Droga ku zdrowiu i długowieczności. Wywiad z Mariuszem Budrowskim, twórcą społeczności „Odmładzanie na Surowo”
Artykuł sponsorowany

Droga ku zdrowiu i długowieczności. Wywiad z Mariuszem Budrowskim, twórcą społeczności „Odmładzanie na Surowo”

Dodano: 
Pokarmy dobre dla serca, zdjęcie ilustracyjne
Pokarmy dobre dla serca, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Shutterstock / Elena Shashkina
Mariusz Budrowski to autor projektu „Odmładzanie na Surowo”, bestsellera: „Surowe Zdrowie”, „Moje 90 dni”, a także książki kulinarnej: „Na Surowo –100 Przepisów” i książki dla dzieci „Wierszykowo na Surowo”. Jego aktywność w mediach społecznościowych obserwuje blisko 750 tys., a liczba zwolenników wciąż rośnie.

Z Mariuszem rozmawiamy o witarianizmie jako pomyśle na zdrowy styl życia. Bierzemy pod lupę różne opinie na temat alternatywnych sposobów odżywiania, a także pytamy, w jaki sposób zachęcić Polaków do powrotu do dobrych nawyków żywieniowych i odrzucenia nałogów, które w ostatnim czasie jeszcze mocniej zatruwają nasze społeczeństwo.

Mariusz, kim właściwie są witarianie?

–Witarianie to osoby, które pragną odżywiać się w najbardziej naturalny sposób bez przetwarzania pokarmów ogniem i bez zabijania zwierząt. Na ich talerzach nie ma niczego, co ma oczy i plany na przyszłość. Zrozumieli, że rośliny posiadają wszystkie składniki odżywcze i nie potrzebują wysokiej temperatury, żeby je jeść.

Ale czy taki sposób odżywiania na pewno zawsze służy czy może też zaszkodzić?

–Witarianizm zdecydowanie służy poprawie stanu zdrowia. Chodzi o to, żeby odżywić ciało, umożliwić pozbycie się jakichkolwiek szkodliwych składników poprzez oczyszczanie i nie wpuszczać do organizmu trujących toksyn. Skutki uboczne mogą wystąpić jedynie podczas przechodzenia z tradycyjnego jedzenia na witarianizm. Jest to tzw. okres przejściowy, podczas którego uwalniamy tłuszcz z powrotem do krwiobiegu, co może spowodować objawy grypopodobne, zawroty głowy, gorączkę – ogólnie złe samopoczucie. Przetrwanie tego czasu pozwala dojść do sedna witarianizmu.

Można jednak przeczytać opinie, że witarianizm to bardzo ciekawy pomysł, ale raczej nie na zawsze.
Co o tym sądzisz?

–Wszystko zależy od tego, czy chcemy być zdrowi na zawsze. Jeśli ktoś chce być zdrowy tylko na chwilę albo pozbyć się szybko kilku kilogramów, wtedy traktuje witarianizm jako przygodę. Jednak, jeśli ktoś chce być zdrowy przez całe życie i zachować smukłą sylwetkę na zawsze, rozważy witarianizm do końca życia.
Nie jest to sposób gorszy od tradycyjnego odżywiania. Wręcz przeciwnie, natomiast na pewno bardzo trudno jest poradzić sobie z nawykami, które mamy przez całe życie.

Jeżeli ktoś przymierza się do wprowadzenia zmian w swoim odżywianiu, to od czego właściwie ma zacząć? Jak się przygotować do tego, by zostać witarianinem?

–Przede wszystkim, jeśli coś zmieniamy w naszym życiu, powinniśmy wiedzieć, po co to robimy. Dlatego warto wyznaczyć sobie cel. Na początku jest to niezwykle ważne – to takie rzucenie kotwicy. Druga rzecz to wprowadzenie zasady jedzenia jednego lub dwóch posiłków w ciągu dnia, czyli tzw. czasowa głodówka, nawet bez zmiany dotychczasowych nawyków żywieniowych. Trzecia sprawa to wprowadzenie przynajmniej raz dziennie jednego świeżo wyciskanego soku z warzyw w połączeniu z jabłkiem. Polecam spożycie przynajmniej pół litra soku, wtedy nasz organizm otrzyma najwięcej łatwych do strawienia składników odżywczych. Kolejna wskazówka dla początkujących: jedz wszystko na surowo, czyli bez przetwarzania termicznie do godziny 16:00 a między 16:00 a 18:00 pozwól sobie na coś gotowanego. Następnie zrezygnuj całkowicie z węglowodanów w postaci pieczywa, makaronów, cukru. Kolejny krok to rezygnacja z nabiału i wreszcie z mięsa. W końcu jedz głównie tylko na surowo, bo to jest najlepsza droga ku zdrowiu, młodości i długowieczności.

Czy witarianizm zakłada też odrzucenie używek typu alkohol, papierosy? Tego się przecież nie gotuje.

–Nie da się pić alkoholu, będąc witarianinem, gdyż ma to bardzo złe skutki uboczne. Witarianin nie ma 
po prostu w swoim organizmie podłoża pod alkohol. Przetestowałem to własnej skórze i absolutnie
nie polecam! Kac zamiast kilku godzin trwa do 3 dni, więc naprawdę nie warto próbować! Organizm witarianina nie przyjmuje żadnej trucizny. Z używek warto też odstawić kawę, bez której większość ludzi nie wyobraża sobie poranka, a która daje złudne wrażenie, że dostajemy energię (de facto tę energię kradnie!) Inne używki też warto odstawić – z prostej przyczyny – one nas zatruwają!

Czy witarianizm to Twoim zdaniem dieta dla każdego?

–Absolutnie tak. Nie widzę innej możliwości, aby pozostać w tym świecie zdrowym i żyć przez przynajmniej 140-160 lat. Witariański sposób odżywiania to najzwyczajniej nasza nadzieja na długie, zdrowe życie. Pamiętajmy, że każda obróbka termiczna niszczy jedzenie. Nasz organizm musi walczyć o przetrwanie, gdy do naszej diety wprowadzamy coś ugotowanego, czy coś upieczonego. Jeśli jemy zwierzęta, dodatkowo musi walczyć z najazdem cudzego białka na nasz organizm. To jest bardzo trudne do zrozumienia. Patrzymy na innych ludzi, oni jedzą swoje posiłki i nic im w zasadzie się nie dzieje. Nie znamy ich chorób, nie znamy ich bólu. Tymczasem większość umiera odchodzą w wieku ok. 70 lat, a nam się wydaje,
że to jest normalne.

Ale z drugiej strony otacza nas kultura gotowania, restauracji… Wszędzie unosi się zapach różnego rodzaju posiłków przygotowywanych w tzw. tradycyjny sposób. Jak sobie radzić z tym, że to wszystko jest wokół nas, że jesteśmy do tego przyzwyczajeni? Jak to odrzucić? Czy to nie jest zbyt duża rewolucja, zbyt radykalne działanie, które wielu osobom może wydawać się nie do osiągnięcia?

–To prawda – to jest trudne, ale nie nieosiągalne. Po pierwsze trzeba zrozumieć, co jest złym nawykiem,
a co dobrym. Warto tez przeanalizować to, co jemy i zrozumieć, co jest używką, a co nie. Pokarmy, które na co dzień spożywamy są naładowane cukrem. My po prostu na potęgę jemy cukier - czy to w postaci węglowodanów, czy w postaci pieczywa, makaronów, pizzy. Cukier dodawany jest też do wszystkich produktów przetworzonych.

–Powiedzmy sobie to uczciwie – jesteśmy po prostu cukroholikami i bardzo ciężko jest odstawić nasz narkotyk. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że cukier to najbardziej uzależniająca substancja na świecie!

To co może nam pomóc uświadomić sobie te wszystkie przerażające fakty?

–W walce z naszymi nawykami na pewno pomocna może być ciężka choroba. Mi bardzo pomogło takie trudne doświadczenie – nie miałem po prostu innego wyjścia – musiałem zmienić swój styl życia po to, by żyć. W takiej sytuacji łatwiej jest dotrzeć do wiedzy i łatwiej wprowadzić radykalne zmiany. Rachunek jest prosty – albo umierasz, albo żyjesz dalej. Wprowadzanie witariańskiego stylu życia jako prewencji jest bardzo trudnym zadaniem tylko dla najbardziej świadomych, najmądrzejszych przedstawicieli naszego gatunku. Tylko ludzie, którzy mają bardzo poukładane umysły, są w stanie radykalnie zmienić swój styl życia i zacząć panować nad swoimi uzależnieniami, nałogami. Bo to jest tak naprawdę właśnie to – opanowanie nałogów, zastąpienie ciasta owocami i mięsa warzywami. Do tego dochodzi perspektywa czasu – założenie sobie celu, by nasza dieta trwała co najmniej 90 dni, a nie np. 3 tygodnie.
W ciągu 90 dni, nie krócej możemy dojrzeć do zmiany nawyków. Warto poszukać sobie drogi do jakiegoś programu, który pomoże przejść przez proces zmian, np. „Moje 90. Dni”, które przygotowaliśmy zarówno w wydaniu książkowym, jak i jako propozycję wyzwania na kanale Odmładzanie na Surowo.

Wspomniałeś o książce pt. „Moje 90 dni. Nowa ja, nowy ty w 90 dni", którą napisałeś wraz z Agnieszką Juncewicz. Jest to ogromny przewodnik po zdrowiu, opisujący drogę do witarianizmu.

–W naszej książce pokazujemy, że witarianizm to nie tylko sposób odżywiania, ale też sposób myślenia, filozofia życiowa. Pokazujemy też, jak krok po kroku ewoluować w stronę nowego stylu życia i myślenia
o sobie i swoim otoczeniu zupełnie inaczej niż dotychczas – pozytywnie, zdrowo i długofalowo. Dzieje się to, gdy przestajemy spożywać pokarmy, które powodują mgłę na twoim umyśle – mam tu na myśli nabiał, pokarmy mączne, cukry czy pokarmy odzwierzęce. Jeśli spożywamy właśnie takie produkty, bardzo trudno jest zauważyć rzeczywistość wokół nas. Jesteśmy bardzo łatwym kąskiem dla różnego rodzaju organizacji do manipulowania naszym zachowaniem. W momencie, kiedy odrzucamy niezdrowe nawyki żywieniowe, nagle otwierają nam się oczy i zaczynamy postrzegać świat zupełnie inaczej. Obserwujemy, że nasze ciała zaczynają się same naprawiać. Uświadamiamy sobie, że istnieje coś takiego jak proces samo-uzdrawiania wbudowany w nasze funkcjonowanie i nagle dochodzi do nas, że do tej pory leczyliśmy się, tak naprawdę nigdy nie zdrowiejąc. Widzimy, że świat może być zupełnie inny.

Ważnym zamysłem naszej książki jest też fakt, który został przebadany na grupie alkoholików na całym świecie. Otóż alkoholik potrzebuje 90 dni na zmianę swoich nawyków, na pozbycie się swojego nałogu.
Właśnie w takim czasie w umyśle budowane są nowe synapsy, nowe połączenia, nowe ścieżki, po których biegną neurony – to powoduje zmianę, jaka w nas zachodzi. Potrzebujemy 90 dni, aby nowe ścieżki się utrwaliły. Książka ma być towarzyszem na drodze ku tej przemianie. Prowadzi nas przez ucho igielne na lepszą stronę i pomaga zbudować nowe nawyki w naszych głowach. Jest swoistym przepisem ku nowej świadomości, rozpisana dokładnie dzień po dniu. Nie musisz być osobą, która cokolwiek wie na temat zdrowia lub w jakikolwiek sposób jest związana ze zdrowym stylem życia.

Wystarczy, że otwierasz dzień nr 1 i robisz to, co jest tam napisane. Potem konsekwentnie podążasz za wskazówkami na kolejne dni i już po chwili dostrzegasz dobre zmiany w swoim organizmie - czujesz się lżej, mgła opada, zrzucasz kilogramy. Dochodzisz do 90. dnia i stajesz się nowym człowiekiem. To wszystko naprawdę działa – wiem, bo sprawdziłem na własnej skórze!

Można to zrobić samemu lub ze wsparciem ogromnej społeczności, którą tworzysz wokół swojego projektu „Odmładzanie na surowo”. Ogląda cię już ponad pół miliona osób! Co tak przyciąga tych wszystkich ludzi? Czy oni wszyscy chcą zostać witarianami?

Obserwuje nas ponad 750 tysięcy osób na Facebooku, Youtubie i Instagramie i to jest grupa osób, która stosuje moje proste porady, by wiedzieć, jak żyć zdrowo i nie chorować. Część z tych osób staje się witarianami, część wprowadza do swojego życia pewne elementy, które przekazuję. Przechodzą swoją drogę ku zmianie nawyków i budują nowe połączenia w swoich umysłach, stanowiąc dla siebie wzajemnie realne wsparcie. Oczywiście – można spróbować zawalczy o siebie samemu, ale uważam, że warto dołączyć do grupy, gdyż jest po prostu łatwiej zerwać z tym, co nas zatruwa. Tu znów pojawia się przykład alkoholików, którzy wychodzą ze swoich nałogów z partnerem lub z grupami AA. Wychodząc z wszelkich uzależnień, potrzebujemy po prostu wsparcia choć jednej osoby, która powie nam: Hej, dasz radę, idziemy dalej, nie poddawaj się! To nas motywuje, nie pozwala zejść z nowej drogi ku zdrowiu i po to są tworzone społeczności.

A co wynika z Twoich obserwacji w tzw. wielkim świecie? Mieszkałeś w Polsce, Anglii, Hiszpanii, a teraz przeprowadziłeś się do Kostaryki - czy Twoim zdaniem styl życia, który promujesz ma coraz więcej zwolenników na świecie? Czy witarianizm to przyszłość? Czy stanie się popularnym stylem życia?

–W tej chwili obserwuje nas dwa razy więcej osób niż jeszcze rok temu. Dzięki moim przekazom, filmom, publikacjom i wywiadom, których udzielam, wiele osób do tej pory nieprzekonanych, zagubionych zaczęło się zastanawiać, jak mogą zapobiec choćby skutkom pandemii, które w nich uderzają. Pytają mnie, co sami mogą zrobić, by być zdrowymi. Pandemia była w pewnym sensie przełomem – uświadomiła naszą kruchość, pomogła wielu osobom zrozumieć, że również we własnym zakresie, samodzielnie mają możliwość zadbania o swoje zdrowie. A jeśli chodzi o styl odżywiania – już od jakiegoś czasu weganizm zakładający odstawienie pokarmów odzwierzęcych, jest najszybciej rozwijającym się trendem na świecie. Mówi się, że np. w Stanach Zjednoczonych już około 8% osób jest w 100% weganami. Szacuje się, że kolejne 20% populacji Stanów Zjednoczonych jest bardzo blisko tego, by podążać tą drogą.
Mówimy tutaj o 60 milionach ludzi, którzy w przeciągu ostatnich 10 lat odstawili pokarmy odzwierzęce! W Polsce ostatnio podano (dziennik „Rzeczpospolita"), że nawet 8 milionów Polaków jest fleksitarianami, czyli spożywa mięso jedynie okazyjnie, a podstawą ich diety są rośliny, warzywa i owoce. Jest to też związane z faktem, że coraz więcej mówi się o tym, że musimy zastanowić się, jak uratować naszą planetę. Trend jest globalny, szybki i mocny, nie da się go zatrzymać, więc w tym z całą pewnością jest przyszłość.

Posiadamy już wystarczająco dużo dowodów naukowych i badań, które potwierdzają, że to jest najlepszy sposób odżywiania człowieka i jedyna dieta, która może cofnąć zmiany kardiologiczne w naszym organizmie. Na świecie nie ma innej. Witarianizm to jeden z bardziej radykalnych odłamów, ale już coraz więcej ludzi przekonuje się do tej filozofii.

Ale czy jako witarianin nie tęsknisz za tradycyjnymi smakami?

–Absolutnie nie, ponieważ ja cały czas delektuję się tymi smakami. Moja partnerka Agnieszka lubi kucharzyć i przygotowuje potrawy, które jedliśmy przez całe życie w wersji witariańskiej.

Okazuje się, że z roślin, bez przetwarzania ich termicznie, możemy zrobić praktycznie wszystko! W naszym menu znajdziemy więc gołąbki, spaghetti, paprykarze, różnego rodzaju kotlety, kanapki, leczo – czyli pokarmy, które jedliśmy zawsze, ale w wersji z roślin, nasion, warzyw, owoców, pestek, orzechów, kiełków. Używamy tych samych przypraw, co wszyscy. A jeśli mamy chęć na gorące pokarmy, to wkładamy składniki do dehydratora i podgrzewamy do temperatury 48 stopni. Spożywając je, możemy poparzyć sobie języki! Dopuszczamy też gorącą herbatę jako przysmak od czasu do czasu. Mnóstwo naszych przepisów można znaleźć w książce „Na Surowo - 100 Przepisów”. Przeglądając tę pozycję, okaże się, że przygotowanie witariańskich smakołyków wcale nie jest takie trudne, a nasza kuchnia jest naprawdę różnorodna i smaczna.

Wspomniałeś o dehydratorze. Jakie jeszcze sprzęty są potrzebne w kuchni witarianina?

–Na pewno warto wyposażyć się w wyciskarkę do soków, gdyż pozwala ona uzyskać do 100% wartości
z roślin, która jest w nich ukryta. Nasze ciało przecież nie przetwarza błonnika, natomiast odżywiamy nim naszą florę bakteryjną. Niestety w tym procesie jesteśmy w stanie uzyskać z roślin kilka procent składników odżywczych. Ale kiedy wyciśniemy sok z owoców lub warzyw, jesteśmy w stanie dostarczyć do organizmu maksymalną ilość składników odżywczych. Dostarczamy sobie pokarm idealny - sok, który natychmiast się wchłania przez nasze jelita do środka organizmu i wraz z krwią dociera do każdej komórki.

Można też zakupić blender i inne narzędzia, które ułatwiają mielenie, krojenie i inne prace kuchenne, służące rozdrabnianiu czy mieleniu roślin.

Jeśli natomiast ktoś chce pójść jeszcze krok dalej, warto dostarczać sobie tzw. kwasów Omega-3
w formie oleju świeżo tłoczonego z nasion, pestek czy orzechów. Tłocznia do olejów będzie więc kolejną fajną inwestycją w zdrowie.

Jeśli jednak ktoś nie chce się zdecydować na tak radykalny krok jak witarianizm czy weganinem, ani nawet nie myśli, by zostać wegetarianinem, to co byś radził, by choć odrobinę poprawić swój styl odżywiania?

–Najważniejsze, co pragnę przekazać w projekcie Odmładzanie na Surowo, to informacja, by ograniczyć liczbę posiłków w ciągu dnia do maksymalnie dwóch. Ich wielkość też ma znaczenie. Dużo ważniejsze jest to, kiedy zjadasz swoje pokarmy i ile ich zjadasz, niż to, co zjadasz. Dotyczy to zarówno wegetarian, wegan, jak i mięsożerców. Jeśli wprowadzimy w życie to ograniczenie, poczujemy się dużo lepiej.

Przestańmy jeść 5-6 razy dziennie. Przestańmy podjadać różnego rodzaju słodycze – to jest przyczyna nadwagi i chorób, nasze organizmy nie mają szansy przetworzenia takiej ilości śmieciowego jedzenia!

Radzisz też często, by wprowadzić ruch do swojego życia.

–Tak, w książce „Moje 90. dni" ruszamy się codziennie. Codziennie ćwiczymy nie tylko po to, by wyszczuplić sylwetkę, ale też po to, żeby oczyścić nasze ciało z toksyn. Osobiście nie jestem zwolennikiem ciężkich ćwiczeń, chodzenia na siłownię, biegania po 10 kilometrów dziennie. Według mnie jest to bardzo nienaturalne i taka skrajność niekorzystnie wpływa na nasz organizm, powodując dodatkowy stres.
Do tego zniechęca do powtarzania tych czynności codziennie. Natomiast codziennie warto się rozciągać, zastosować jakąś sympatyczną formę mini aerobiku lub ćwiczenia interwałowe. I to wystarczy, żeby Twój organizm mógł poprawnie funkcjonować.

W jednym ze swoich filmów wspominasz, że zapomnieliśmy właściwie o chodzeniu. Wymieniasz
10 korzyści ze zwykłego spacerowania, więc chociażby spacer warto wprowadzić w ciągu dnia jako obowiązkowy punkt programu, prawda?

–Jedna godzina spaceru dziennie daje takie same, a nawet większe korzyści niż bieganie i zalewanie się potem. A ponieważ codzienne bieganie zwyczajnie męczy nas i nie mamy na to siły, ale myślimy, że jest to jedyny sposób na spalanie tkanki tłuszczowej, przestaliśmy się po prostu ruszać. A wystarczy, żebyśmy chodzili. To jest dużo łatwiejsze, dużo przyjemniejsze. Na chodzenie również zużywamy energię. Spacer po posiłku jest więc bardzo wskazany - pobudzamy trawienie, perystaltykę jelit, wchłaniamy dużo więcej składników odżywczych oraz pomagamy naszej insulinie pozbywać się nadmiaru węglowodanów. Chodzenie to odchudzanie, wyszczuplenie sylwetki, lepszy sen. Chodzenie jest zapomnianym, najlepszym sposobem na ćwiczenie, jaki może istnieć.

Czyli chodzimy, dochodzimy do zdrowia i wraz ze społecznością, którą budujesz, odmładzamy się na surowo!

–Dokładnie tak! Polecam zaglądanie na mój kanał, by poczuć wsparcie i dowiedzieć się, jak działa nasz organizm. W prostych słowach przekazuję wiedzę, która wydaje się trudna i skomplikowana. Tymczasem wcale taka nie jest – trzeba ją tylko przełożyć na język bardziej zrozumiały. Robię to z wielką pasją
i przyjemnością, bo wiem, że dzięki temu wielu ludzi po prostu zacznie lepiej się odżywiać, rzadziej chorować i poczuje, że naprawdę warto odrzucić nałogi, złe nawyki i wrócić do dobrych praktyk, które nas uzdrowią na ciele i umyśle. Tego wszystkim życzę! Przejścia przez ucho igielne i wydobycia się z mroków nieświadomości i zatrucia! Po to, by żyć coraz dłużej, nawet 150 lat!

Dziękuję za inspirujące spotkanie, życzę wszystkiego dobrego i na koniec prezentuję wybrane jesienne przepisy z książki na zachętę:

Placki z Dyni: 6 szt.

  • 1 ½ szkl drobno potarkowanej dyni piżmowej
  • Oddzielnie miksujemy:
  • 3 wypestkowane suszone daktyle
  • 1 łyżka octu balsamicznego
  • 2 łyżki oliwy z oliwek extra virgin
  • 1 łyżka sosu sojowego naturalnie fermentowanego (Kikkoman)
  • ½ cm plaster małej cebuli
  • sól
  • pieprz
  • Powstały sos i 2 łyżki mąki kokosowej mieszamy z potarkowaną dynią.
  • Tworzymy 6 placków o 10 cm średnicy i suszymy około 5h w dehydratorze. Jeszcze lekko mokre za pomocą łopatki układamy na talerze i polewamy sosem pieczarkowym.
  • Sos pieczarkowy:
  • ·½ szkl śmietany z nerkowców
  • ·½ szkl podsuszanych pieczarek

Sok na górne drogi oddechowe

  • 1 szklanka soku:
  • 1⁄4 szkl. soku z jarmużu i natki pietruszki
  • 25 cm łodygi selera
  • 4 średnie marchewki
  • Miksujemy wszystkie składniki i… już!

Smacznego!

Źródło: Materiały prasowe