Studentka z Łodzi ofiarą napaści na tle seksualnym. Policja zatrzymała podejrzanego

Studentka z Łodzi ofiarą napaści na tle seksualnym. Policja zatrzymała podejrzanego

29-latek zatrzymany w związku z napaścią na studentkę
29-latek zatrzymany w związku z napaścią na studentkę Źródło: Policja / KWP Łódź
Rzeczniczka KWP w Łodzi Joanna Kącka poinformowała, że zatrzymano 29-latka, jako osobę podejrzewaną o napaść na tle seksualnym. Sprawę tę nagłośniła sama pokrzywdzona, Aleksandra Szulejko, która na Facebooku opisała całą sytuację. Wiadomo, że mężczyzna jest już osadzony w policyjnym areszcie.

Joanna Kącka poinformowała, że policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi zatrzymali 29-latka jako osobę podejrzewaną o napaść na tle seksualnym we wtorek 26 lutego przed godziną 16:00. Podano, że zdarzenie, z którym ma związek zatrzymanie, miało miejsce 25 lutego po godzinie 5:00 nad ranem na ulicy Wigury w Łodzi. Policja pokazała także zdjęcie z zatrzymania mężczyzny.

Relacja studentki

W poniedziałek około godziny 5:30 nad ranem Aleksandra Szulejko, która mieszka w Łodzi, wracała ze szkolnej transmisji Oscarów do akademika. Została pobita przez nieznanego sprawcę, który miał jej grozić śmiercią. Kobieta zamieściła na  opis zdarzenia, który zebrał tysiące reakcji i kilka tysięcy udostępnień. „Zaczynam krzyczeć i wtedy mężczyzna zaczyna do szarpania i ściskania dodaje okłady pięścią w twarz i głowę i informuje mnie, że mam mu cytuje „oj***bać galę”. W życiu nie spotkało mnie coś równie obrzydliwego, coś na tyle przerażającego, że dosłownie się zsikałam pod siebie. Potem pamiętam już tylko okładanie mojej głowy, krzyki »nie krzycz bo Cię zajebię« i moje histerycznie wrzeszczenie wniebogłosy o pomoc. Na koniec sprowadzenie do pozycji klęczącej i kilka kopniaków w głowę i w bok ciała. Potem pojawili się ludzie i oprawca spokojnie oddalił się w stronę ulicy Kilińskiego” – napisała na .

Z jej relacji wynikało, że sama wezwała na miejsce policję, która zjawiła się dopiero po 25 minutach od jej telefonu. Funkcjonariusze mieli nawet nie wysiąść do niej z samochodu, a zaprosić ją do środka, po czym robić kilka kółek radiowozem wokół miejsca zdarzenia, mając na celu złapanie oprawcy. W tym czasie Szulejko miała dzwonić do dyspozytorki, która w końcu wysłała do niej karetkę. Gdzie? Na miejsce, w którym doszło do pobicia. Kobieta pisała, że nie została pouczona przez policjantów o tym, co ma robić dalej w związku ze sprawą.

facebook

Po wyjściu ze szpitala, Aleksandra Szulejko zgłosiła się na policję, gdzie dowiedziała się, że sporządzona została notatka, iż została ona pouczona przez funkcjonariuszy. „Policjanci mówią mi, że nie ma śladów biologicznych więc jedyne co mi dolega to uszczerbek na zdrowiu poniżej 7 dni co jest wykroczeniem. To co usłyszałam »Jak mi nie ojebiesz gały to Cię zabije«, »zamknij się bo Cię zabije« i okładanie mnie po głowie nie jest wystarczające. Coraz to nowym policjantom muszę opowiadać ze szczegółami jak i gdzie mnie dotknął, złapał, szarpnął, uderzył ze wszelkimi szczegółami. W efekcie przesłuchuje mnie prokurator. Sprawca będzie ścigany. Tylko dlatego, że powiedziałam sobie, że nie odpuszczę, ze ten człowiek pewnie mieszka obok nas i nie zrobił tego pierwszy raz i że nie narażę na to piekło innych kobiet” – napisała.

Ustalenia policji sprzed zatrzymania sprawcy

Jeszcze przed zatrzymaniem podejrzanego w sprawie skontaktowaliśmy się z rzeczniczką KWP w Łodzi Joanną Kącką. – Niezwłocznie po przeczytaniu postu zamieszczonego na portalu społecznościowym Pani Aleksandry komendant zlecił przeprowadzenie czynności kontrolnych co do zastrzeżeń, które opisano w publikacji – zaznaczyła. Podała, że z ustaleń policji wynika, iż po zgłoszeniu dotyczącym pobicia, otrzymanym przez Wojewódzkie Centrum Powiadamiana Ratunkowego (112), „niezwłocznie” wysłany został na sygnale uprzywilejowany partol (policjant i policjantka), który „dotarł na miejsce w ciągu 5 minut od przekazania nam informacji”.

Rzeczniczka tłumaczyła, że zawsze w sytuacjach, kiedy możliwa jest penetracja terenu, wspólnie z pokrzywdzonym lub świadkiem policjanci niezwłocznie podejmują taką próbę. – Doświadczenie pokazuje, że daje to sporą szansę na zlokalizowanie i zatrzymanie podejrzewanego. Tak też było w tym przypadku. Patrol zabrał na pokład radiowozu zarówno pokrzywdzoną jak i świadka – podkreśliła.

Kącka dodała, że z „dokumentacji sporządzonej przez policjantów a także odsłuchu rozmów z dyżurnym, ustalono, że z relacji zgłaszającej nie wynikało tło seksualne”. W związku z tym czynności były wykonywane pod kątem pobicia. – W związku z pogarszającym się samopoczuciem i narastającymi dolegliwościami zostało przez dyżurnego wezwane pogotowie ratunkowe. Decyzją medyków przewieziono Panią Aleksandrę na badania do szpitala, po których została zwolniona do domu – relacjonowała ustalenia Kącka.

Rzeczniczka przekazała, że Aleksandra Szulejko pojawiła się na komisariacie po godzinie 12:00, gdzie zadeklarowała chęć „zgłoszenia zawiadomienia o usiłowaniu zgwałcenia”. – Dopiero w tym momencie wniknęły okoliczności dotyczące tła seksualnego. Przy tego rodzaju przestępstwach policjanci wykonują ściśle określone prawem i procedurami czynności. Nie przesłuchują a jedynie po krótkim ustaleniu okoliczności sprawę przekazują do prokuratury i tak też się stało w tym przypadku. Zawsze zależy nam na tym, aby nie potęgować odczucia dodatkowej traumy – podkreśliła.

Kącka stwierdziła też, że „w I Komisariacie rozmawiał z pokrzywdzoną, w podstawowym zakresie okoliczności zdarzenia, jeden policjant”. – Funkcjonariusze bezpośrednio z komisariatu przewieźli zgłaszającą do prokuratury, gdzie została przesłuchana – wyjaśniła rzeczniczka. Zaznaczyła, że zostały przejrzane monitoringi z miejsca zdarzenia, aby zabezpieczyć wizerunek napastnika, przekazano też pokrzywdzonej skierowanie na obdukcję, a technik kryminalistyki wykonał dokumentację fotograficzną obrażeń.

Czytaj też:
Studentka z Łodzi brutalnie pobita? Historia obiegła internet, policja przedstawia zupełnie inną wersję
Czytaj też:
Zatrzymanie Bartłomieja M. Są szczegółowe informacje o zarzutach