Myślała, że to zwykła grypa, ale cudem uniknęła śmierci. „30 minut i mogłabym nie żyć”

Myślała, że to zwykła grypa, ale cudem uniknęła śmierci. „30 minut i mogłabym nie żyć”

Myślała, ze dopadła ją zwykła grypa, ale kiedy trafiła do szpitala usłyszała, że pół godziny później mogłaby już nie żyć. Lily O'Connell została zaatakowana przez meningokoki. Miała sporo szczęścia, ale i tak doznała niewydolności nerek.

Mieszkająca w Australii Lily O'Connell trafiła do szpitala w Boże Narodzenie w ubiegłym roku. Jej dramatyczną historię opisał teraz „The Sydney Morning Herald”. Na początku 23-latka odczuwała tylko lekki ból gardła i myślała, że dopadło ją zwykłe przeziębienie albo grypa. Stan kobiety gwałtownie się pogarszał. Zaczęła wymiotować, a na jej twarzy pojawiła się wysypka. Kiedy znalazła się pod opieką lekarzy okazało się, że przyjechała do szpitala w ostatniej chwili. – Miałam tyle szczęścia, że pokonałam tę drogę w 3 minuty. Lekarze powiedzieli mi, że jeszcze pół godziny i mogłabym nie żyć – opowiedziała.

Okazało się, że Lily O'Connell zapadła na zagrażającą życiu chorobę meningokokową. Na szczęście lekarzom udało się wyleczyć 23-latkę, jednak doznała ona niewydolności nerek. 20 sierpnia ma zostać przeprowadzony przeszczep, ponieważ starsza siostra pacjentki zdecydowała się oddać jej swoją nerkę.

„The Sydney Morning Herald” zaznacza, że O'Connell była zaszczepiona od meningokoków w szkole średniej, jednak wtedy nie uwzględniano wszystkich szczepów.

Czytaj też:
Przez rzadką chorobę schudła tylko „do połowy”. Na Instagramie śledzi ją ponad pół miliona osób

Źródło: smh.com.au