innego preparatu niż kupiony przez Ministerstwo Zdrowia, musimy ponieść jego pełny koszt. Podobnie w sytuacji, kiedy zamiast dostępnych w ramach PSO (Programu Szczepień Ochronnych) szczepionek nieskojarzonych chcemy skorzystać ze szczepionki wysoko skojarzonej, musimy pokryć 100 proc. jej ceny.

W bardzo niewielkim stopniu wykorzystujemy w przypadku szczepień ochronnych analizę oceny technologii medycznych, tzw. HTA (Health Technology Assessment), która dla innych produktów leczniczych jest standardem pozwalającym porównać efektywność kliniczną i ekonomiczną różnych preparatów. Zapewne wynika to z bardzo ograniczonego funkcjonowania szczepionek w systemie refundacyjnym (jedyna szczepionka dostępna jako lek refundowany to szczepionka przeciwgrypowa), gdzie analiza HTA jest obowiązkowa. Należałoby rozpocząć prace nad szerszym dostępem do szczepień w systemie refundacji, natomiast sama analiza HTA może stanowić istotne wsparcie decyzyjne dla MZ przy prowadzeniu zakupów centralnych.

Co może być postrzegane w kategorii szans dla rozwoju systemu szczepień ochronnych w Polsce?

Na pewno powinniśmy pomyśleć o planie rozwoju szczepień ochronnych. Dziś nie wiemy, jakie szczepienia i na jakich zasadach chcemy wprowadzać do systemu szczepień. Kalendarz szczepień jest ustalany z roku na rok i trudno odgadnąć, jakie są długofalowe priorytety państwa w tym zakresie i w jakiej formule finansowej będą realizowane. Wyłączam tu oczywiście sytuacje ekstraordynaryjne, takie jak pandemia. Po drugie, mimo że program szczepień obowiązkowych w Polsce istotnie się w ostatnich latach rozwinął (mamy szczepienia przeciwko rotawirusom czy szczepienia przeciwpneumokokowe) – środki przewidziane na jego realizację w ustawie o świadczeniach się nie zmieniły i dzisiaj stanowią mniej niż 50 proc. zapotrzebowania. To oczywiście jest co roku korygowane w ustawie budżetowej, jednak brak długofalowego zabezpieczenia finansowego ma wpływ chociażby na możliwość terminowego ogłaszania przetargów na szczepionki. Kolejna sprawa to doświadczenia covidowe. Okazuje się, że w wielu przypadkach szczepienie niekoniecznie musi się odbywać w punkcie szczepień przy praktyce lekarza Podstawowej Opieki Zdrowotnej, a mechanizm centralnego zakupu nie jest jedynym możliwym, który można zastosować w przypadku większości szczepionek.

Jakie są bariery w rozwoju systemu szczepień ochronnych?

Jedną z nich jest bariera finansowa. Mamy niski poziom finansowania publicznego –mimo zmian (tzw. ustawa 6 proc.). Szczepienia ochronne i profilaktyka pierwotna to najbardziej efektywny sposób realizowania polityki zdrowotnej. Nie ma tańszej, bezpieczniejszej i bardziej efektywnej metody walki z chorobami niż szczepienie. Jeżeli celem dla nas jest zwiększenie zdrowia populacyjnego, zwiększenie dostępności do szczepień, zapewnienie jak największej wyszczepialności, powinniśmy zwiększać elastyczność finansowania i dostępu do szczepień.

Jak rozwijać kalendarz szczepień?

Warto by było, żebyśmy wiedzieli, jakie mamy priorytety, decyzje o włączeniu czy rekomendowaniu kolejnych szczepień nie były decyzjami, które zaskakują, tylko były rozpisane wcześniej. Bardzo ważne jest nieograniczanie się do tej jednej ścieżki – centralnego finansowania jednego produktu – która dzisiaj dominuje w polskim systemie szczepień ochronnych.

Powinien powstać kalendarz dla dorosłych?

Jak najbardziej. Cały czas intensywnie koncentrujemy się na dzieciach, natomiast mamy przecież grupy ryzyka obejmujące dorosłych pacjentów, związane czy to z wykonywanym zawodem (np. medycznym), czy z chorobami przewlekłymi. Te osoby w szczególności powinny być objęte szczepieniami. Od dłuższego już czasu dyskutuje się, jaka populacja powinna być objęta możliwością zaszczepienia przeciwko pneumokokom, które niestety także wśród osób dorosłych – przede wszystkim u tych, które chorują przewlekle – zbierają śmiertelne żniwo.

Czego nauczyliśmy się o szczepieniach ochronnych w dobie COVID?

Okazuje się, że można szczepić niekoniecznie wyłącznie w gabinecie lekarskim, że można zorganizować punkty, w których będziemy prowadzić szczepienia. Okazuje się, że szczepienia mogą być realizowane w innych miejscach, np. w aptekach. Epidemia uświadomiła też, że utożsamianie kosztu szczepionki z kosztem szczepienia jest błędne – kupno leku nie załatwia sprawy. Poza zakupem szczepionki musimy zadbać o jej przechowanie. Ważny jest koszt podania. Zazwyczaj decyzję o zakwalifikowaniu do szczepienia podejmuje lekarz podczas wizyty, a samo szczepienie wykonuje pielęgniarka. To jest koszt systemowy, który musimy ponieść, a który do niedawna przez większość osób był pomijany. Oczywiście, wykonanie szczepienia obowiązkowego teoretycznie jest uwzględnione w stawce kapitacyjnej POZ. W takiej sytuacji może warto się zastanowić nad tym, żeby wyodrębnić je jako osobną usługę, co natychmiast zmieni skłonność placówek ochrony zdrowia do organizacji szczepień. Koszt samego leku to zaledwie 34 proc. wszystkich kosztów. Pozostałe to właśnie koszty przechowywania, dystrybucji i podania.

A propos szczepień wysoko skojarzonych: są obecnie zalecane, ale nie są refundowane. Rodzice za to płacą. To się zmieni?

Rekomendacje towarzystw medycznych są jednoznaczne: szczepionki wysoko skojarzone powinny być dostępne nieodpłatnie. Z drugiej strony cena takich preparatów jest istotnie wyższa od ceny szczepionek nieskojarzonych. Jeżeli nie stać nas na pełne sfinansowanie szczepionek wysoko skojarzonych, powinniśmy zapewnić przynajmniej refundowanie tej części kosztów zakupu, którą i tak trzeba by ponieść na zakup szczepionek nieskojarzonych (tj. każdego preparatu osobno), dostępnych bezpłatnie. Nie zrealizujemy w ten sposób postulatu pediatrów, ale zapewnimy poczucie elementarnej sprawiedliwości i ulżymy finansowo rodzicom, którzy jednak chcieliby, żeby ich dzieci niekoniecznie były kłute kilka razy.

Takie rozwiązanie mogłoby też pozytywnie wpłynąć na wyszczepialność, bo rodzicom coraz trudniej decydować, że dziecko ma być szczepione sześć razy zamiast dwóch, a pełna odpłatność szczepionek skojarzonych jest istotną barierą finansową i może prowadzić do decyzji o niewykonaniu szczepienia w ogóle. Mówimy wyłącznie o koszcie preparatu, tymczasem trzeba do tego dodać koszt przechowania i dystrybucji trzech lub czterech szczepionek zamiast jednej, koszt wizyt lekarskich i zastrzyków, a także koszty alternatywne po stronie rodziców: większa liczba wizyt lekarskich, koszty dojazdu, zorganizowania opieki dla pozostałych dzieci w rodzinie etc.

Ostatnio wyraźnie uaktywniły się ruchy antyszczepionkowe. Można skutecznie sobie z nimi poradzić?

Najlepsza metoda to pokazywanie, jak wygląda rzeczywistość z punktu widzenia nauki. Powinniśmy o tym mówić jak najgłośniej i nie bać się dyskusji. Szczepionka jest lekiem. W przypadku każdego leku mogą wystąpić działania niepożądane. Gdybyśmy nie mieli szczepień ochronnych, to umieralibyśmy masowo na polio i krztusiec, mieli szereg powikłań związanych z ciężkimi przebiegami odry, świnki i różyczki itd. Nie pamiętamy już, jak wyglądał nasz świat jeszcze 60–70 lat temu. Jaka była umieralność dzieci do piątego roku życia? 30 proc.! Na trójkę dzieci, która się rodziła, tylko dwoje dożywało pięciu lat. Dzięki szczepieniom wyeliminowaliśmy choroby zakaźne, które nas zabijały.

Rozmawiała Anna Kopras-Fijołek

Jakub Szulc, ekspert sektora ochrony zdrowia, dyrektor w Alab Laboratoria sp. z o.o., sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia w latach 2008–2012

Jakub Szulc