Otyłość covidowa u dzieci. „Sytuacja jest dramatyczna”

Otyłość covidowa u dzieci. „Sytuacja jest dramatyczna”

Młodzież, zdjęcie ilustracyjne
Młodzież, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Rawpixel.com
Na nadwagę i otyłość cierpi w Polsce 30-35 proc. dzieci. – Sytuacja jest dramatyczna. Przychodzą nastolatki, które ważą po 100, 120 kg. Są dzieci, które już wymagają operacji, bo nie są w stanie normalnie żyć. Rodzice nagle zauważają problem, idą do lekarza i liczą na to, że poda dziecku cudowną tabletkę. A co ja mogę zrobić, jak nagle wywrócić jego świat do góry nogami i zmienić nawyki? – podkreśla w rozmowie z „Wprost” prof. Agnieszka Szypowska, diabetolog, która leczy cukrzycę: tylko jedno z bardzo wielu powikłań otyłości.

Katarzyna Pinkosz: Już pojawiło się określenie „otyłość covidowa”.To prawda, że w okresie lockdownu problem otyłości jeszcze się powiększył?

Prof. Agnieszka Szypowska: Nie ma jeszcze wiarygodnych danych, jednak okres pozostawania w domu, gdy mieliśmy ograniczoną aktywność fizyczną, był czasem sprzyjającym podjadaniu i zwiększaniu masy ciała.

Czytaj też:
Mówienie „jedz mniej, więcej się ruszaj” nic nie da. Pediatra: „Otyłość u dziecka trzeba leczyć jak cukrzycę”

Leczy pani dzieci z cukrzycą, także cukrzycą typu 2, która jest konsekwencją otyłości. Już dzieci chorują na cukrzycę typu 2?

Otyłość u dzieci jest dużym problemem, widzimy to ulicach, na plaży, a także w gabinetach lekarskich. Już u dzieci w wieku przedszkolnym rozwija się nadmiar tkanki tłuszczowej, generuje on zmiany, które do tej pory występowały tylko u osób dorosłych. To insulinooporność, czyli stan, gdy organizm staje się oporny na działanie insuliny. Komórki produkują jej za dużo, co powoduje, że jeszcze wzrasta apetyt. Pojawia się błędne koło, dochodzi do uszkodzenie komórek produkujących insulinę i do rozwoju cukrzycy typu 2. Jeśli takie zmiany wystąpią u dziecka, zwiększa się ryzyko wczesnego rozwoju wielu chorób. To tak jakbyśmy przyspieszyli starzenie się organizmu.

Otyłość u dziecka jest bardziej niebezpieczna niż u dorosłego?

Prowadzi do rozwoju miażdżycy, dlatego nawet u 20-30-latków mogą pojawiać się zawały, udary. Trudno młodemu człowiekowi wytłumaczyć, że jeśli nic nie zmieni, to niedługo stanie się osobą niepełnosprawną. Kilka lat temu zaproszono mnie do jednej z warszawskich szkół, gdzie dyrekcja zadecydowała, że znikną automaty ze słodkimi przekąskami. Byłam zdumiona oporem, jaki wywołała ta decyzja.

Rodzice sprzeciwiali się temu, że w szkole nie będzie automatów ze słodkimi przekąskami?

Dzieci się sprzeciwiały! Zorganizowano debatę, dzieci przygotowywały specjalne prezentacje, twierdziły, że w ich organizmach nie będą wytwarzały się endorfiny, bo nie będą mieć dostępu do słodkich przekąsek. To pokazuje, jak ważna jest edukacja przy wprowadzaniu jakichkolwiek zmian. Dzieci i rodzice muszą zrozumieć, dlaczego zmiany są konieczne.

Czytaj też:
Idą zmiany: od stycznia 2021 za słodki napój zapłacisz więcej. Nowy podatek, a co w zamian?

Problem polega na tym, że niektóre produkty wysoko przetworzone to produkty o wysokim indeksie glikemicznym: zawierają duże ilości cukrów prostych szybko przyswajalnych. Np. słodkie napoje: organizm szybko wchłania z nich cukier. Powoduje to wytworzenie dużej ilości insuliny, gdyż musi ona wprowadzić cukier do komórek. Cukier zostaje wchłonięty, ale insulina pozostaje aktywna przez ok. 6 godzin, dlatego szybko spada poziom glukozy. Wahania cukru powodują pojawienie się uczucia głodu.

Paradoksalnie po wypiciu słodkiego napoju jest się bardziej głodnym?

Tak, po wypiciu słodkiego napoju rośnie apetyt. Ponadto kilka kubeczków słodkiego napoju dostarcza tyle kalorii co jeden posiłek. Powszechnie wiadomo, że „cukier żąda cukru”, wypijemy znacznie więcej słodkiego płynu niż byśmy wypili wody, pijemy dlatego, że jest słodki. Dlatego łatwo zwiększyć masę ciała, wypijając słodkie napoje.

Od stycznia 2021 wysoko słodzone napoje mają być droższe. Jest pani za wprowadzeniem podatku cukrowego?

Jestem za tym, żeby prowadzić efektywne działania. Sytuacja jest dramatyczna, jeśli chodzi o nadwagę i otyłość, na które już dziś cierpi w Polsce 30-35 proc. dzieci. Coraz więcej młodych osób pojawia się w poradniach diabetologicznych. Nastolatek ma już swoje nawyki żywieniowe, to okres bardzo intensywnego rozwoju, skok pokwitaniowego, wzrostowego, budowania masy mięśniowej. Wytłumaczenie takiej osobie, że nagle musi zmienić swoje nawyki żywieniowe, jest niezwykle trudne. Cukier uzależnia. Mówimy: „Nie pij słodkiego napoju”, ale młody człowiek myśli: „Dlaczego mam nie pić, skoro słodki napój jest smaczny?”. W naszej poradni szkolimy rodziców i dzieci w zasadach zdrowego żywienia i widzimy jak często dzieci są dramatycznie źle żywione. Wybierają produkty bogate w cukier, nie jadają warzyw albo tylko pojedyncze. Bardzo trudno, żeby dziecko, które ma tak złe nawyki, nie przybierało na wadze. Czy to jest wina dziecka, przecież żadne dziecko nie chce być otyłe, nie chce być chore, nie chce cierpieć. To my dorośli stworzyliśmy świat pełen smacznych, kolorowych, kuszących produktów, a wśród nich słodkie napoje zajmują czołowe miejsce. Małe dziecko wybierze wodę czy słodki soczek? A co wybierze nastolatek? Może dzięki podatkowi cukrowemu nie wystarczy kieszonkowego na kolejną butelkę słodkiego płynu i znajdzie się miejsce na wodę.

Rodzice w pewnym momencie zauważają, że dziecko jest otyłe. Tylko nie ma dokąd z nim iść na leczenie, stąd postulat, żeby pieniądze z podatku cukrowego były przeznaczone na leczenie otyłości. To byłoby bardzo potrzebne?

Jest bardzo niewiele poradni, gdzie dziecko z otyłością mogłoby dostać fachową opiekę, a leczenie jest bardzo trudne. Problem zwykle dotyczy nie tylko dziecka, ale całej rodziny, bo zwykle nie tylko dziecko ma nadwagę i otyłość. Trzeba zmienić nawyki całej rodziny, konieczna jest pomoc lekarza, dietetyka, fizjoterapeuty, bo taka osoba powinna intensywnie się ruszać. Konieczne jest stworzenie możliwości częstych wizyt, zwłaszcza w początkowym okresie, by mobilizować otyłą osobę, żeby była w stanie utrzymać restrykcje żywieniowe i aktywność fizyczną. Rodzice często się poddają, gdy dziecko nie chce jeść warzyw; łatwiej podać mu słodki serek. Często też nie rozumieją, że dają dzieciom niekorzystne produkty.

W klinice, w której pani pracuje, widać już skutki otyłości u dzieci…

Przychodzą nastolatki, które ważą 100, 120 kg. Są dzieci, które już muszą mieć operacje bariatryczne, bo nie są w stanie funkcjonować. To bardzo biedne dzieci. Rodzice nagle zauważają problem, idą do lekarza i liczą na to, że lekarz poda cudowną tabletkę, a tu jest konieczna ciężka praca całej rodziny. Co ja mogę zrobić, jak nagle wywrócić ich świat do góry nogami, zmienić nawyki żywieniowe? Oczywiście jestem w stanie załatwić konsultację dietetyka, jednak dziecko z otyłością musi też mieć intensywny wysiłek fizyczny, kompleksową opiekę. Są próby tworzenia programów walki z nadwagą i otyłością, jednak patrząc na wzrost problemu nadwagi i otyłości, jaki widzimy, to wszystko jest za mało.
Czytaj też:
Eksperci: Cukier zwiększa ryzyko otyłości i jest toksyczny dla organizmu

Otyłość może być przyczyną zgonu. Pamiętam trzydziestokilkuletnią kobietę, jej córka z cukrzycą typu 1 była pod opieką naszej poradni. Matka miała otyłość olbrzymią, prawie nie mogła się poruszać. Zajęła się swoją chorobą zdecydowanie za późno. Zmarła z powodu otyłości.

Miała zawał?

Nie, po prostu któregoś dnia się nie obudziła. Miała bezdechy senne. Często u nas, czekając na córkę, zasypiała na korytarzu. Chcieliśmy jej pomóc, jednak nawet żeby wykonać operację, musiała obniżyć masę ciała. Nie doczekała do operacji. Osierociła dwójkę dzieci. Pierwszy raz zetknęłam się z taką tragedią.

Prof. Agnieszka Szypowska jest pediatrą i diabetologiem, kieruje Zespołem Diabetologicznym II Katedry Pediatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, jest mazowieckim konsultantem w dziedzinie diabetologii.

Artykuł został opublikowany w 33/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.