Dzięki fotografiom wykonanym na Svalbardziej przez aktywistów organizacji Sail Against Plastic cały świat może się dowiedzieć o postępującym zanieczyszczeniu Arktyki. Śmieci są bowiem problemem nie tylko w gęsto zaludnionych miastach. Jeszcze niedawno mało komu przyszło by do głowy, że problem może dotyczyć też Svalbardu – norweskiej prowincji leżącej w Arktyce.
Claire Wallerstein z organizacji Sail Against Plastic w rozmowie z brytyjskim „Mirrorem” przekonywała, że problem jest wyjątkowo poważny. – To naprawdę szokujące, widzieć jak wiele plastiku dociera do niesamowicie odległego, wydawałoby się nieskazitelnego środowiska – podkreślała. Wśród wyliczonych przez nią odpadów znalazły się m.in. patyczki do uszu, chusteczki nawilżające, niedopałki papierosów oraz oczywiście plastikowe butelki i inne odpady z plastiku.
Aktywiści zajmujący się ochroną przyrody zaobserwowali także rodzinę niedźwiedzi polarnych, które bawiły się dużym kawałkiem plastiku. Młode nie tylko rozdzierały go na strzępy, ale też żuły jego fragmenty. Grupa ekologów przez dziesięć dni badała jakość powietrza, wody i plaż norweskiego archipelagu leżącego około 600 mil od Bieguna Północnego. Poszukiwali właśnie plastikowych odpadów. Z ich analiz wynika, że część tego typu śmieci dotarła na Svalbard aż z Florydy.
Czytaj też:
Wojciechowska dodała wpis o plastiku. W komentarzach burza
Niedźwiedzie polarne na zasmieconej plaży w Svalbard