Prezerwatywy „made in China” za małe na mieszkańców Zimbabwe. Minister zdrowia alarmuje

Prezerwatywy „made in China” za małe na mieszkańców Zimbabwe. Minister zdrowia alarmuje

Prezerwatywa na bananie
Prezerwatywa na bananie Źródło:Fotolia / Valerii Zan
Minister zdrowia Zimbabwe David Parirenyatwa wywołał niemałe poruszenie swoim komentarzem odnoszącym się do prezerwatyw, które jego kraj importuje z Chin. Zwracał uwagę na niedostosowanie produktu do realnych potrzeb użytkowników.

Według ministra Davida Parirenyatwy prezerwatywy produkowane przez chińskie firmy po prostu nie pasują na mężczyzn żyjących w Zimbabwe. Szef resortu zdrowia ogłosił w mediach, że importowane kondomy są za małe i nalegał, aby produkcją zajęły się krajowe firmy. Sprawa jest o wiele poważniejsza, niż się to może na pierwszy rzut oka wydawać. Minister podkreśla, że zależy mu na uświadamianiu rodaków odnośnie zagrożenia wirusem HIV i profilaktyki w tym zakresie.

O swoich zastrzeżeniach odnośnie chińskiego produktu poinformował na specjalnym spotkaniu w Harare, stolicy kraju. Przypominał na nim, że południe Afryki ma najwyższy procent zarażonych wirusem HIV na świecie. W samym Zimbabwe z tym problemem zmaga się ponad 10 proc. populacji. W 2016 roku było to 1,3 miliona obywateli.

Światowe media informując o nietypowej wypowiedzi ministra podkreślają, że jego słowa to nie tylko czcze przechwałki. Według różnych badań przeciętna długość penisa w afrykańskich krajach takich jak Ghana, Gabon i Nigeria wynosi od 16,10 do 17,90 centymetrów podczas erekcji. W Azji Wschodniej, np. w Korei Południowej, długość ta wynosi z kolei od 9,30 do 10,50 centymetrów. Z powodu braku dokładnych danych nie podano tych samych długości dla Chin i Zimbabwe.

Czytaj też:
„Park penisów” przyciąga tłumy. Turyści są zachwyceni

Źródło: Asia One