Do awarii w klinice leczenia niepłodności doszło na początku marca. „Sposób przechowywania jaj i zarodków w zamrażarkach, skomplikował nasze początkowe szacowanie liczby próbek, które uległy uszkodzeniu” – brzmi oświadczenie placówki.
Temperatura nagle spadła
Z informacji CNN wynika, że temperatura w zbiorniku z ciekłym azotem, w którym przechowywano zarodki nagle spadła. Dochodzenie wykazało, że zdalny system alarmowy na zbiorniku, mający ostrzegać o zmianach takich jak wahania temperatury, był wyłączony. W komunikacie klinika podkreśliła, że spadek temperatury miał miejsce w nocy, kiedy w laboratorium nie ma osoby, która mogłaby skontrolować parametry. „Alarm powinien zostać wysłany i odebrany. Nie wiemy, kto wyłączył alarm i nie wiemy, jak długo był nieaktywny” – przyznano.
Problemy zauważono wcześniej
Według CNN, działaniu zbyt niskiej temperatury poddanych zostało 4 tys. komórek jajowych i zarodków. Amerykańska stacja informuje, że problem dotyczy około 950 rodzin. Co ciekawe, klinika potwierdziła, że problemy ze zbiornikiem stwierdzono już kilka tygodni przed awarią. Pracownicy zgłaszali trudności z automatycznym napełnianiem go ciekłym azotem. Klinika zapewniła, że współpracowała z producentem zbiornika, aby rozwiązać problem.
Czytaj też:
Miejskie programy refundacji procedury in vitro w Warszawie, Poznaniu i Gdańsku