Jaki o sprawie noworodka z Białogardu. „Intuicja podpowiada mi, że ci rodzice mogą mieć wiele racji”

Jaki o sprawie noworodka z Białogardu. „Intuicja podpowiada mi, że ci rodzice mogą mieć wiele racji”

Patryk Jaki
Patryk Jaki Źródło: Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki poinformował rozmowie z Polskim Radiem, że jego resort „próbuje włączyć się w spór” pomiędzy rodzicami noworodka, którzy zabrali dziecko ze szpitala w Białogardzie, a lekarzami. Jaki stwierdził też, że intuicja podpowiada mu, że „rodzice mogą mieć wiele racji”.

– Intuicja mi podpowiada, że ci rodzice mogą mieć wiele racji. (...) Dobrze by było, żeby jednak ci rodzice pokazali się z tym dzieckiem. Jeżeli zostanie zbadane i okaże się, że nic się nie stało, że dziecko jest w dobrym stanie (...), to uważam, że decyzja sądu była absolutnie skandaliczna – mówił Patryk Jaki w radiowej Jedynce. Podkreślił przy tym, że nie zna wszystkich okoliczności tej sprawy. – My (Ministerstwo Sprawiedliwości – red.) w tym sensie jesteśmy podwładnymi wyroku sądowego, który jest taki, jaki jest. Wiele wskazuje na to, że mógł zapaść, nie po raz pierwszy zresztą w Polsce, pochopnie – ocenił. Dodał ponadto, że należy pamiętać, że „rodziny są konstytucyjnym fundamentem naszego państwa”, a „dzieci są własnością rodziców, a nie państwa”.

twitter

Od piątku głośno jest o sprawie dziecka porwanego ze szpitala w Białogardzie po tym, jak sąd ograniczył w ekspresowym tempie prawa rodzicielskie matki i ojca wcześniaka, ponieważ nie wyrazili oni zgody m.in. na jego szczepienie. W poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Koszalinie wszczęła śledztwo w sprawie.

Szpital przekazał, że dziecko przyszło w 36. tygodniu ciąży. Kiedy położne chciały zabrać noworodka, aby go obmyć i zaszczepić, matka dziewczynki zaczęła protestować. Nie chciała, aby jej dziecko zostało obmyte, by podano mu witaminę K, zaszczepiono i układano pod promiennikiem ciepła. Nie zgodziła się także na zakropienie dziecku oczu roztworem azotanu srebra (zabieg Credego), co zapobiec ma rzeżączkowemu zapaleniu spojówek.

„Zabronili nawet obmyć córkę z krwi i śluzu”

– Zamiast zakropić jej oczy po porodzie, rodzice chcieli je przemyć swojej córce mlekiem matki. Zabronili nam nawet obmyć po porodzie ich córkę z krwi i śluzu – mówi w rozmowie z dziennikiem „Fakt” ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego w szpitalu w Białogardzie doktor Roman Łabędź. – Temu dziecku grozi zakażenie. Ta dziewczynka jest wcześniakiem i wymaga cały czas nadzoru lekarskiego. Jeśli zostanie pozbawiona właściwej opieki, to za jakiś czas może trafić do szpitala w znacznie cięższym stanie! – zaznacza.

Po licznych protestach rodziców, lekarze postanowili powiadomić o wszystkim prokuraturę oraz sąd rodzinny. W piątek rano sędzia wydał wyrok ograniczający władzę rodzicielską w zakresie koniecznym, by w szpitalu można było wykonać konieczne zabiegi. Uzasadnienie piseme rodzice otrzymali o godzinie 15:00. 52 minuty po tym, zniknęli ze szpitala wraz z dzieckiem. – Ta pani i jej mąż byli przeciwnikami jakichkolwiek szczepień. W stosunku do siebie matka pozwalała wykonywać wszystkie czynności medyczne, ale jeśli chodzi o jej córkę, zabroniła tego – mówi doktor Roman Łabędź. – Dziwne, bo matka sprawiała wrażenie osoby wykształconej – dodał.

Czytaj też:
Porwanie wcześniaka ze szpitala w Białogardzie. Prokuratura wszczęła śledztwo

Źródło: Polskie Radio / Jedynka