Incydent w McDonald's w Grodzisku. „Prawie umarłem przez kanapkę”

Incydent w McDonald's w Grodzisku. „Prawie umarłem przez kanapkę”

McDonald's – zdjęcie ilustracyjne
McDonald's – zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / akiragiulia
24-letni mężczyzna z Grodziska Wielkopolskiego twierdzi, że omal nie udusił się folią, którą znalazł w kanapce kupionej w restauracji McDonald's. Przedstawiciele lokalu odpierają zarzuty.

W rozmowie z Fakt24 24-latek z Grodziska Wielkopolskiego opowiedział o incydencie, do którego doszło w restauracji McDonald's. Mężczyzna udał się do lokalu w polowie lipca wraz ze swoimi znajomymi. – Zamówiłem dla siebie i swojej dziewczyny dwa wrapy i nuggetsy. Gdy zacząłem jeść kanapkę, miałem odruch wymiotny. W pierwszej chwili pomyślałem, że chce mi się wymiotować, więc poszedłem szybko do łazienki i zamknąłem się w kabinie. Okazało się, że to nie odruch wymiotny, tylko nie mogłem czegoś przełknąć, zatrzymało mi się to w przełyku. Próbowałem to zwrócić, ale nie mogłem – podkreślił. – Dusiłem się, nie wiedziałem za bardzo co robić. Coraz gorzej się czułem, wyszedłem z kabiny i stałem przy umywalkach licząc na to, że ktoś przyjdzie. Miałem na twarzy coraz więcej wybroczyn, robiłem się siny – dodał.

Mężczyzna przyznał, że zawdzięcza życie innemu klientowi restauracji, który wychodząc z łazienki zauważył co się dzieje i zaczął mocno uderzać go po plecach. – Wówczas coś wypadło mi z buzi. Okazało się, że to folia, kóra była najprawdopodobniej w tym wrapie – stwierdził 24-latek.

Co na to McDonald's?

Mężczyzna powiedział, że gdy zgłosił sprawę do pracownika restauracji, nie został potraktowany poważnie. – Menadżerka zmiany chciała dać mi nowego wrapa. Nie wziąłem go. Wściekły powiedziałem „ja bym się udusił, a pani mi proponuje nową kanapkę?” Odpowiedziała, że nic więcej nie może zrobić i na tym rozmowa się skończyła, dostałem tylko butelkę wody od innej pracownicy – relacjonował. W trakcie obdukcji w szpitalu stwierdzono u mężczyzny duże krwiaki na spojówkach, a po wizycie na oddziale okulistycznym następnego dnia zdiagnozowano wylewy krwawe obu gałek ocznych, a także wybroczyny śródskórne na szyi i klatce piersiowej.

24-latek zgłosił sprawę do ubezpieczyciela. W odpowiedzi stwierdzono, że restauracja nie musi wypłacać mężczyźnie odszkodowania, ponieważ żaden z pracowników restauracji nie widział zdarzenia, nie zostało to również zarejestrowane przez kamery monitoringu, nie zostały ponadto przedłożone oświadczenia świadków.

Przedstawiciele McDonald's przesłali oświadczenie do redakcji Fakt24, w którym podkreślono, że „wszystkie wyroby sieci powstają z zachowaniem standardów i norm jakościowych, a także przepisów prawa w zakresie bezpieczeństwa żywności”. „Wszelkie zgłoszenia, które otrzymujemy od gości i pracowników, weryfikujemy. Tak było również i w tej sytuacji. Po wpłynięciu oficjalnego pisma od gościa podjęliśmy szereg stosownych działań kontrolnych oraz przeprowadziliśmy rozmowy z pracownikami wskazanej restauracji McDonald’s. Powyższe nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Ponadto udało nam się ustalić, że opisana sytuacja nie została przez gościa zgłoszona załodze restauracji ani też żaden z pracowników nie był świadkiem zdarzenia” – przekazała Patrycja Pazio z biura prasowego McDonald's Polska.