Rzecznikowi można wyłączyć mikrofon, ale powietrze nadal będzie śmierdzieć

Rzecznikowi można wyłączyć mikrofon, ale powietrze nadal będzie śmierdzieć

Adam Bodnar
Adam Bodnar Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski
W jednym PiS ma rację. Problemy, o których mówi Rzecznik Praw Obywatelskich, to rzeczywiście efekt polityki.

Po raz kolejny w tej kadencji sejmu Rzecznik Praw Obywatelskich wygłaszał swój doroczny raport na opustoszałej sali. Problemy, o których udało mu się powiedzieć w ciągu 17 minut, jakie dostał do dyspozycji, posłowie partii rządzącej sprowadzili do ataków politycznych i zbagatelizowali. Poseł Daniel Milewski ironizował mówiąc, że on i RPO żyją w dwóch różnych państwach. – Kraj RPO opanowany jest przez bezprawie, narastające zagrożenia dla praw człowieka i obywatela. Moja Polska natomiast jest krajem, w którym żyją wolni i odpowiedzialni ludzie – dowodził.

Wśród problemów wskazanych przez RPO znalazły się te związane z dostępem do opieki zdrowotnej, dyskryminacją, mową nienawiści, jak i nowe – skażenie środowiska, wykluczenie komunikacyjne. Trudno byłoby udawać, że ich nie ma. Media omawiają je każdego dnia. Składają się na polską rzeczywistość. Jednak dla polityków władzy i sprzyjających im publicystów to, o czym mówi Bodnar to zwykła polityka.

Mają rację. Kolejki do specjalistów i badań to rzeczywiście efekt polityki, doboru tematów, na których rządzący koncentrują swoją uwagę. Opieka zdrowotna takim tematem nie jest. Podobnie, jak zapewnienie Polakom dobrej sieci komunikacyjnej. Efektem polityki jest bezdyskusyjnie sprawa dyskryminacji osób LGBT, nic tak nie rozgrzewa emocji, jak kolejne przemówienie – nagonka na te osoby. Skażenie środowiska to też efekt politycznych decyzji o korzystaniu z taniego węgla.

Wszystko to jest polityka, jednak jest jeszcze coś takiego, jak granice iluzji. Trudno uśmiechać się jak na propagandowym plakacie, kiedy z podejrzeniem raka czeka się trzeci miesiąc na badanie rezonansem magnetycznym. Wtedy słowa przedstawicieli władz o kraju mlekiem i miodem płynącym jakby tracą na wiarygodności. Można wyłączać rzecznikowi mikrofon, można mu dawać głos o północy i nie słuchać go, ale w tej kolejce do rezonansu nadal będą czekali pacjenci przerażeni wizją rozwijającej się w nich choroby. Nadal narodowcy będą dezynfekować chodnik po przejściu marszu równości, choćby płomień o oczach polityków mówiących o równości polskich obywateli płonął coraz jaśniej. Nadal puste przystanki PKS będą malowniczo chylić się ku ziemi, a powietrze zimą po zmroku będzie śmierdzieć. Wyzwiska, kpiny i retoryka tego nie zmienią. Nie trzeba raportu, żeby to widzieć.

Źródło: Wprost