Bestialskie zabójstwo wiceprezydenta - choroba obrońcy opóźnia proces

Dodano:
Proces się nie rozpoczął (fot. PAP/ Grzegorz Michałowski)
Z powodu choroby jednego z obrońców, nie udało się Sądowi Okręgowemu w Łomży rozpocząć procesu pięciu mężczyzn oskarżonych o zabójstwo byłego wiceprezydenta miasta Krzysztofa Choińskiego. Grozi im dożywocie.
Jeden z  obrońców z wyboru znalazł się w szpitalu. Dlatego sąd odroczył rozpoczęcie procesu na koniec czerwca - powiedział rzecznik sądu sędzia Jan Leszczewski.

Do zbrodni doszło w październiku 2011 roku, wszystko wskazuje na jej rabunkowy motyw. Prokuratura przyjęła zamiar bezpośredni zabójstwa, kwalifikując je jako zabójstwo ze szczególnych okrucieństwem, połączone z  rozbojem. Wieczorem, gdy wracał do domu ze spotkania, Krzysztof Choiński został zaczepiony na ulicy przez grupę mężczyzn. Doszło do szamotaniny i  pobicia, a potem rabunku. Część wydarzeń miała miejsce w pobliskiej melinie.

Według aktu oskarżenia, sprawcy działali bardzo brutalnie, Choiński został dotkliwie pobity, w akcie oskarżenia mowa jest też m.in. o  polewaniu go gorącą wodą. Przestępcy chcieli w ten sposób zmusić mężczyznę do podania kodów PIN do kart bankomatowych, które mu zabrali. Nieprzytomną ofiarę sprawcy wywieźli samochodem kilkanaście kilometrów za Łomżę, w okolice miejscowości Rybno. Tam, bez udzielenia mu pomocy, porzucili na łące nad rzeką Narew. Ciało następnego dnia znaleźli wędkarze.

W związku z przestępstwem zatrzymano pięciu mieszkańców Łomży, w  wieku 23-44 lata. Postawiono im zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, połączonego z rozbojem. Wszyscy są aresztowani, grozi im  dożywocie. Według ustaleń śledczych znali mężczyznę, na którego napadli, mieszkali w tej samej części miasta. Czterej byli już wcześniej karani.

Krzysztof Choiński w latach 2002-2010 był zastępcą prezydenta Łomży. Osierocił żonę, pięcioro dzieci i dwoje wnucząt. W samorządzie Łomży zajmował się przede wszystkim oświatą. Przed śmiercią pracował w jednym z  miejskich gimnazjów jako zastępca dyrektora.

zew, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...