Choroba Agaty Młynarskiej i Lady Gagi. Pacjenci często są traktowani jak hipochondrycy
Aleksandra Zalewska-Stankiewicz, „Wprost”: Fibromialgię wciąż traktuje się jak fanaberię, niezależnie, czy pacjentka jest Lady Gagą czy zwykłą Kowalską. Efekt jest taki, że chorzy cierpią nie tylko z powodu potwornego bólu, ale i niezrozumienia ze strony bliskich i lekarzy. To się zmienia?
Lek. Agata Skwarek-Szewczyk: Zmienia się, ale bardzo powoli. Ostatnio miałam młodą pacjentkę, kobietę w sile wieku, która opiekowała się osobami starszymi. Ból uniemożliwiał jej przygotowanie posiłku czy wchodzenie po schodach. Ale gorsze od cierpienia było to, że nikt jej nie wierzył. Przez niektórych była traktowana jak hipochondryczka. Została pacjentką szpitala psychiatrycznego, ale diagnostyka wykazała, że kobieta nie ma żadnych zaburzeń psychicznych.
Zaczęła wycofywać się z życia zawodowego. Cierpiała zarówno ona, jak i jej bliscy. W końcu zdiagnozowałam u niej fibromialgię.
I pewnie sama diagnoza już była wybawieniem?
Tak, choć ból nie zniknął od razu.
Od wdrożenia leczenia ulga zwykle przychodzi dopiero po 6-8 tygodniach. Niezrozumienie fibromialgii wciąż jest duże, a pacjentów przybywa.
W każdym miesiącu diagnozuję tę chorobę u kilkunastu osób. Zajmuję się pacjentami pełnoletnimi, ale od koleżanek i kolegów lekarzy wiem, że choroba dotyka nawet kilkuletnie dzieci. Choć największa zapadalność na fibromialgię występuje między 30. a 55. rokiem życia.
Dlaczego na fibromialgię chorują dzieci?
Z tych samych powodów, co dorośli, choć te do końca nie są znane. Fibromialgia to bardzo tajemnicza choroba.