Spadła średnia długość życia w Polsce. Eksperci: Tak źle jeszcze nie było

Spadła średnia długość życia w Polsce. Eksperci: Tak źle jeszcze nie było

Dodano: 
Lekarstwa na stole
Lekarstwa na stole Źródło: Unsplash / Julia Zyablova
W Polsce spadła oczekiwana długość życia, pojawiły się ograniczenia w dostępnie do leczenia. Sprawę skomentowali eksperci zdrowia.

– W 2019 roku średnia długość oczekiwana życia w chwili urodzenia wynosiła 78 lat i wskutek pandemii drastycznie spadła w 2020 roku – powiedziała prof. Kowalska-Bobko z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jest współautorką raportu obrazującego polski profil systemu opieki zdrowotnej i stan zdrowia społeczeństwa polskiego (lata 2019-2020).

Nadumieralność w Polsce

Prof. Kowalska-Babko dodała, że pod tym względem gorzej niż w Polsce było tylko w pięciu krajach UE: Bułgarii, na Węgrzech, Litwie i Łotwie oraz Portugalii. Polska ma też jeden z największych w UE wskaźników „nadmiarowych” zgonów (takich, których można by uniknąć, gdyby działała profilaktyka i/lub podjęto interwencję medyczną). Już wcześniej nie było pod tym względem dobrze, a pandemia tylko pogłębiła problemy.

– Nadumieralność w Polsce w 2020 roku była jedną z najwyższych w UE. To oznacza nie tylko to, że doszło do zgonów spowodowanych nową chorobą, ale też z powodu innych chorób w związku z tym, że dostępność do leczenia była ograniczona. Do tego dochodził jeszcze strach pacjentów przed zakażeniem się w placówkach medycznych – wyjaśniła ekspertka.

Chociaż ogólne wskaźniki zapadalności na choroby nowotworowe są w Polsce niższe niż średnia europejska, to wskaźniki umieralności z powodu raka są w Polsce wyższe o 30 proc. (mężczyźni) i 25 proc. (kobiety) niż średnia unijna. – To wskazuje na problem ze wczesnym diagnozowaniem i leczeniem – podkreśliła.

Dlaczego Polacy umierają?

Ekspertka zaznaczyła, że czynniki ryzyka, takie jak: palenie tytoniu, picie alkoholu, otyłość oraz zanieczyszczenie powietrza przyczyniają się w Polsce do niemal połowy zgonów. Pod tym względem jesteśmy także poniżej średniej unijnej. Niewielkim optymizmem napawa to, że udało się w relacji do raportu sprzed dwóch lat poprawić wskaźniki dotyczące umieralności możliwej do uniknięcia dzięki interwencji medycznej.

Polska na tle Europy

Dr Andrzej Ryś z unijnej Dyrekcji Generalnej ds. Zdrowia i Bezpieczeństwa Żywności wskazał, że generalnie w zdecydowanej większości państw w czasie pandemii przewidywana długość życia spadła. Jednak w krajach takich jak Norwegia czy Finlandia, wskaźnik ten albo się nie zmienił, albo nawet zaobserwowano jego wzrost. To wnioski z ogólnego raportu dotyczącego wszystkich państw UE oraz Islandii i Norwegii.

Ekspert podkreślił, że we wszystkich krajach UE narastają problemy ze zdrowiem psychicznym, pogłębione przez pandemię. Grupy szczególnie narażone to kobiety, młodzież oraz bezrobotni obu płci. – Częstość występowania depresji i zaburzeń lękowych zwiększyła się ponad dwukrotnie (dane z krajów, które dysponują tego rodzaju informacjami) – zaznaczył.

Nierówności w opiece zdrowotnej

Dodał, że kolejnym wyzwaniem, z jakim mierzą się wszystkie społeczeństwa w Europie, to wydłużenie kolejek do leczenia i diagnostyki. W czasie pandemii jeszcze silniej zaznaczyły się tzw. nierówności społeczne w zdrowiu. Zjawisko to polega na tym, że osoby o wyższym statusie dochodowym czy społecznym mają lepsze zdrowie i dłużej żyją. Na przykład w Polsce wykształceni mężczyźni żyją przeciętnie aż o 11 lat dłużej niż ci, którzy zakończyli edukację na poziomie podstawowym.

– Pandemia miała większy niekorzystny wpływ na grupy znajdujące się gorszej sytuacji materialnej czy o niższym statusie społecznym. Wskaźniki śmiertelności w związku z COVID-19 były aż o 40 do 80 proc. wyższe w grupach o najniższych dochodach niż w grupach o najwyższych w kilku państwach UE – powiedział dr Ryś.

Jego zdaniem konieczne jest opracowanie polityk, które będą przeciwdziałać temu zjawisku; konieczne jest tu wzmocnienie edukacji powszechnej.

Podstawowa opieka zdrowotna do poprawy

Prof. Kowalska-Bobko podkreśla, że Polska nie dość, że ma jedne z najniższych wydatków publicznych na opiekę zdrowotną (6,5 proc. PKB; średnia unijna – 10 proc. PKB), to struktura ich jest niekorzystna. Najwięcej publicznego budżetu na zdrowie przeznacza się na opiekę stacjonarną (37 proc.), a na długoterminową – poniżej 10 proc. Wciąż niedoinwestowany jest istotny segment – podstawowa opieka zdrowotna, przy czym jej organizacja pozostawia wiele do życzenia.

Jej zdaniem, gdyby przeprowadzono reformę POZ zgodnie z tymi założeniami, jak w pilotażowym programie POZ Plus, byłoby mniej hospitalizacji i zgonów. Pandemia sytuację w tym obszarze pogorszyła. – Początek COVID to zamknięcie wielu placówek POZ i przejście na telekonsultacje, co poskutkowało wieloma skargami do rzecznika praw pacjenta. Warto na to zwrócić uwagę na to, bo tu można wiele zmienić.

Już przed pandemią niezaspokojone potrzeby zdrowotne w Polsce znacznie przewyższały średnią unijną – ponad jedna czwarta ankietowanych zgłaszała problem w postaci niezaspokojenia potrzeb badań diagnostycznych czy leczniczych – mówiła ekspertka. Dodała, że teraz jest zapewne jeszcze gorzej. Dr Ryś zaznaczył, że we wszystkich krajach UE pandemia spowodowała odblokowanie cyfrowych możliwości w medycynie. – To pozytywne zjawisko, ale trzeba sprawdzić, na ile tego rodzaju przesunięcie opieki jest dobre dla pacjenta – zaznaczył.

Czytaj też:
Wzrosło ciśnienie krwi całej populacji. Naukowcy: To nietypowe skutki uboczne
Czytaj też:
Szef WHO: Omikron może zakażać ludzi, którzy przeszli już COVID-19

Źródło: Serwis Zdrowie PAP