Lęk rodziców o dzieci to potężna siła

Lęk rodziców o dzieci to potężna siła

Szczepienie
SzczepienieŹródło:Fotolia / Microgen
Bardzo źle, kiedy tak wrażliwy temat, jak szczepienia dzieci, staje się tematem politycznym.

– Przyznaję: w pewnym momencie nie wierzyłem że się uda – cieszył się na  poseł Paweł Skutecki z klubu po tym, jak Komitet Obywatelski Inicjatywy Ustawodawczej Stop NOP złożył w  podpisy poparcia dla projektu o dobrowolność szczepień. – Atakowani bezpardonowo z wielu stron, obrzucani epitetami i zwykłymi insynuacjami. Złożyliśmy właśnie ponad 120 tysięcy podpisów. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko – tryumfował poseł.

Skutecki od dawna angażuje się w propagowanie idei zniesienia obowiązku szczepień. Niedawno, na marszu w tej sprawie krzyczał, że pacjenci są często lepiej wyedukowani niż lekarze, którzy szczepią ich dzieci. Poseł na zaangażowaniu w ruch antyszczepionkowy zbija swój kapitał polityczny. Ale przede wszystkim szkodzi.

Skutecki nie wziął się znikąd. Przyjęło się, że rodziców, którzy boją się szczepień traktuje się jak niewyedukowanych, podatnych na spiskowe teorie wariatów. Mówi się o kolejnych narzędziach przymusu, na przykład o pomyśle nie przyjmowania do przedszkoli dzieci niezaszczepionych. Problem jest coraz poważniejszy, bo szczepień unika coraz więcej rodziców. Trzeba coś z tym zrobić. Czy jednak sposobem na rozwianie ich wątpliwości jest atak? Bardzo często są to ludzie, którzy nie ufają systemowi, nie przyjmują argumentów naukowców i lekarzy, bo im zwyczajnie nie wierzą. Mają przykłady na powikłania poszczepienne, bo takie powikłania faktycznie się zdarzają. Często są to także ludzie, którzy bardziej wierzą w medycynę alternatywną niż oficjalną i lekarzy unikają z zasady. Dużo czytają i wspierają swoje przekonania na wiedzy, którą w ten sposób zdobyli. Zastanówmy się więc – czy szydzenie z nich, obrażanie ich, napiętnowanie, dociskanie sprawi, że zdobędą zaufanie do systemu i zaczną szczepić swoje dzieci? To równie prawdopodobne jak to, że protestujące podczas Czarnych Marszów kobiety zmienią zdanie na temat zakazu aborcji pod wpływem banerów z pociętymi płodami.

Ludzi, którzy wyrażają swoje obawy trzeba uspokoić. Trzeba dać im się przekonać, czy szczepienie naprawdę zaszkodzi. Trzeba przyznać, tak, mogą być efekty uboczne, ale rezygnując ze szczepienia ryzykujesz bardziej. Trzeba być partnerem w rozmowie, a nie mentorem. To jedyna szansa na to, że zaufają.

Kiedy jednak wątpiących będzie się ich spychać w kąt dla oszołomów, na pewno tam zostaną. Ruchy antyszczepionkowe pięknie podsycają lęki i umacniają w poczuciu życia w oblężonej twierdzy.

I teraz wracamy do posła Skuteckiego. Tak, to bardzo wdzięczna rola – rzecznik ruchu rodziców ratujących swoje dzieci. Już jednym rodzicom udało się dzięki takiej roli zostać ekspertami ministerstwa edukacji. Umiejętne wykorzystanie nastrojów w twierdzy pozwoli na długo zachować ją na swoich sztandarach. Tylko, że w grę wchodzi zdrowie obywateli. Czy na pewno warto radykalizować się właśnie na tym polu?

W wojnie o aborcję przekonujemy się, że radykalizacja do niczego nie prowadzi. Jestem pewna, że moja katolicka koleżanka sama będąc przeciwniczką przerywania ciąży nie dałaby w rozmowie ze mną prawa do tego innym kobietom, gdybym jej powtarzała, że dała się zaczadzić antyaborcyjnej retoryce. Wtedy, jestem tego pewna, utwardziłaby się i próbowała narzucić swoje przekonania innym, tak, jak dzieje się to w debacie publicznej. Jeżeli w innej publicznej debacie, w gabinetach lekarskich, w stacjach Sanepidu rodziców unikających szczepienia dzieci będzie traktować się z góry też będą okopywać się na swoich pozycjach. A w tym będzie im pomagał usłużnie poseł Skutecki, który na sprzeciwie wobec szczepień może wygrać jeszcze niejedne wybory.

Źródło: Wprost