Rodzice noworodka z Białogardu wracają do domu. Sąd cofnął swoją decyzję

Rodzice noworodka z Białogardu wracają do domu. Sąd cofnął swoją decyzję

Pusty inkubator
Pusty inkubator Źródło: Fotolia / COK House
Sąd Okręgowy w Koszalinie wycofał kuratora wyznaczonego do opieki nad noworodkiem z Białogardu. Taką informację podał w środę 20 września Onet.pl. Całą Polskę poruszyła sprawa rodziców, którzy w sprzeciwie do decyzji lekarzy, a potem sądu, porwali swoje dziecko.

– Sąd zadecydował o cofnięciu decyzji o ograniczeniu praw rodzicielskich dla dziecka w zakresie decydowania o opiece okołoporodowej – oświadczył w rozmowie z Onetem Sławomir Przykucki, rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie. – Decyzja ta została podjęta w związku z tym, że opieka okołoporodowa już dziecka nie dotyczy, w związku z tym utrzymywanie decyzji jest bezzasadne – wyjaśniał.

Prawnik reprezentujący rodzinę z Białogardu w reakcji na decyzję sądu powiedział, że jeszcze tego samego dnia rodzice przestaną się ukrywać i wrócą razem z dzieckiem do domu. – Bardzo się cieszymy z takiej decyzji sądu, nie ukrywam, że mocno tego oczekiwaliśmy – podkreślał mec. Arkadiusz Tetela.

To jednak nie koniec kłopotów rodziny z Białogardu. Na 13 października tamtejszy sąd rejonowy zaplanował rozprawę dotyczącą stałego ograniczenia praw rodzicielskich pary. Jak zapowiada pełnomocnik małżeństwa, zamierzają oni stawić się na tej rozprawie. Według ustaleń Onetu para sama zamierza dochodzić odszkodowania od szpitala, w którym na świat przyszło ich dziecko. Chodzi o podanie mu preparatu Vitacon.

Porwanie dziecka ze szpitala

Od piątku głośno jest o sprawie dziecka porwanego ze szpitala w Białogardzie po tym, jak sąd ograniczył w ekspresowym tempie prawa rodzicielskie matki i ojca wcześniaka, ponieważ nie wyrazili oni zgody m.in. na jego szczepienie. W poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Koszalinie wszczęła śledztwo w sprawie.

Szpital przekazał, że dziecko przyszło w 36. tygodniu ciąży. Kiedy położne chciały zabrać noworodka, aby go obmyć i zaszczepić, matka dziewczynki zaczęła protestować. Nie chciała, aby jej dziecko zostało obmyte, by podano mu witaminę K, zaszczepiono i układano pod promiennikiem ciepła. Nie zgodziła się także na zakropienie dziecku oczu roztworem azotanu srebra (zabieg Credego), co zapobiec ma rzeżączkowemu zapaleniu spojówek.

„Zabronili nawet obmyć córkę z krwi i śluzu”

– Zamiast zakropić jej oczy po porodzie, rodzice chcieli je przemyć swojej córce mlekiem matki. Zabronili nam nawet obmyć po porodzie ich córkę z krwi i śluzu – mówi w rozmowie z dziennikiem „Fakt” ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego w szpitalu w Białogardzie doktor Roman Łabędź. – Temu dziecku grozi zakażenie. Ta dziewczynka jest wcześniakiem i wymaga cały czas nadzoru lekarskiego. Jeśli zostanie pozbawiona właściwej opieki, to za jakiś czas może trafić do szpitala w znacznie cięższym stanie! – zaznacza.

Po licznych protestach rodziców, lekarze postanowili powiadomić o wszystkim prokuraturę oraz sąd rodzinny. W piątek rano sędzia wydał wyrok ograniczający władzę rodzicielską w zakresie koniecznym, by w szpitalu można było wykonać konieczne zabiegi. Uzasadnienie piseme rodzice otrzymali o godzinie 15:00. 52 minuty po tym, zniknęli ze szpitala wraz z dzieckiem. – Ta pani i jej mąż byli przeciwnikami jakichkolwiek szczepień. W stosunku do siebie matka pozwalała wykonywać wszystkie czynności medyczne, ale jeśli chodzi o jej córkę, zabroniła tego – mówi doktor Roman Łabędź. – Dziwne, bo matka sprawiała wrażenie osoby wykształconej – dodał.

Źródło: Onet.pl