Dezerter przekroczył strefę zdemilitaryzowaną w poniedziałek 13 listopada, jednak został cztery razy postrzelony przez północnokoreańską straż graniczną. Lekarze określają jego stan, jako stabilny. Na piątkowej konferencji lekarz, który zajmuje się leczeniem mężczyzny przekazał, że stan byłego żołnierza znacznie pogarsza „ogromna liczba” robaków pasożytniczych w jego ciele, które zanieczyszczają jego rany. Uważa się, że stan zdrowia mężczyzny daje rzadki wgląd w życie obywateli Korei Północnej. – Przez 20 lat pracy jako lekarz nie widziałem niczego podobnego – poinformował Li Kuk Dzong. Przekazał, że najdłuższy robak usunięty z jelit pacjenta miał 27 cm długości.
Ludzie mogą zarazić się pasożytami poprzez skażoną żywność, ukąszenie przed owada lub przez pasożyty, które wejdą pod skórę. W przypadku dezertera z Korei Północnej pierwszy przypadek jest najbardziej prawdopodobny – informuje BBC. Pasożyty, które dostają się do organizmu poprzez skażoną żywność, najczęściej są robakami.
W Korei Północnej wciąż używa się ludzkich odchodów jako nawozów. Jeśli te odchody są skażone i nawozi się nimi warzywa, które następnie spożywa się niedogotowane, pasożyty dostają się do jamy ustnej, a następnie do jelit człowieka. Prof. Peter Preiser z Uniwersytetu Nanyang w Singapurze poinformował, że większość z pasożytów nie daje żadnych objawów, jednak niektóre mogą zagrażać życiu. – To, co wszystkie z nich robią, to odcięcie składników odżywczych – zaznaczył. – Większość z nich może pozostać niezauważona, co jednak nie oznacza, że człowiek wtedy jest zdrowy. Jeżeli mamy pasożyty – nie jesteśmy zdrowi – zaznaczył. Z kolei prof. Andrei Lankov z Uniwersytetu Kookmin w Seulu zwrócił w rozmowie z BBC uwagę na to, że Korea Północna jest bardzo biednym krajem i jak każdy inny biedny kraj, ma poważne problemy zdrowotne.
W 2015 roku badacze z Korei Południowej analizowali dokumentację medyczną północnokoreańskich uciekinierow, którzy przebywali w latach 2006-201 w szpitalu w Cheonan. Jak się okazało, w porównaniu z obywatelami Korei Południowej, wykazywali oni znacznie wyższe wskaźniki wskazujące na predyspozycję do wirusowego zapalenia wątroby typu B, przewlekłego wirusowego zapalenia wątroby typu C, gruźlicy i infekcji pasożytniczych.
Komentarze
Pasożyty ma każdy z nas.... niektóre umierają dopiero ze śmiercią żywiciela np włosienie - a niektórzy lubią "tatara" czy wpół surowe mięso... takie krwiste... gdy dojdzie do zjedzenia i powszechnego tzw. zatrucia - informacje z TV są takie:
"... Jak poinformowało Polskie Radio wszystkie osoby z objawami zatrucia włośnicą zjadły kiełbasę z upolowanego dzika.Mięso do badań trafiło do sanepidu, lecz zostało skonsumowane zanim znane były wyniki badań.Na razie nikt z zarażonych osób nie został hospitalizowany. Sanepid stale monitoruje stan zarażonych.- Część osób otrzymała leki powstrzymujące rozwój pasożyta w organizmie..."
A skoro już dopadła "CIĘ" włośnica możesz liczyć tylko "na siebie" "... Niedawno chorych zelektryzowała decyzja prokuratury, która postanowiła umorzyć śledztwo w sprawie spowodowania niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia 234 osób. Prowadzono je od początku czerwca ubiegłego roku. Sprawdzono Rol-Banc i ubojnię w Stuchowie (Rol-Banc nie miał własnej), a także hodowców świń, którzy dostarczali do nich mięso. Wśród nich był Tomasz Z. 8 maja Rol-Banc kupił od niego 9 świń. U ośmiu z nich wykryto włośnicę. Zwierzęta zostały zutylizowane, ze zdrowej świni zrobiono zaś kiełbasę. Specjaliści badający sprawę twierdzą, że mogło dojść do pomyłki: Do produkcji mogła trafić niewłaściwa świnia. Mogły być też przeterminowane odczynniki, którymi badano trzodę. Sprzęt do badań mógł być bez atestu. W końcu: badań pod kątem włośnicy w ogóle mogło nie być albo też wprowadzono na rynek mięso z nielegalnych źródeł. To jednak tylko przypuszczenia. Brakuje dowodów..."
Jesteście gorsi od cenzury Kima. Bo on przynajmniej nie skrzeczy na cały świat o wolności słowa w swoim kraju.
Apologetom Kima przydałaby się emerytura w tym kraju, gdzie średnia długość życia wynosi niecałe 65 lat. I pamiętajcie - jak już będziecie w waszej ukochanej Korei to myjcie trawę przed zjedzeniem, bo nie wiadomo kto na nią wcześniej nas**ł. Smacznego.