Debata o in vitro. "To furtka dla związków partnerskich"

Dodano:
Debata o in vitro. Arłukowicz: Wybór między przepisami racjonalnymi a radykalnymi (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
- Polska jest ostatnim krajem w Europie, który nie ma żadnych przepisów regulujących procedurę leczenia in vitro - powiedział minister zdrowia, Bartosz Arłukowicz, podczas sejmowej debaty nad pięcioma projektami ustawy o in vitro. - Od 2013 roku dzięki metodzie in vitro urodziło się ponad 1650 oczekiwanych, wymarzonych dzieci - dodał. Jak podaje TVN 24, Arłukowicz stwierdził też, że ustawa stwarza warunki wyboru, nie zaś namawia do stosowania którejkolwiek z metod.
Według rządowego projektu miałyby powstać specjalistyczne ośrodki leczenia niepłodności, które będą musiały uzyskać certyfikat ministerstwa. Zabronione miałoby też być tworzenie zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie, a w procedurze można będzie zapłodnić maksymalnie sześć komórek jajowych. Od tej zasady miałyby jednak istnieć wyjątki - można będzie zwiększyć ich liczbę jeśli kobieta ukończy 35 lat bądź będą ku temu wyraźne wskazania, takie jak choroby. - Rządowy projekt ustawy o leczeniu niepłodności to kompromis ekspercki, medyczny i etyczno-moralny - dodał Arłukowicz.

Według Arłukowicza niepłodność to choroba cywilizacyjna, na którą, według badań, cierpi ok. 10 - 15 proc. społeczeństwa.

Arłukowicz: Rządowy projekt pozwoli na "wejście do Europy"

W projekt rządowy wpisano także zakaz ingerencji w ludzki genom w działaniach innych niż lecznicze. Zarodek będzie też można przekazać na rzecz anonimowej biorczyni, mają być też przekazywane zarodki zmarłych rodziców.

Zdaniem ministra ustawa ta sprawi, że Polska "wejdzie do Europy", zaś projekt PiS stwarzałby przepisy, których "nie ma nigdzie w Europie". - Kaczyński pod rękę z Rydzykiem mówią, żeby karać więzieniem i zakazać in vitro - powiedział minister dodając, że na świecie naukowcy otrzymują nagrody Nobla za badania in vitro. Podkreślił, że wybór między projektem PiS a projektem rządu to wybór między przepisami "radykalnymi" i "racjonalnymi".

Joński: Biskupi chcą szantażować parlamentarzystów

W imieniu SLD głos zabrał Dariusz Joński, który podkreślił, że biskupi chcą jego zdaniem szantażować parlamentarzystów. Powołał się przy tym na stanowisko episkopatu. Zwrócił też uwagę na edukację seksualną w szkołach oraz zaznaczył, że uważa, że PO zajęło się kwestią in vitro m.in. ze względu na zbliżające się wybory. - Rocznie dzięki in vitro w Polsce rodzi się ok. 5 tys. dzieci. Każdy powinien mieć wolny wybór i dokonywać go w swoim sumieniu, dlatego projekty zakazujące metody in vitro, to przejaw fundamentalizmu - dodał.

- Skuteczne stosowanie metody in vitro wymaga procedury tworzenia nadliczbowych zarodków i ich zamrażania - stwierdził też poseł SLD. Joński powiedział też, że SLD jako jedyna partia konsekwentnie mówiła o konieczności przyjęcia przepisów dot. in vitro. Dodał, że za nie wprowadzenie ustawy w życie na początku 2008 roku, co zakładały unijne przepisy, Polsce grożą wysokie kary.

Hoc: Dziecko nie jest produktem

Czesław Hoc zabrał głos w imieniu PiS. Określił jako "żenujące" wystąpienie ministra zdrowia. - Omawiał projekt PiS prawdopodobnie wstydząc się swojego, albo nie mając odwagi dokładnie go przedstawić - stwierdził. Dodał, że projekt jego partii zakład stworzenie Polskiej Rady Bioetycznej. Miałaby wypowiadać się w sprawach etycznych i prawnych.

Poseł zaznaczył też, że in vitro nie jest metodą leczenia niepłodności i może stanowić zagrożenie dla matek. - Tam gdzie będzie metoda in vitro, będzie manipulacja genetyczna - dodał mówiąc, że tego nie da się kontrolować. Mówiąc, że dziecko jest "darem miłości", a nie "produktem" powiedział, że in vitro grozi "zamawianiem" dzieci o konkretnych fizycznych cechach.

Debata w Sejmie

- Mam nadzieję, że nie nie wszyscy w klubie PiS wierzą, że in vitro to samo zło - powiedział Grzegorz Sztolcman z PO. - Wszyscy się zgodzimy, że ogromnym szczęściem jest posiadanie dzieci. Nie rozumiem dlaczego koledzy z PiS chcą tym, którzy mają problem, odmówić prawa do szczęścia -dodał. Na koniec zalecił aby "włączyli empatię i wyłączyli radio".

- W przypadku in vitro 30 proc. częściej zdarzają się wady genetyczne. To są dane potwierdzone badaniami - odpowiedział poseł PiS, Tomasz Latos. - Przyczyna tego bierze się m.in. ze stworzenia sztucznych, chemicznych warunków w probówce, które nie odpowiadają tym naturalnym - dodał. Podkreślił, że zdaniem PiS trzeba odrzucić trzy projekty w pierwszym czytaniu.

"Najwięcej poronień dokonuje natura"

Posłanka PSL, Paulina Szymiec-Raczyńska, powiedziała, że dla 1 proc. par in vitro jest jedynym sposobem na zajście w ciążę. - Medycyna nie jest bezradna i właśnie takich przypadków dotyczy ustawa o zapłodnieniu pozaustrojowym. Mówię to jako lekarz-ginekolog - dodała. - Najwięcej poronień dokonuje natura. Do 75 proc. poronień dochodzi w pierwszych trzech tygodniach. Tego nie możecie zakwestionować - stwierdziła. Wyraziła też zdanie, że poprze projekt rządowy mimo jego niedociągnięć.

- W klinikach in vitro dzieją się rzeczy straszne - powiedział poseł Jarosław Gowin. - Zgłoszenie tego projektu teraz w kampanii wyborczej to zagrywka polityczna - dodał.

"W klinikach dzieją się rzeczy piękne, ale także rzeczy straszne"

Podczas debaty przemawiał też Jarosław Gowin. - W klinikach in vitro dzieją się rzeczy piękne (...), ale także rzeczy straszne. Ludzkimi zarodkami handluje się, poddaje eksperymentom naukowym, albo wylewa do zlewu - mówił. Gowin stwierdził, że zgłoszenie tego projektu podczas kampanii wyborczej to zagrywka polityczna. - Projekt ustawy o in vitro jest sprzeczny z Konstytucją - powiedział.

Po pośle Platformy Obywatelskiej, Macieju Orzechowskim, w trybie sprostowania wypowiedzieli się posłowie Hoc i Latos. - Lekarz ma jedno przesłanie. Jest po to, by chronić życie na każdym etapie. Pana doktora widocznie to nie interesuje - mówił poseł Hoc. - Mam wątpliwości, czy państwo polskie robi wszystko, żeby pomagać pacjentom - stwierdził poseł Latos.

"To przedmiotowe traktowanie zarodka w fazie embrionalnej"

- Dla ministerstwa zdrowia przy zapłodnieniu nie powstaje życie, powstaje "grupa komórek" - stwierdziła Małgorzata Sadurska z Prawa i Sprawiedliwości. Oceniła, że "testowanie" jest w rzeczywistości selekcją. -  To jest przedmiotowe traktowanie zarodka w fazie embrionalnej - powiedziała. - In vitro nie jest metodą leczenia, jest inżynierią genetyczną - dodała.

"Nie mogę innym odbierać szczęścia posiadania dzieci"

Głos w Sejmie zabrał również John Abraham Godson, obecnie PSL, kiedyś w Platformie Obywatelskiej. Na początku swojego wystąpienia zwrócił się do ministra zdrowia słowami: "Bardzo mi przykro, że pan minister wziął udział w kampanii wyborczej". - Jestem za in vitro. Jestem ojcem czwórki dzieci, nie mogę innym odbierać tego szczęścia. Nawet najbardziej liberalny projekt jest lepszy niż brak regulacji i dzisiejsza samowolka - mówił poseł PSL.

Wróbel: To projekt ultralewicowy

- Jeśli ktoś uważa się za chrześcijanina, nie może się zgadzać na in vitro - mówiła Marzena Wróbel. Stwierdziła, że in vitro nie jest metodą leczenia niepłodności, a zapłodnieniem pozaustrojowym, podczas którego powstaje kilka zarodków. - In vitro będzie dozwolone u par tej samej płci - dodała.

Jak stwierdziła Wróbel, twórcy projektu uważają, że niemożliwe będzie klonowanie i pobieranie tkanek od osób zmarłych. - Kary są za małe, znajdą się szaleńcy - powiedziała. - W katolickiej Polsce powstał projekt ultralewicowy. Nie mogę sobie tego wytłumaczyć inaczej niż cynizmem politycznym - dodała.

"Projekt ma umożliwić rodzinom bycie szczęśliwym"

Na mównicy pojawiła się również posłanka PO Lidia Gądek, która zaznaczyła, że jest lekarką i ma kontakt z pacjentami urodzonymi z in vitro. - Zapewniam, że nie mają żadnej bruzdy - powiedziała. - Musimy zdać sobie sprawę, co czuje matka, kiedy nie może zajść w ciążę. Jako lekarz rodzinny znam te dramaty. Projekt nie jest ani lewicowy, ani prawicowy. On ma umożliwić rodzinom bycie szczęśliwym - mówiła.

"Furtka dla związków partnerskich"

Józefa Hrynkiewicz z Prawa i Sprawiedliwości stwierdziła, że obecnie uczy się młodzież jak zapobiegać ciąży, a nie uczy się jej przygotowania do prokreacji, czyli "cudownego przekazywania zdrowego życia".

Zdaniem posła niezrzeszonego Ludwika Dorna, in vitro jest "furtką dla związków partnerskich". - Projekt pozwala na zastosowaniu in vitro u par nie będących małżeństwem. Mamy do czynienia z zabiegiem inżynierii prawno-politycznym, która ma zmienić podstawy funkcjonowania społeczeństwa polskiego - powiedział.

Pięć skrajnie różnych projektów

W Sejmie odbywa się debata na temat pięciu projektów ustawy o in vitro przedstawionych przez partie.

Projekty ustawy przygotowane przez  partie skrajnie się od siebie różnią - od zupełnego zakazu stosowania in vitro w przypadku propozycji PiS, po zupełny brak ograniczeń proponowany przez partię Janusza Palikota. SLD uważa zaś, że ich projekt został w dużej mierze skopiowany przez Platformę Obywatelską.

TVN 24, sejm.gov.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...