Nikt nie wie, co zrobić z grupą głęboko upośledzonych uchodźców z Białej Cerkwi. Pomoc jest pilnie potrzebna
„Dzieci się uśmiechają, a nam łzy napływają do oczu. Lubią słuchać muzyki, lubią jak się je głaszcze po buzi i główce, lubią jak się je mizia pluszakiem po policzku” – tak o uchodźcach z Białej Cerkwi w poniedziałek napisała Facebooku Anna Bańkowska, wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego. Ten opis nie oddaje jednak wszystkiego. 40 osób z niepełnosprawnością intelektualną i sześć opiekunek znajduje się tymczasowo w jednym z kołobrzeskich sanatoriów.
„Byliśmy przerażeni”. Niepełnosprawni uchodźcy dotarli w bardzo złym stanie
To osoby z głębokim upośledzeniem, niektóre bez kontaktu, leżące. Część trzeba było położyć na materacach na podłodze, aby nie zrobiły sobie krzywdy, bo kołobrzeskie sanatorium nie ma specjalistycznych łóżek. Wolontariusze i opiekunowie robią tu wszystko, aby uchodźcy czuli się dobrze, ale są zgodni: te osoby powinny jak najszybciej trafić do specjalistycznego ośrodka. Tylko takiego miejsca jak na razie nigdzie dla nich nie ma.