Organizuje kręgi żałoby po „osobach zwierzęcych”. Mówi: „Zdechnąć to może wróg”
Aleksandra Zalewska-Stankiewicz: W jakim celu powstały kręgi żałoby po zwierzętach?
Łucja Lange: Kręgi żałoby, czyli po angielsku „grief circles”, są przestrzenią, w której możliwe jest wyrażanie żalu po stracie. Moje kręgi dotyczą straty zwierząt domowych – psów, kotów, królików, papug oraz innych. Kierowane są do osób, które utraciły zwierzę i mają potrzebę, aby podzielić się tym doświadczeniem w gronie, które nie będzie oceniać i dawać dobrych rad. Tworzymy przestrzeń autentyczności i akceptacji. Wspólnota tego typu jest potrzebna naszej żałobie, byśmy mogli ją transformować.
W Polsce to nowa tradycja czy ma swoją historię?
Trudno mówić o tradycji w przypadku kręgów żałoby, ale kręgi kobiece są z pewnością bardziej u nas zadomowione. Pierwszy krąg żałoby po nie-ludziach zaproponowała mi Katarzyna Boni. 31 lipca ubiegłego roku organizowała na warszawskim Jazdowie „Przestrzeń dla żałoby”. W ramach tego wydarzenia odbyły się m.in. warsztaty, działania performatywne oraz rzeczony krąg.
Byłam wtedy w trudnym momencie – kilka miesięcy wcześniej straciłam kota. Uznałam, że zamiast kręgu żałoby ekologicznej, bardziej czuję potrzebę trzymania kręgu dla osób, które straciły swoją podopieczną lub swojego podopiecznego. Zamiast kręgu żałoby ekologicznej zaproponowałam ten stricte zwierzęcy. W tym samym czasie uznałam, że mogłabym prowadzić takie spotkania raz w miesiącu w wersji on-line i w razie potrzeby również stacjonarnie.
Od października udało się ten plan zrealizować i od tego czasu co miesiąc spotykamy się regularnie. Kręgi żałoby po zwierzętach odbywają się w każdy pierwszy czwartek miesiąca, a co jakiś czas udaje się zorganizować też krąg stacjonarny. Do tej pory odbyły się takie w Warszawie oraz w Łodzi.