Artykuł sponsorowany

To kwestia zdrowia i życia pacjentów

Dodano:
Marek Skotnicki – dyrektor generalny CSL Behring w Polsce Źródło: CSL Behring
"Produkcja leków z osocza odbywa się w procesie tzw. frakcjonowania. Firma CSL istnieje już od ponad 100 lat i jest obecnie jednym z największych frakcjonatorów, czyli wytwórców leków osoczopochodnych na świecie." – rozmowa z Markiem Skotnickim, dyrektorem generalnym CSL Behring w Polsce.

Jak ocenia Pan rynek leków osoczopochodnych w Polsce przez pryzmat prawie 20-letniego doświadczenia w tym obszarze?`

Obserwuję niesamowity postęp w leczeniu chorób rzadkich. Skończyłem medycynę. Będąc jeszcze studentem, odbywałem – pod koniec lat 80. ubiegłego wieku – moje pierwsze praktyki lekarskie na oddziale hematologii w szpitalu przy ulicy Litewskiej w Warszawie. Leczono tam chłopców z hemofilią – wtedy wyłącznie wlewami z osocza ludzkiego.

Dopiero po wielu latach wprowadzono do Polski czynniki krzepnięcia, leki wytwarzane z osocza ludzkiego, dzięki którym pacjenci z hemofilią mogli być nimi leczeni. Dzisiaj na całym świecie, i powoli też w Polsce, stosujemy w hemofilii już nie tylko leki osoczopochodne, ale także nowocześniejsze produkty lecznicze, wytwarzane drogą inżynierii genetycznej. To się zatem zmienia, ale mimo wszystko pozostaje duża grupa leków, która nadal jest wytwarzana z osocza. Nie ma dzisiaj takiej możliwości, żeby wyprodukować je drogą inżynierii genetycznej, tak jak np. czynniki krzepnięcia.

Na czym polega specyfika wytwarzania leków osoczopochodnych?

Produkcja leków z osocza odbywa się w procesie tzw. frakcjonowania. Firma CSL istnieje już od ponad 100 lat i jest obecnie jednym z największych frakcjonatorów, czyli wytwórców leków osoczopochodnych na świecie. Podczas procesu frakcjonowania – musi on spełniać rygorystyczne kryteria dotyczące jakości i bezpieczeństwa – następuje wyizolowanie kolejnych frakcji białek z osocza ludzkiego. Z tych frakcji produkowane są poszczególne leki np. immunoglobuliny.

W porównaniu z tradycyjnymi lekami wytwarzanie produktów leczniczych z osocza wiąże się z wieloma wyzwaniami, zarówno w kwestii kosztów, jak i samego procesu produkcyjnego, który jest stosunkowo czasochłonny. O ile klasyczne, syntetyczne leki wytwarzane są na ogół w ciągu 1 miesiąca, to produkcja leków osoczopochodnych trwa zdecydowanie dłużej. Potrzeba od 7 do 12 miesięcy – od pobrania osocza od zdrowego dawcy, do podania już gotowego leku pacjentowi w infuzji dożylnej lub podskórnej.

Oznacza to, że produkcja tego, co dziś stosujemy w leczeniu pacjentów, zaczęła się niemal rok temu. W tym okresie prowadzony jest bardzo restrykcyjny nadzór epidemiologiczny, badanie dawców osocza, a następnie wieloetapowy proces frakcjonowania, w wyniku którego produkowanych jest ok. 20 różnych białek – leków. Ponadto taki czasochłonny proces produkcyjny wiąże się z bardzo dużymi wyzwaniami w kwestii planowania i logistyki dostaw leków osoczopochodnych do pacjentów wymagających takiego leczenia.

Jak odbywa się pozyskiwanie osocza? Czy są z tym problemy?

Wytwarzanie osoczopochodnych produktów leczniczych wymaga ogromnej liczby donacji osocza, a co się z tym wiąże, potrzebne są miliony dawców osocza źródłowego. Aby skutecznie sprostać temu rosnącemu zapotrzebowaniu, wydajność jest traktowana priorytetowo na każdym etapie produkcji, począwszy od metody pobierania osocza, znanej jako plazmafereza.

W Polsce mamy 21 centrów krwiodawstwa i krwiolecznictwa, w których honorowo, czyli bezpłatnie, oddawana jest pełna krew. Po jej odwirowaniu w specjalnych wirówkach uzyskuje się osocze potrzebne do produkcji leków. Rzadziej robimy to w procesie tzw. plazmaferezy, w którym osocze jest pobierane bezpośrednio od dawcy, bez potrzeby pobierania pełnej krwi. Większość, bo prawie 80 proc. osocza przeznaczonego do celów komercyjnych, a więc do produkcji leków, pochodzi ze Stanów Zjednoczonych.

W Europie oddawanie osocza jest w większości ośrodków bezpłatne. W zasadzie tylko Ameryka zabezpiecza cały świat w osocze, z którego produkowane są leki. To jeden z powodów obserwowanych od lat niedoborów osocza w stosunku do potrzeb klinicznych pacjentów na całym świecie.

Immunoglobuliny to przeciwciała, białka, które zwalczają patogeny, zwłaszcza bakterie i wirusy. Na całym świecie popyt na te leki, immunoglobuliny, z roku na rok wzrasta.

Szacuje się, że od 6 do 8 proc. rocznie. W ciągu 12 lat tylko w samej Europie roczna konsumpcja immunoglobulin zwiększyła się z 24 ton do 68 ton w 2020 roku.

Ze wszystkich białek, które można uzyskać z ludzkiego osocza, tylko niecałe 12 proc., a więc stosunkowo mało, stanowią białka, z których produkuje się immunoglobuliny. Do wyprodukowania 68 ton immunoglobulin potrzeba 11 mln litrów osocza, co wymaga około 23 mln donacji. 23 mln razy w ciągu roku dawcy muszą przyjść do ośrodka krwiodawstwa i oddać osocze. Żeby zabezpieczyć tylko Europę.

Wspomniał Pan, że zwiększa się zapotrzebowanie na leki osoczopochodne – czy to ma związek również z postępem medycyny, z rosnącą liczbą zdiagnozowanych osób?

Tak, to prawda, dzięki lepszej diagnostyce mamy więcej zdiagnozowanych pacjentów, wiedza na ten temat jest większa. Jest coraz więcej jednostek chorobowych, w których możemy zastosować immunoglobuliny. Nie tylko we wrodzonych niedoborach odporności, które wiążą się z defektem genetycznym, ale także we wtórnych, czyli takich, które towarzyszą innym chorobom, gdzie występuje spadek odporności, niedobór przeciwciał. W ten sposób coraz więcej chorób możemy skutecznie leczyć, stosując immunoglobuliny.

Pacjenci martwią się o dostępność immunoglobulin, tymczasem koszty wytwarzania są coraz wyższe...

W ostatnim czasie obserwujemy bardzo duży wzrost kosztów pozyskiwania osocza w komercyjnych centrach. Dotyczy to gratyfikacji dla dawców, kosztów „robocizny”, badań wirusologicznych, kosztów plazmaferezy, pobierania osocza oraz samej produkcji, frakcjonowania. Inwestuje się w nowe punkty pobierania osocza. Koszty wzrosły również w związku z pandemią – w obawie przed zakażeniem dawcy przestali się zgłaszać do ośrodków, więc firmy, w celu ich zachęcenia musiały zacząć płacić więcej. Jednocześnie znacząco rosną koszty energii, transportu. Coraz wyższe koszty pozyskiwania osocza mają o tyle duże znaczenie, że udział kosztów produkcji w cenie leku jest wielokrotnie wyższy niż w przypadku innych leków (57 proc. versus 14 proc.).

W Polsce co roku mamy nadwyżki osocza – średnio ok. 200 tys. litrów sprzedawanych jest firmom wytwarzającym leki. W 2018 roku cena sprzedaży 1 litra osocza wynosiła 95 euro, podczas gdy w 2022 roku – już ponad 176 euro, a to – jak już wspomniałem – niejedyny koszt, który uległ znacznemu wzrostowi.

Leki osoczopochodne są stosowane w leczeniu chorób rzadkich. Jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi proces refundacyjny?

Nie uwzględnia on specyfiki chorób rzadkich, a szczególnie leków osoczopochodnych. Tymczasem to kwestia zdrowia i życia pacjentów – osocza nie da się zastąpić niczym innym, nie można go wyprodukować w laboratorium. Te leki są stosowane w chorobach rzadkich, przewlekłych, często o podłożu genetycznym. Nie dość, że są rzadkie (dotyczą kilkuset osób, w niektórych chorobach nawet 10–15 pacjentów w skali kraju), to jeszcze mamy problemy z dostępnością leków produkowanych z osocza. To jest nisza w niszy.

Niestety, system refundacyjny w naszym kraju nie jest przystosowany do tego, żeby zapewnić dostępność kosztownych terapii. Do tego dochodzi kwestia nieodpowiedniej wyceny, czego mamy przykład w refundacji immunoglobulin. Poziom refundacji w Polsce jest najniższy w porównaniu do cen tych leków w Europie. Nic więc dziwnego, że nie wszystkie firmy dostarczające immunoglobuliny są obecne na naszym rynku, co przy ograniczonej podaży immunoglobulin w skali globalnej dodatkowo utrudnia leczenie pacjentów. Widać to na przykładzie przetargów organizowanych przez szpitale na zakup immunoglobulin. Do przetargu staje jedna firma albo nie ma żadnej oferty…

Utrzymywanie niskiego poziomu refundacji, co Ministerstwo Zdrowia uważa za sukces, obraca się przeciwko pacjentom. Dopóki nie zostanie ustalony odpowiedni poziom finansowania tych leków w Polsce, dopóty nie będzie gwarancji pełnej dostępności dla pacjentów.

Rozmawiała Anna Kopras–Fijołek

Źródło: CSL Behring
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...