Kluczem do odpowiedzi na pytanie, dlaczego po słodyczach czujemy się dobrze, jest zjawisko gwałtownego wzrostu poziomu glukozy we krwi po spożyciu pokarmów słodzonych sacharozą. "Właśnie tak można zdefiniować słodycze" – uważa Robert Jarzyna z Zakładu Regulacji Metabolizmu Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. Jak dodaje, sacharoza jest dwucukrem, ale bardzo szybko, już w jamie istnej, hydrolizuje do jednocukrów – glukozy i fruktozy.
Glukoza – główne paliwo dla mózgu
Glukoza jest podstawowym paliwem dla mózgu. W przeciwieństwie do wątroby lub mięśni (które mogą korzystać z kwasów tłuszczowych), mózg polega wyłącznie na glukozie. Gdy poziom tego cukru we krwi rośnie z 90 mg/100 ml do 120 mg/100 ml, w mózgu podwaja się produkcja różnych białek, a jego sprawność wyraźnie się poprawia.
"Najważniejszą jednak przyczyną naszego dobrego samopoczucia po słodyczach jest wpływ glukozy na wzrost w mózgu poziomu serotoniny, czyli neuroprzekaźnika, który wpływa na nastrój i wiele innych procesów psychicznych, takich jak ból, pamięć, lęk, sen, agresja" – podkreślił badacz.
Niedobory serotoniny są uważane za główną przyczynę depresji, zwłaszcza wtedy, gdy towarzyszą jej problemy ze snem (stąd w terapii tej choroby stosuje się związki zwiększające dostępność serotoniny). Jak przypomniał badacz, do produkcji serotoniny neurony mózgu wykorzystują aminokwas – tryptofan. Człowiek musi go dostarczać organizmowi wraz z białkami zawartymi w pożywieniu. Do najlepszych jego źródeł dr Jarzyna zaliczył banany, mleko i pestki dyni.
Tryptofan – ważny aminokwas
Im więcej tryptofanu trafia do mózgu, tym wydajniej pracuje enzym – hydrolaza tryptofanowa, który pośredniczy w produkcji serotoniny. Potwierdziły to badania zarówno na szczurach, jak i na zdrowych ludziach. Dieta pozbawiona tryptofanu powodowała spadek stężenia serotoniny w mózgach szczurów oraz łagodne objawy depresji u osób, które na początku doświadczenia miały neutralny nastrój. U pacjentów ze skłonnościami do depresji niedobory tryptofanu w diecie skutkowały ciężkimi objawami tej choroby.
Zanim jednak tryptofan, obecny we krwi po strawieniu białek, trafi do komórek nerwowych, musi pokonać barierę krew-mózg. Do tego celu służy mu odpowiedni nośnik chemiczny. Kłopot polega na tym, że tryptofanu w pokarmach jest stosunkowo mało. Co więcej, musi on konkurować o nośnik – i to aż z piątką innych aminokwasów, których w jedzeniu jest znacznie więcej!
"I tu właśnie ważną rolę do odegrania mają słodycze" – zaznacza biolog.
Dlaczego mamy chęć na słodycze?
Po spożyciu słodyczy gwałtownie rośnie poziom glukozy we krwi. Co za tym idzie, podnosi się również poziom insuliny – hormonu, który odpowiada za metabolizm glukozy. Dzięki insulinie szanse tryptofanu na dostanie się do mózgu wyraźnie rosną, ponieważ "eliminuje konkurencję" – sprawia, że aż trzy aminokwasy konkurencyjne dla tryptofanu zostają przemieszczone, głównie do mięśni.
Zależność tę potwierdzono doświadczalnie. Okazało się, że po posiłku bogatym w węglowodany (nawet pozbawionym tryptofanu) poziom tego aminokwasu oraz poziom serotoniny w mózgach szczurów rosły. Natomiast po posiłku białkowym, bez węglowodanów, stężenie obydwu substancji w mózgu spadało.
"To właśnie dlatego po dobrym obiedzie, bogatym w białka i tłuszcze, nachodzi nas chętka na coś słodkiego" – komentuje dr Jarzyna. Dzięki skokowi poziomu glukozy i insuliny możemy bowiem wyrównać poziomy tryptofanu w mózgu i poczuć się dobrze.
Podstępna słodycz
"Niestety, jedzenie słodyczy po obiedzie nie jest dobre dla zdrowia, jak mogłoby się na pozór wydawać" – podkreśla dr Jarzyna. Po takim posiłku poziom glukozy we krwi rośnie bowiem tak bardzo, że zaczyna być toksyczny dla wielu komórek i tkanek organizmu. Ten stan określany jest jako hiperglikemia.
Czytaj też:
Po zjedzeniu ryżu czujesz się śpiący? Dietetyk wyjaśnia, dlaczego tak jest