Dramat Polaków chorych na raka prostaty. „Taka procedura to niemal zbrodnia”

Dramat Polaków chorych na raka prostaty. „Taka procedura to niemal zbrodnia”

Dodano: 
Mężczyzna w gabinecie lekarskim
Mężczyzna w gabinecie lekarskim Źródło:Shutterstock / Image Point Fr
Można by wyleczyć rocznie nawet 30 tys. mężczyzn chorych na raka prostaty i jądra. Ale pod warunkiem możliwości zastosowania nowoczesnych metod diagnostycznych i leczniczych. – Chorzy w Polsce nie są leczeni tak, jak powinni. Rozumiem sytuację pandemii, nie zdejmuje ona jednak z ministerstwa odpowiedzialności – mówi „Wprost” prof. Artur Antoniewicz, konsultant krajowy w dziedzinie urologii.

„Wprost”: Listopad to miesiąc, w którym głośno mówi się o męskich nowotworach. Akcja movember ma przypominać o profilaktyce i badaniach w kierunku raka prostaty i raka jądra. A jak leczone są w Polsce nowotwory urologiczne, które – z czego mało kto zdaje sobie sprawę – stanowią aż 23 proc. wszystkich nowotworów w Polsce?

Prof. Artur Antoniewicz: Wyniki leczenia w Polsce są gorsze niż w wielu krajach. Urolodzy mogą wyleczyć co najmniej 30 tys. chorych nowotworowych rocznie. Mówię o wyleczeniu, dzięki leczeniu radykalnemu, czyli: wycinamy sam guz, ewentualnie wraz z narządem, w którym nowotwór znajduje się, czyli np. prostatą, nerką, jądrem. Historia nowotworu kończy się, to znaczy: chory jest wyleczony.

Dzięki operacjom urologicznym jest możliwość całkowitego wyleczenia nowotworu – podczas gdy onkolodzy, dzięki nowoczesnym lekom, mogą spowodować pewne wydłużenie życia chorych, ale nie są w stanie ich wyleczyć.

Niestety, często więcej mówimy o nowoczesnych, bardzo drogich lekach niż o wysoko specjalistycznych procedurach, które mogą chorym uratować życie i spowodować pełne wyleczenie. Bardzo często dotyczy to młodych chorych, którzy mogliby pełnić funkcje rodzinne, społeczne, pracujących zawodowo.